Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2022, 21:12   #172
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Z Campo

Trupowóz zatrzymał się pod domem mechanika. Bart odprowadził wzrokiem odjeżdżające auto podejrzanych cwaniaków i wysiadł nie zamykając drzwi. Na wszelki wypadek wziął siekierę. Może Chasowie potrzebowali pomocy?
Podszedł do drzwi i zanim zastukał posłuchał chwile czy ze środka dochodzą jakieś dźwięki.
Nie minęło dłużej czasu nim w drzwiach pojawił się Bryan. Na jego twarzy malował się niepokój, który jednak szybko zmienił się w wyraz ulgi. Facjata Barta najwyraźniej kojarzyła się młodocianemu mechanikowi tak pozytywnie, że nawet siekiera nie mogła tego zmienić.
- O, siema stary. Co jest? - zapytał podając chłopakowi grabę na przywitanie.
-Cześć - Bart uścisnął dłoń. - Wiem co zabija. Wiem kto może pomóc. Byłem w rezerwacie. Stary szaman chce nas wszystkich widzieć i przygotować do walki. Wszystkich, którym starych chce zabić bestia. - wyjaśnił. - Chcę wszystkich powiadomić. Jedziesz ze mną? - zapytał spokojnie.

Bryan skrzywił się i pokręcił głową.
- Wy dalej o tym, Bart? - zapytał z niedowierzaniem. - Przecież to Hale szalał. Jakieś przywidzenia musieliśmy mieć czy coś… Bestia, szamani… A zresztą.
Osiłek machnął ręką.
- Pierdolę, nie mam nic do roboty. Równie dobrze mogę jechać.
Bryan wychylił się w stronę salonu.
- Bob, będę później! Nie szwendaj się! W lodówce jest coś do żarcia jeszcze chyba!
Ruszyli.
- Jeśli to Hale, to kto zabił mi mamę w nocy? - zapytał retorycznie wsiadając do auta.

- C…co? - zapytał Bryan zbity z tropu. - O kurwa, stary… Nie wiedziałem… Co się dzieje w tej okolicy…
Chłopak potarł czoło. Wyglądał na zmęczonego.
- Jak? Co się stało? Opowiedz, bo… Ostatnio nie było ze mną najlepiej. Nie wyściubiałem nosa poza dom. Nic nie wiem.
-Ona i ojciec Any byli zaatakowani. On przeżył. - powiedział kierując samochód. - Tylko tyle wiem. Noc spędziłem za miastem.
Spineli zachowywał się inaczej niż zwykle. Może tak radził sobie ze stresem korkując emocje. A może wydarzenia ostatnich dni zmieniły go na zawsze. Zachowywał się poważnie i zdeterminowanie na tyle, aby sprawiać wrażenie, że przynajmniej sam myśli, że wie co robi. W pewności jego słów, gestów, głosie i spojrzeniu było coraz mniej unikającego konfliktu i odpowiedzialności, głupkowatego nastolatka.

Bryan zamilkł. Nie wiedział co powiedzieć. I bez tych ponurych wieści nie był w gadatliwym nastroju. Wyglądało na to, że rodzice wszystkich, których znał, byli atakowani.
 
Bardiel jest offline