Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2022, 01:09   #65
Sonichu
 
Sonichu's Avatar
 
Reputacja: 1 Sonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputację
Od samego przebudzenia i otworzenia oczu pośrodku kopczyka ciał, które zwykli śmiertelnicy wzięliby za stos trupów, każdy detal, słowo i zdarzenie niosły ze sobą pokłosie naprawdę udanej zabawy. Zaczynając od otoczenia w którym panna de Gast powstała z drzemki, poprzez wymiany uprzejmości oraz wspominki z pozostałymi uczestnikami spotkania w pokoju numer sześć, telefoniczną pogadankę z Musette i jej zabawną reakcję na wieść z kim to jej młodsza kumpela balowała, aż po prysznice, tancerki, oraz podróż powrotną z maulą który nie mógł się nacieszyć że jego podopieczna wypuszczona pierwszy raz poważnie na salony nie przyniosła mu wstydu, ani powodu do szybkiej ewakuacji na drugi koniec Europy. Zamiast tego jak pies gończy przyniosła mu w zębach garść nowych, ciekawych kontaktów, umówionych spotkań oraz ogólnego wrażenia - te naprawdę musiało być całkiem wysokich lotów, skoro Wieczna Królowa poprzez kuriera przysłała o wiele młodszej spokrewnionej prezent. Aby wyglądała jak jedna z Róż, część klanu, a nie spychany na margines element o którym przypomina się tylko jeśli akurat ktoś się potknie.
Obracając w palcach złoty pierścionek idealnie pasujący do reszty kompletu Alessa wzdychała zachwycona.
- Doskonale, czyli nie narobiłam ci wstydu przy reszcie rodziny - na krótką chwilę zerknęła na Sorena. Widok jego zadowolonej gęby poprawił jeszcze mocniej i jej samopoczucie. Co innego działać pod wpływem impulsu i pasji, gdy ogląda się występy Krwawej Baletnicy, a co innego przetrzeźwieć i wysłać prezent już bez czerwonej mgiełki otaczającej mózg.
- Jest kochana, aż chce się ją spotkać jeszcze raz. Lalkarz, ale za to z jakimi piersiami… i te usta… - dodała cicho, wkładając ozdobę na palec. Podziwiała jak odbija blask neonów i lamp, puszczając hipnotyczne oczka. Po ostatnim spotkaniu i rozmowie opcja faworyty Angelette jakoś tak naturalnie pobudzała vitae do żywszego krążenia - Ma jakieś specjalne upodobania?

- O tak, całe mnóstwo. Ale biorąc pod uwagę kim jest i jak długo jest to najwartościowsze w jej oczach jest zaskoczenie. Zaintrygowanie jej czymś. Niecodzienną propozycją, zdradzaną pasją, talentem. Tak jak to zrobiłaś z tym całowaniem jej w wewnętrzną stronę dłoni. To było śmiałe i nietuzinkowe. Flirt i obietnica w jednym a jednocześnie oznaka szacunku i zainteresowania. Myślę, że to właśnie na nią podziałało bardziej niż cokolwiek wcześniej o tobie słyszała. Dlatego zaprosiła cię na miejsce obok siebie. A dalej też to nieźle rozegrałaś no i sama widzisz, wygrałaś zaproszenie dla dwojga do prywatnych lochów naszej królowej.
- mężczyzna uśmiechnął się z zadowoleniem jak i z zadowoleniem oglądał ten prezent od ich primogen dla swojej podopiecznej. W końcu w jakiejś części to było też wyróżnienie i dla niego skoro do tej pory ją prowadził i był za nią odpowiedzialny.

- Pomożesz mi z tym? - Poprosiła wręczając mu pudełko i odwracając tyłem. Zgarnęła też włosy na bok odkrywając kark. - Monique dała mi wróżbę, wizję. Udało się zamienić parę zdań zanim się rozeszliśmy. Angelette jest świadoma naszej obecności i istnienia, Książe to samo. Wie gdzie bawi się jego faworyta i z kim… Aurora ma zamiar wykopać nas z miasta na dłużej, detali nie znam. Powie jutro, więc nawet jakbym próbowała zacząć coś w kierunku naszej słodkiej Malkavianki i łoża w którym czasem zalega - wzruszyła ramionami - Zostaje się wybawić w salonie masażu ciesząc chwilową przychylnością Szeryf, póki jej łaska nie spadnie z pstrego rowerka.

- Więc to chodzi o jakieś zadanie poza miastem? No ciekawe. Ciekawe gdzie. Przyznam, że jak ze mną rozmawiała to była dość oszczędna w szczegóły. Ale masz rację, pewnie jutro wam wszystko powie.
- zastanowił się nad jej słowami gdy stanął za nią i sprawnymi ruchami zaczął zapinać łańcuszek z wisiorkiem złotej róży. Potem podprowadził ją w stronę lustra tak, że oboje mogli się na nim widzieć. Ona na pierwszym planie, z nową ozdobą dekorującą szyję a on za nią trzymając ją opiekuńczo za ramiona.

- Ślicznie dzisiaj wyglądasz. - powiedział po chwili kontemplacji tego obrazka. Po czym nachylił jej twarz ku sobie aby ją pocałować. W tym pocałunku poznała, że naprawdę musiał być z niej zadowolony, dumny no i cały wczorajszy wieczór i noc wprawił go w wyśmienity nastrój. A w końcu nowa noc była jeszcze młoda, dopiero było w okolicach północy a zapowiadał się wyborny skład i pierwszorzędna zabawa.

- Tak, domyśliłem się, że Książę musi coś wiedzieć co tam się odstawia w “The Hell”. W końcu całkiem często też tam bywa a jego faworyta wszystkim tam zarządza. Tylko naiwniak by mógł sądzić, że to za jego plecami. - pokiwał głową na tą informację o wiedzy ich władcy i akurat tym nie wydawał się zaskoczony.

- Ale dała ci jakąś wróżbę? Monique? A jaką? Przyznam, że sam z nich nie korzystałem to nie miałem się okazji przekonać na własnej skórze jak to działa. A plotki słyszałem całkiem różne od siebie. Jedni mówią, że są genialnie trafne inni, że całkiem bezużyteczne. Ciężko stwierdzić jak to jest naprawdę. - zaintrygowała go z kolei wzmianka o wróżbie Malakavianki. Która oprócz tego, że została dwa lata temu faworyta księcia była też znana jako wyrocznia. Utarł się nawet pogląd, że to jej intuicja ocaliła księcia i ją samą z zamachu na jego limuzynę. Ale jak tam wtedy było naprawdę to poza ich dwojgiem, może Dante i najbliższymi współpracownikami to raczej nikt nie wiedział.

- Nie mogę wyglądać jak proszalny dziad, przecież narobiłabym ci wstydu, a tak się nie godzi - Blondynka nie ukrywała, że komplementy nie są jej miłe. Zmrużyła oczy jak pogłaskana po grzbiecie i to nie pod włos. Też podobał jej się widok w lustrze, szczególnie zestaw stojący za jej plecami i uśmiechający bezczelnie znad kobiecego ramienia.
- Wróżba o tym, abym wypatrywała office girl, brunetki. Nocą na ulicy ochlapie ją taksówka, jakoś po deszczu. Będzie się pieklić, a ja mam zdobyć jej zaufanie bo otworzy ono wiele drzwi. Kto wie? Może to już tam, gdzie wyśle nas Aurora, a może jeszcze tutaj. Cieszę się że tu jesteś. Myśl o tym, że przyjdzie się nam rozstać na dłużej naprawdę rani mi ciało i duszę - obróciła się w jego ramionach obejmując za szyję i uśmiechając smutno - Mam nadzieję, że gdy będę daleko przypomnisz sobie jak odbierać telefony, inaczej z miejsce gdzie mnie wyślą przyjdzie do ciebie paczka, mój ukochany, a w środku znajdzie się moje wielokrotnie złamane serce bez szans na uleczenie.

- Widzę, że nie wyszłaś z wprawy z zawracaniem ludziom w głowach i robieniem na nich wrażenia.
- powiedział uśmiechając się oszczędnie ale ciepło. Uniósł jej podbródek do góry i jeszcze raz ją pocałował. Dłużej, spokojniej i pewniej niż poprzednio. Towarzyszyło temu dotyk jego rąk na jej ciele.

- Nie wiem gdzie was zamierza wysłać nasza Babcia Balbina ale jak będę mógł ci jakoś pomóc to pomogę. Więc dzwoń kiedy zechcesz. - obdarzył ją spojrzeniem jakby była jego najukochańszą dziewczynką, dzieckiem i kochanką. Taką co lada chwila wypłynie na szerokie wody dorosłości ale w końcu każdy rodzic się z tym liczy od początku.

- A ta wróżba to jakaś office girl z taksówką i kałużą? - zmarszczył brwi jakby próbował to sobie wyobrazić albo z czymś skojarzyć. W końcu wzruszył ramionami. - Trochę to ogólnikowe. Właściwie może przytrafić się wszędzie. - stwierdził po tej chwili zastanowienia.

- Zapewne okaże się dopiero, gdy na siebie trafimy, ale przynajmniej wiem na co zwracać uwagę, kto wie co z tego wyjdzie. Jeśli będzie chociaż w połowie tak urocza jak moja Jewel to już sytuacja jest na plus, nie sądzisz? - zaśmiała się, a potem to ona go pocałowała czule, ciesząc zmysły ostatnimi chwilami dla siebie zanim przyjdzie do witania gości i głównej części nocy.
- Jaki on jest? - spytała nagle, bystro patrząc mu w oczy - Olivier, Książe. Chyba lubi blondynki, nie uważasz tego za niesamowicie intrygujący zbieg okoliczności?

- Blondynki? Chyba tak. Ale raczej ogólnie ma słabość do pięknych i intrygujących kobiet. Prawie zawsze jak jest w mieście to ma jakąś faworytę. Chociaż zwykle nie na długo. Tak naprawdę to chyba nie tylko ja jestem nieco zaskoczony, że panna Noel tak długo utrzymuje tą pozycję. Już drugi sezon. Stąd podejrzenia, że tym razem pewnie nie chodzi tylko o sprawy alkowy. Może to przez ten zamach a może to co innego. -
temat ich władcy nieumarłej domeny Paryża wywołał uśmiech rozbawienia na twarzy jej mauli. Ale odpowiedział całkiem chętnie. Jak zaczął mówić to wyszło, że wytrwałość z jaką blondyna księcia utrzymuje swoją pozycje przy jego boku trochę go jednak dziwi.

- Bo da się zauważyć, że nasz obecny książę, w przeciwieństwie do poprzedniego, to Pies Wojny. Zresztą tak na niego kiedyś mówili. Teraz jak został księciem to nie wypada ale wiadomo, że tak miał. Bo co jakaś wojna gdzieś na świecie to chyba w każdej brał udział. Więc go często nie było. Parę lat albo dekadę czy coś koło tego. Za to jak wracał to bawił się na całego. Istny playboy. Stąd jakbyś kiedyś o nim usłyszała, pokątnie oczywiście a nie przy nim, że jest bawidamek i flirciarz to właściwie też prawda. Potrafi używać życia. Ale jednak zarządzać swoim majątkiem też umie. Ale bywa też porywczy. Impulsywny. Nie wiem czy słyszałaś o tym jak “zdjął głowę Klausowi gołą ręką”. No do dziś nie wiadomo czy po to tam pojechał czy też znów zadziałał pod wpływem impulsu. Trudno zgadnać bo z żywych to chyba tylko Aurora i może Dante przy tym byli. A oni trzymają z nim sztamę od dawna. Dlatego ich pociągnął za sobą jak został hrabią a potem księciem. - zadumał się nad charakterem ich księcia. I sprzedał jej kilka ciekawostek na jego temat.

- Czyli jeśli, przypadkiem oczywiście, zapodzieję się z Monique jakoś w jego okolicy to nie uda że bardzo pilnie musi sprawdzić czy mu żwir nie ucieka z alejki w ogródku - de Gast udała zastanowienie, oczy jednak się jej śmiały na całego.
Poprawiła mauli krawat odruchowym gestem bo wisiał trochę krzywo.
- Zajmiesz się proszę Hetmanem i Musette przez chwilę? Wszystko już gotowe, obsługa czeka w gotowości, dziewczyny już w sali tortur. Ja sobie strzelę krótką pogawędkę z pewną blondynką i do was dołączymy. Jeśli oczywiście nie masz nic przeciwko.

- No cóż, moja młoda damo. Z tego co mi coś świta to chyba jestem pierwszym kogucikiem w tym kurniku. Czy jakoś tak. Chyba mogę cię czasem zastąpić i pobawić się w gospodarza.
- skinął jej z galanterią głową, po czym podał jej swoje ramię aby mogła je objąć i razem wyjść jako para gospodarzy do swoich gości. Na zewnątrz czekała na nich Fifi dając znać, że póki co Jewel przyjmuję pierwszy szturm gości na ich wewnętrzne rewiry. Tak wyszli do nich i znów zrobiło się całkiem głośno, wesoło i przyjemnie. Gdy po tej godzinie czy dwóch od rozstania w prywatnym lunaparku księcia znów się spotykali w podobnym składzie i celu. Brakowało tylko Josette no ale ona pożegnała się z nimi jeszcze w “Meduse”. Ale całkiem miło i ciepło więc widocznie wspólnie spędzona noc jej przypadła do gustu i nie odjeżdżała jakby to miał być koniec ich znajomości. Wręcz przeciwnie.

- No! To tu? No niezła chawira. I macie tu salę tortur? Serio? Blondi tak nawija. - Hetman wyszczerzył się głośno kompletnie nie siląc się na dyskrecję czy finezję. Wśród tych eleganckich garniturów i kobiecych kreacji w swoich ćwiekach, skórze i pieszczochach wydawał się z całkiem innej bajki.

- Oj no tak, bo wczoraj to ledwo zdążyliśmy zacząć zabawę i już trzeba było kończyć bo rano. Ale hej! Dzisiaj jest sobotnia noc! I jest dopiero północ! - Monique za to wydawała się być w szampańskim nastroju. I musiała być w tym “Olimpie” bo była w innej kiecce niż wczoraj wieczorem.

- Cześć! I dobry wieczór Soren. - Musette też zdążyła przyjechać. Skorzystała z tego, że znała się z maulą gospodyni podobnie jak ona z jej Georgem. I podeszła się przywitać i cmoknąć ze swoją kumpelą. ~ Jej! Naprawdę tu przyjechała! I coś mi wygląda na strasznie nakręconą! A myślałam do końca, że mi tylko wkręcasz! ~ skorzystała z okazji i szepnęła jej na ucho z radosnym niedowierzaniem.

- A czy ja cię kiedyś wkręciłam? - Alessa odpowiedziała Venture szeptem. Przywitała się ze wszystkimi gośćmi obejmując ich i całując w policzek, a potem mniej oficjalnie i bardziej gorąco. Cudownie było zobaczyć ponownie skład z zeszłej nocy, bo to oznaczało że balet robi się kilkudniowy a to już naprawdę dobrze rokowało na resztę weekendu.

Do Malkavianki podeszła z szeroko rozłożonymi ramionami, biorąc ją w objęcia, całując i siejąc entuzjazm.
- Świetnie, doskonale. Cieszę się że już jesteś, mam dla ciebie parę niespodzianek. - nachyliła się aby dodać ciszej - Będziesz grzeczna to pokażę ci je wszystkie.

- Oczywiście że mamy salę tortur -
udała obruszoną choć nie przesadnie i przy witaniu Brujah pogłaskała go po twarzy - Przecież to porządny lokal. Sala tortur, glory hole, save roomy wyłożone folią, dziewczyny tańczące z ogniem i w kieliszkach, a wszystko do wzięcia. Zaczniemy od dziesięciu - pochyliła się aby dodać z ustami przy jego ustach - Taka rozgrzewka. Będzie ci mało mam jeszcze dwa razy tyle pod ręką, ale nie szarżuj. Nie chcę potem najazdu twoich kumpli z pretensjami że przez tydzień nie wracasz i nie ma im kto łomów ostrzyć albo łańcuchów oliwić.

- Nie bój się mała, moja buława cuda zdziała! -
roześmiał się ukraiński primogen i nawet nie było wiadomo czy to jakiś stały jego tekst czy go właśnie zaimprowizował. Ale rozbawił i pozostałych.

~ Ojej a ja nigdy nie wiem co powiedzieć w takich sytuacjach. Czy bardziej opłaca mi się być tą grzeczną i posłuszną czy nie. ~ faworyta księcia obdarzyła gospodynię zmartwionym spojrzeniem. Jakby ta trafiła w jakieś jej stałe rozterki moralne. ~ Ale na pewno bym chciała zaliczyć jak najwięcej tutejszych atrakcji jak mi wczoraj tyle o nich opowiadałaś więc jestem gotowa do pełnej współpracy i kooperacji! ~ obiecała gorliwie i wesoło jakby znalazła złoty środek na właściwą odpowiedź.

- No dobrze moi drodzy to dziewczęta sobie przypudrują noski a was zapraszam na wycieczkę krajoznawczą. - Soren domyślił się pewnie, że jego podopieczna coś ma zamiar zdziałać z drugą blondynką więc jak obiecał rozłożył szeroko ramiona i nakierował ten pstrokaty i wesolutki tłumek we właściwym kierunku. I po chwili obie blondynki zostały bez zbędnych świadków.

Gospodyni objęła troskliwie gościa ramieniem, przyciągając bliżej siebie.
- Cudownie, cieszy mnie twoja… gorliwość. - ruszyła ciągnąc drugą blondynkę za sobą w drugą stronę niż pozostali, kierując do drugiej klatki schodowej. Ledwo weszły na schody gwar wejścia zniknał, zastąpiony przez dźwięki muzyki sączącej się gdzieś jakby z sufitu dość głośno aby dało się zrozumieć słowa, lecz na tyle cicho żeby wyeliminować konieczność krzyczenia do siebie.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=78gnqecSEw8[/MEDIA]

- Póki jeszcze jesteśmy we dwie chciałam ci powiedzieć tak prywatnie, że naprawdę bardzo się cieszę że jednak przyjechałaś. Zabawa zeszłej nocy była przednia, aż żal brał na myśl o rychłym świcie, chociaż jedno słońce gościło z nami tam, głęboko pod ziemią - Alessandra uśmiechnęła się ciepło, czule gładząc palcami bok Malkavianki - Nie muszę już się obawiać że moje biedne serce pęknie na kawałki jak lustro trafione kamieniem. Pozwól zatem że zaczniemy od przygotowania. - zmieniła ton na bardziej władczy, unosząc trochę brodę aby patrzeć z góry na towarzyszkę - Nie możesz się tak pokazać w sali zabaw, ale nie bój się. Pomyślałam o wszystkim, wszystko już przygotowane. Masz specjalne życzenia? Jedyne czego nie mam tutaj to dzieci i wybacz, ale ich do zabaw nie będę wciągać. Resztę życzeń… hm - kąciki jej ust wygięły się do góry - Rozważę.

- Oo… To nie zapomniałaś, że obiecałaś mi być moją panią i władczynią? Cudownie! -
wyrocznia w wysokich szpilkach i kształtach zawodowej modelki czy aktorki przygryzła wargę z ekscytacji gdy gospodyni dała drobną próbkę swoich możliwości. Po czym chętnie wzięła ją pod ramię, podobnie jak wcześniej Soren i dała się jej prowadzić ćwierkając po drodze wesoło.

- No nawet nie wiesz jak mi teraz z tym trudno. Wszyscy tylko “nie gadaj z nią bo to faworyta księcia”, “nie zaczepiaj jej bo to faworyta”, “lepiej nie proś jej do tańca bo to faworyta tego kto urwa innym głowy gołą ręką”... I tak dalej. Znaczy nie narzekam na bycie z Oliverem no ale na takie pikantne zabawy odkąd zostałam z nim to mi znacznie trudniej. Jak byłam zwykłą blondynką, trochę nawiedzoną ale jednak bez żadnych pleców to łatwiej mi chyba było umawiać się na takie zabawy… No! Ale wtedy to mogłam najwyżej stać pod drzwiami “Meduse”, może mnie ktoś wtedy zaprosił do “The Hell” raz czy dwa… Dopiero jak Oliver zrobił mnie tu managerem to mogę wszystko poustawiać jak mi się podoba. I dlatego pierwsze co zrobiłam to otworzyłam drzwi. Aby nie było tak jak u Angelette, że prawie zawsze ci sami są zaproszeni. Chociaż w sumie nie wiem… Za cienka w uszach byłam aby mnie tam zapraszała to tylko tak słyszałam… Ale z drugiej strony w końcu jest primogenem Torreadorów to chyba nie siedzą tam tylko przy suchych drinkach… - szły tak we dwie ramię w ramię a z tego radosnego i nieco chaotycznego paplania dało się wyczuć, że panna Noel jest już teraz bardzo nakręcona na tą wspólną i jakże ciekawie się zapowiadająca noc.

- I to było miłe co powiedziałaś. O tym słoneczku i tak dalej. Zwłaszcza, że to szczerze. Umiem to wyczuć. Taki dar. Jak z tymi wizjami. Tylko to jak z intuicją. Trudno to ubrać w racjonalne argumenty to mało kto traktuje to poważnie. - w pewnym momencie pocałowała policzek nowej koleżanki w podzięce za te wcześniejsze komplementy. Tak ciepło i po przyjacielsku. A w końcu doszły do garderoby gdzie gospodyni planowała przebrać i siebie i swojego gościa.

- Aha, a życzenia! Widzisz i bym zapomniała co pytałaś… Czasem tak mam jak się rozgadam. Znaczy może trochę częściej niż czasem… A życzenia? Hmm… - już weszły do środka ale jeszcze Monique sobie przypomniała co ją Alessandra pytała. I zastanowiła się chwilę. - No tak! Chciałabym odwiedzić te gloryhole! Jestem strasznie ciekawa jak to urządziliście. Może coś mi podpasuje to tak urządzę u nas w “The Hell”. Ale oczywiście jakby nie było kłopotu i dało się tam nie tylko oglądać dziury to bym była rada. No i lubię jak ktoś mnie traktuje jak osobistą służącą do wyuzdanych poleceń. I to chyba tyle… Resztę zdam się na ciebie… - podumała jeszcze chwilę nad tymi życzeniami ale jakoś nic więcej jej nie przyszło do głowy bo ostatecznie pokiwała blond głową na znak potwierdzenia i obdarzyła swoją gospodynię promiennym uśmiechem.

- Tak myślałam, że akurat tą atrakcję będziesz chciała zobaczyć - de Gast zaśmiała się krótko i tonem zwierzenia dodała - Też ją lubię, znajdzie się więcej niż jedna buława, ale to potem. Teraz zapraszam - otworzyła niczym niewyróżniające się drzwi po lewej stronie korytarza i puściła Monique przodem wchodząc zaraz za nią i zamykając drzwi.

Pomieszczenie w środku miało może pięć metrów kwadratowych, brakowało okien, a pod ścianami stały wysokie szafy wypełnione najróżniejszymi ubraniami. Na przeciwko drzwi stała toaletka z oświetlonym ledami lustrem i stołek, a na stołku ułożono zwój nie pasującej do wystroju, jutowej liny. Była tak normalna, poślednia, że aż raziła oczy.

- Rozbieraj się - rozkazała, pchając ją na razie delikatnie w stronę krzesła i westchnęła - Tytuły i pozycja to z jednej strony błogosławieństwo, z drugiej kula u szyi. Ludzie inaczej patrzą, wymagają… widzą nas przez masę pryzmatów, jako figury na szachownicy, a nie żywych - parsknęła - Dobrze, nie tak. Figury na szachownicy, a nie istoty zdolne do odczuwania całej gamy emocji i mające w sobie coś więcej poza koronki na głowach albo towarzyskie gwiazdki na pagonach. Życie bez pragnień, bez pasji, tylko z normami i nakazami byłoby niewarte życia - wymruczała z ustami przy karku gościa, łapiąc ją za szyję jedną ręką - Wolę cię jako Monique, zdecydowanie… chcesz się na własnej skórze przekonać jak bardzo to zaproś mnie do siebie żebym i w twoim łóżku nauczyła cię pokory. A jakby się twój faworyt napatoczył mógłby popatrzeć. Albo dołączyć. Z pewnością byłoby czym zająć czas do świtu.

- I byś mnie sponiewierała i nauczyła pokory w moim własnym łóżku? - panna Noel widocznie lubiła takie dominująco
- uległe zabawy całym sercem. Bo na każdy kolejny dotyk, słowo i polecenie jakie leciało od gospodyni zdradzała rosnące podniecenie. Tak z bliska, jak się ją miało w zasięgu dłoni i ust można było uwierzyć, że ma w sobie jakieś słoneczne światło i żar. Zdawały się z niej promieniować i podobne uczucia wywoływały w otoczeniu. Jak jedna zapałka jaka potrafi odpalić cały tabun świec w pomieszczeniu. Bez skrupułów zaczęła się rozbierać i nie protestowała gdy gospodyni ją popchnęła ku krzesłu czy złapała za gardło. Chętnie do niej przylgnęła i wykonywała jej polecenia.

- I chciałabyś też z Oliverem? - otworzyła oczy stojąc już w samych koronkowych majtkach i szpilkach. Zerknęła ciekawie na drugą blondynkę i pokiwała głową ze zrozumieniem i psotnymi spojrzeniem. - Tak myślę, że jakiś materiał filmowy jakbym mogła mu pokazać z dzisiejszej nocy to mógłby pomóc mi go przekonać. Zwłaszcza jakby to było coś ekscytującego i wartego oglądania. - zamruczała jak kotka i przeczesała dłonią włosy dominującej partnerki.

De Gast pozwoliła jej na to, a gdy skończyła nacisnęła gołe ramiona dłońmi zmuszając do klęknięcia przed sobą.
- Zostań - wydała krótką komendę pomagając w tym sobie stopą w szpilce którą położyła drugiej blondynce na barku i dodała - Musiałoby to być w miarę na dniach, zanim będę musiała opuścić miasto na nie wiem ile, ale w kościach czuję że trochę mnie nie będzie. Byłoby to idealne pożegnanie Paryża i ciebie. Dobre wspomnienie do grzania w długie, zimne dnie i pamiątka że jest do czego wracać. - na chwilę uśmiechnęła się łagodnie, lecz wyraz wyższości i chłodu równie szybko powrócił.
- Coś wymyślimy - klasnęła w dłonie trzy razy. Nie minęło więcej niż parę sekund, gdy drzwi otworzyły się, wpuszczając przez nie ulubioną służkę Torreador a także dwie kolejne. Niosły ze sobą fragmenty garderoby i jeszcze więcej liny.
- Jewel kochanie. Ma być z dziś nagranie, załatw to. - de Gast zaczęła ledwo szatynka zdążyła wejść. Rozłożyła ramiona pozwalając aby pozostałe służki zdjęły z niej suknię. Ostatnia pojawiła się dziewczyna w gorsecie i burleskowej stylizacji oraz różowych włosach spiętych w dwa natapirowane koki po bokach głowy, z małym kapeluszem tkwiącym miedzy nimi. Ona klęknęła za Monique aby bez słowa zacząć oplatać jej pierś liną. Zaczęła od przełożenia spotów przez żebra.

- Aha, nagranie… Dobrze… - dziewczyny co weszły nie mogły się powstrzymać aby chociaż na chwilę nie popatrzeć na to przedstawienie jakie dawała im szefowa i jej klęczący przed nią gość. Jewel szybko wyjęła smartfon i zaczęła uwieczniać scenę. Zaś koleżanki podeszły aby zacząć przygotowania z linami i gorsetami. Monique zaś stanowiła wdzięczny obiekt i do uwieczniania i dominacji. Aż sapnęła z ekscytacji gdy ramiona a potem szpilki sprowadziły ją do parteru i tam pokornie czekała na rozwój wydarzeń. Chociaż po minie i spojrzeniu dało się poznać, że właśnie na takie zabawy liczyła jak wczoraj powiedziała “tak” na to dzisiejsze zaproszenie.

- Ale to ma być nagranie dla Olivera. Chciałbym mu pokazać. - powiedziała ciepło Malkavianka dając się motać kolejnym splotom liny i sprawnym palcom jakie nią kierowały. Sama tak jak obiecała jeszcze w sali spotkań wykazywała w tym gorliwą współpracę.

- Aa! Takie nagranie! Dla księcia! Aa! Oo jaaa! Naprawdę mu to pokażesz? - Jewel chyba kapnęła się, że nie chodzi tylko o uwiecznienie obecnej sceny ale w ogóle całego wieczoru. I była pod wrażeniem kto miał być odbiorcą tego nagranego materiału. Zwłaszcza jak Monique energicznie i wesoło pokiwała głową.
- Dobra to lecę po kamerę! - zaśmiała się tancerka i szybko wyszła z pokoju. Zaś koleżanki pomagały szefowej i jej honorowemu gościowi osiągnąć przewidziany planem stan skompletowania stroju.

Wreszcie górna większa część tułowia Monique okryta została misternie wyglądającą plątaniną liny krępującej jej ramiona i ręce za plecami, przechodzącej między piersiami, pachwinami, po żebrach, udach i barkach, a pozwalajacej sprawnie podwieszać pakunek albo przyczepiać go do różnych powierzchni za pomocą pętelek wzdłuż kręgosłupa chociażby.

- Dziękuje Albertine, przekaż Cassienowi że za pół godziny chcę mieć go w “siedemnastce” - de Gast powiedziała do różowowłosej, a ta wstała, skłoniła się i szybko wyszła. Ona sama stała wyprostowana czekając aż służki skończą z klamrami wysokich do połowy uda czarnych, skórzanych butów na niebotycznej szpilce. Miała też czarny, skórzany gorset, pas do pończoch i pończochy, a także skórzane rękawiczki do łokcia. Jedynymi jaśniejszymi elementami stroju były kolczyki, naszyjnik i pierścionek z różą założony na rękawiczkę aby był idealnie widoczny.

Szybko z powrotem pojawiła się Jewel, akurat gdy do rąk Torreador jedna z dziewczyn podała z pietyzmem czarną szpicrutę. Malkavianka patrzyła na cały spektakl jak zaklęta, chociaż jęknęła gdy druga spokrewniona podeszła do niej i szarpnięciem za włosy podniosła do pionu przybliżając usta do jej ust. Rozchyliła je jakby chciała ją pocałować, lecz zanim to się stało, użyła dłoni. W pokoju rozległ się plask z jakim ręka zderzyła się z policzkiem gościa.

- Żałosne - Alessandra skwitowała z niesmakiem wciąż trzymając ofiarę za włosy. Wolną ręką zdarła z niej bieliznę nie patrząc na fakt, że ją rozrywa - Mówiłam że masz się rozebrać, nawet tego nie potrafisz… idź - dokończyła pchając ją mało delikatnie w stronę drzwi i dla lepszej motywacji traktując koncówką szpicruty po tyłku.

Zanim doszły do sali tortur Malkavianka zdążyła kilka razy zaliczyć podłogę, miała twarz zaróżowioną od uderzeń dłoni, a pośladki i uda znaczyły pierwsze czerwone pręgi. Prowadzona na smyczy z łańcucha trafiła do sali wielkości kortu tenisowego, z podłogą wyłożoną czarnymi, kamiennymi płytami łatwymi do zmywania. Pod sufitem świeciło parę niewielkim lamp dających mdłe, półmroczne światło na porozstawiane pod ścianami konstrukcje z drewna i metalu. Były tam najróżniejsze dyby, stoły do rozciągania, krzesła jak z wizyt u ginekologa, pręgierze, huśtawki, ławki i ściany z kratownicami wypełnionymi sprzętem do przeróżnych zabaw. De Gast strzeliła palcami, a z cienia zaczęli wyłaniać się ludzie, część z nich mijały na korytarzu gdy wchodziły do klubu. Pojawiła się również reszta gości.
- Godzina - blondynka w gorsecie wskazała zegar końcem bata - Zobaczymy czy tyle wytrzymasz. Jeśli ci się uda dostaniesz nagrodę w sali z dziurami… a teraz na kolana i proś o moje miłosierdzie. Inaczej spotka cię kara... znudzenia. Potrafisz być interesująca to to udowodnij- patrząc z góry uśmiechnęła się krótko do swojej nowej zabawki. Musiała pamiętać kogo ma przed sobą. Resztek książęcej faworyty Servio raczej nie usunie bez zgrzytów.
 

Ostatnio edytowane przez Sonichu : 07-10-2022 o 01:11.
Sonichu jest offline