Steinwald, okolice strumienia
Greta ewidentnie znajdowała się na miejscu strzeżonej przed męskimi spojrzeniami kąpieli, ale brzeg strumienia ział niepokojącą pustką. Łowczyni obejrzała uważnie pozostawione w wilgotnym gruncie ślady, podniosła porzuconą w trawie chustę pocierając ją w palcach w zamyśleniu. Chociaż przybyła z pustelni nad strumień możliwie jak najprostszą drogą, nie zauważyła wcześniej wracających do obozowiska niewiast, co stawiało dość niespokojne pytanie na temat ich losu.
Niewyraźne odgłosy wydawane przez jakąś zwierzynę - na pewno znacznie większą od susła - zaważyły na decyzji łuczniczki. Zamieniając swój ulubiony oręż na rzadziej noszony w dłoni, aczkolwiek znacznie praktyczniejszy w gęstwie toporek, Greta ruszyła bezszelestnie na drugą stronę strumienia; w stronę, z której dobiegały powtarzające się dźwięki.