Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2022, 17:38   #68
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
T 09 - 2025.06.02; pn; noc, 01:10 (2/2)

Miejsce: Francja; Paryż, sektor centralny; dzielnica Necker, okolice wieży Eiffla, hotel “Olimp”
Czas: 2025.06.02; pn; noc, g 01:10; ok 4 h do świtu
Warunki: meeting room; cisza, ciepło, jasno; na zewnątrz: noc, zachmurzenie, umi.wiatr



Wszyscy




- Dobry wieczór. Cieszę się, że mamy już komplet. - Aurora była ubrana w swój ulubiony kolor czyli żałobną i elegancką czerń. Co tylko podbijało kontrast między bladym owalem jej twarzy, szyją i niedużym dekoltem a otaczającą je czernią włosów i ubrania. Siedzieli w tej samej sali konferencyjnej co w zeszłym tygodniu. Tylko tym razem nikt nie krwawił i wszyscy byli przytomni. Zresztą nawet trochę wyglądało to jak biurowe spotkanie bo była przygotowana biała tablica i kolorowe markery, ekran do wyświetlania pomocy a na wypolerowanym na błysk stole przed szefową był otwarty laptop i jakieś teczki z dokumentami.

- Mam dla was następną misję. I tak naprawdę właśnie na jej potrzeby uszyliśmy z was zespół. Ta sprawa z Brudasem z Orly miała was sprawdzić czy nie ma wśród was fajtłap i czy umiecie jakoś współpracować w zespole. Gratuluję wam, wszyscy przeszliście przez to pierwsze sito. - powiedziała poświęcając chwilę na spojrzenie w twarz każdego z tej obiecującej piątki nowych podwładnych.

- Nowa misja wiąże się z wyjazdem za granicę. Do Brukseli. Prawdopodobnie na dłużej. Wymaga dużej autonomii i samodzielności oraz elastyczności w działaniu. Bo chyba rozumiecie, że stąd trudno byłoby sterować taką akcją. Potrzebuję ochotników. Ludzi którzy chcą pojechać w tamto miejsce i zbadać dla nas pewną sprawę. A potem zdać nam raport z lokalnej sytuacji. Którzy przez zapewne kilka tygodni będą musieli działać na terenie nowego dla siebie miasta. Dlatego jeśli ktoś ma opory przed takim wyjazdem niech lepiej zgłosi to teraz. To żaden wstyd czy hańba. Znajdę komuś takiemu zajęcie na miejscu. To nie jest jakieś zesłanie na katorgę czy kolonię karną. Kto nie chce jechać może zostać tutaj. Ale proszę to zgłosić teraz. - szefowa dość ogólnikowo streściła wstęp do tej misji. Na razie poza miejscem nowego zadania niewiele było wiadomo. Demers dała czas na zastanowienie się porządkując i sprawdzając coś w teczkach jakie miała przed sobą. Pewnie nie chciała wywierać na nich presji z podjęciem decyzji.

---


- Dobrze. W takim razie zacznijmy od podstaw. - szeryf ponownie wstała i mówiła do ochotników którzy dalej siedzieli w tym pomieszczeniu. Zaczęła tą odprawę od oficjalnej części.

Bruksela jak wiadomo jest stolicą Belgii. Z Paryża dało się tam dojechać w ciągu jednej nocy. Zwłaszcza, że wszystko było na terenie UE więc pruło się autostradami jakby poruszało się wewnątrz tego samego kraju. Do czasów II WŚ to miasto niezbyt się wyróżniało na tle sąsiednich. Jednak po tej wojnie jak w latach 50-tych założono tu siedzibę EWG jakie potem ewoluowało w UE a w latach 60-tych główną kwaterę ONZ przeniesioną właśnie z Paryża to miasto zyskało na światowym znaczeniu. Gdzieś od tamtej pory dostrzegły to także europejskie koterie spokrewnionych. I zaczęły tam przysyłać swoją młodzież na szkolenie. Zwykle tych co już przeszli przez ten pierwszy, trudny okres żółtodzioba i zaczynali swoje wampirze “dorosłe życie”. Zaczynali już działać na własną rękę, robili się coraz mniej zależni od swoich mauli i tak dalej. Bardzo to przypominało pierwsze studia i prace u młodych śmiertelników. Więc z całej Europy, i nie tylko, koterie zaczeły przysyłać tych młodych spokrewnionych, zwłaszcza tych co rokowali nadzieję na jakichś przywódców, liderów, specjalistów aby tutaj się szkolili w wampirzym rzemiośle. W zakładaniu własnej koterii, zarządzaniu nią, wyboru celów do spokrewniania, polityce, wpływaniu na świat nieruchomości, finansjery, podziemia jednym słowem to z czym kojarzyły się wampirze w pełni rozwinięte elity.

Ponieważ było to na rękę większości europejskich koterii to uznano, że Bruksela jest terenem neutralnym i czy studenci są z Camarilli czy Anarchistów, czy też są niezrzeszeni w żadnej z tych dwóch głównych sekt to mogą tam studiować. A wszystkie strony zobowiązały się uczynić z miasta enklawę pokoju bez prowadzenia wojny. I przez ostatnie dekady zwykle ten układ działał całkiem nieźle. No ale na miejscu można było spotkać cały wampirzy koktail studentów z różnych stronnictw, krajów a nawet stron świata. Studenci między sobą też mieli wstrzymać się od działań wojennych. Na jakieś bijatyki czy pomniejsze utarczki zwykle przymykano oko ale poważniejsze wyskoki miały być ścigane z całą surowością. Najczęsciej kończyło się wilczym biletem dla rozrabiaki i relegowaniem z “uczelni”.

Sama “uczelnia” nie istniała fizycznie. Nie było żadnego wampirzego uniwersytetu wybudowanego w mieście. Ot studenci czerpali wiedzę z doświadczenia starszych wampirów specjalizujących się w danej materii. Podobnie jak śmiertelni studenci zapisywali się na zajęcia z interesujących ich przedmiotów. Do tego częścią szkolenia było znalezienie sobie miejsca zamieszkania i utrzymania. Dlatego zwykle ci starsi studenci już nie mieszkali w Domu Młodzieży Europejskiej tylko kupowali czy wynajmowali mieszkania i lokale gdzieś na mieście. Zwykle też nawiązywali nowe znajomości i przyjaźnie więc czas wolny spędzali właśnie w takim gronie. Prawie każda taka nieformalna grupka miała swój ulubiony lokal, teren, hobby i często było to tożsame z ich własną domeną.

Specyfika koterii tego miasta polegała na tym, że lokalnych wampirów było prawdopodobnie znacznie mniej niż grup studentów. Zwykle bowiem to tubylcy przeważali liczebnie i to rażąco nad nomadami, bezklanowcami i różnymi gośćmi czy przybyszami w danej domenie. Część brukselkskich tubylców stanowiła właśnie kadrę szkoleniową. Ale też wielu z nich pochodziło z całego świata i nie raz to byli prawdziwi fachowcy czy wręcz mistrzowie w swojej dziedzinie. W końcu ten nieumarły uniwersytet cieszył się estymą, zwłaszcza wśród elit władzy w różnych koteriach więc nawet wypadało tam posłać swoją młodzież właśnie tam. Zwłaszcza takich jakich nie było wstyd tam posłać a i rokowali nadzieję, że będą kimś więcej niż szeregowymi członkami sekty. A ten splendor po części też spadał na gospodarzy.

- Ale może słyszeliście, że Brukselę nazywamy też Miastem Próżniaków. - powiedziała z przekąsem szeryf. Faktycznie można było usłyszeć taką opinię. Tak jak Paryż czasem nazywano Miastem Świateł, zwłaszcza dawniej, tak na Brukselę mówiono właśnie tak jak powiedziała Aurora. Wyjaśniła też dlaczego. Otóż wiele młodych wampirów, jacy wreszcie wydostali się spod opieki swoich mauli, swoich primogenów, szeryfa, księcia, barona czy kogo tam jeszcze zaczynało dokazywać tak jak to się zdarzało i śmiertelnym studentom z początku studiów. Wielu w gruncie rzeczy traktowało ten pobyt w mieście jako niekończącą się balangę i wakacje. I dochodziło tam do licznych ekscesów nie raz balansujących nad złamaniem Maskarady. Mimo wszystko ci którzy oparli się tej pokusie chociaż na tyle aby działać samodzielnie jako młody wampir często wracali do swoich domen już jako wartościowi członkowie sekty. Stąd uważano, że ryzyko się opłaca. A i po części snobizm wampirzych elit z całej Europy pozwalał im tolerować te zachowania. A nawet zdarzało się, że jakiś potężny starszy, primogen, książe czy baron lobbował w sprawie swojego pupila. Przez co niektórzy robili się naprawdę nieznośni i rozwydrzeni wierząc, że im wszystko wolno a każdy numer ujdzie im na sucho.

- Księciem Brukseli jest Nosferatu, Nikolaus Vermuelen. I oficjalnie wszyscy spokrewnieni, łącznie z każdym gościem i studentem podlegają jego władzy. Ale nie miejcie złudzeń. Nie umywa się do naszego obecnego księcia. Jak tylko zwęszy kłopoty to zaraz gdzieś znika i pojawia się dopiero jak kurz opadnie. Z tego co mi wiadomo to tamto miasto funkcjonuje dzięki ghulom. Więc zwracajcie na nich uwagę i jeśli coś byście potrzebowali załatwić to radzę wam zacząć od nich. Nie mówię, że każdy tamtejszy spokrewniony to bezużyteczny palant ale pewne tendencje da się zauważyć. No ale to takie wskazówki. Jak tam jest naprawdę to już będziecie musieli rozeznać się na miejscu. - sądząc po minie i tonie głosu francuskiej Rosjanki to chyba jej samej słabo przypadły do gustu porządki w Brukseli. Ale ona sama dała się poznać jako zorganizowana osoba jaka świetnie radziła sobie jako szeryf hrabiego Davouta a przez jakiś czas nawet jego majordom gdy znów wyjeżdżał z miasta na całe lata a teraz tak samo traktowała swoje obowiązki gdy została szeryfem całej paryskiej domeny.

- Dobrze to było tlo i ogólniki. Teraz przechodzimy do detali. To jest International Student House. Tu zwykle przyjeżdżają wszyscy studenci, także od nas. I tu kierują swoje pierwsze kroki. - szeryf wzięła ze stołu pilot i włączyła ekran ze slajdami zdjęć.




https://scontent-man2-1.xx.fbcdn.net...5Q&oe=63654C2C


Na pierwszym był front kilku piętrowej kamienicy w środku miasta. A kolejne zdjęcia przedstawiały standard podobny do akademików czy średniej klasy hoteli. Nawet były fotki tych studentów. Chociaż nie wiadomo było czy śmiertelnych czy z koterii. A dla zachowania Maskarady przyjeżdżali i mieszkali tam także zwykli studenci albo i turyści. Te ostatnie było wygodną przykrywką dla kogoś takiego jak Carl co raczej trudno było go uznać za studenta.

- Co do was wyślemy was właśnie tam. Jako kolejną studencką grupę z Paryża. Nie powinno to nikogo dziwić. Trochę już czasu minęło od wysłania waszych poprzedników. Wysłano ich jeszcze za kadencji poprzedniego księcia. Lepiej nie zmieniajcie masek. Jedźcie jako wy. W końcu nie jesteście wyrwani z kontekstu, powinniście mieć jakieś wspólne miejsca i znajomych, ktoś powinien was rozpoznać, coś o was usłyszał, między innymi choćby to, że ostatnio załatwiliście Brudasa w Leclercu. Tam w Brukseli też maja telefony, twittery, internety i inne takie. Albo choćby mogą być zainteresowani punkowymi koncertami i rozpoznać kogoś z was na filmiku, że był na takim koncercie co tylko doda wam wiarygodności. Albo na przykład zna się z waszym maulą czy innym wspólnym znajomym. Jedziecie tam oficjalnie jako nasi studenci i poza nieoficjalnym celem misji możecie tam mówić o tym co się dzieje tutaj wedle uznania. - Demers powiodła znów spojrzeniem zatrzymując się na chwilę na każdej twarzy jakby chciała sprawdzić czy się dobrze rozumieją. Wyraźnie zaznaczyła, że wolałaby aby na tym polu nie przekombinowali.

- Gdyby jednak okazały się potrzebne nowe maski to myślę, że John powinien sobie poradzić. Gdyby coś było wam potrzebne od nas to na miejscu już działa moja agentka. - pilot w rękach szefowej paryskich szpiegów wycelował w ekran i pojawiło się na nim nowe zdjecie. Młodej, ciemnowłosej kobiety w skórzanej kurtce opartej o motor.



https://i.pinimg.com/564x/23/e2/a1/2...4eb1cb525b.jpg

- To Maska. Moja agentka. Ale ma legendę jako Anitte Faber, ksywa “Blitz”. Z berlińskich Anarchistów. Jest względnie nowa, działa tam od trzech tygodni. Bierze udział w jednej z rozrywek tamtejszej koterii czyli ściga się na motorze. Więc nie wsypcie jej. To wasz łącznik ze mną. Przy innych będzie odgrywać, że się spotykacie po raz pierwszy. I was proszę o to samo. Jak ktoś nie czuje się urodzonym aktorem to niech zda się na pozostałych albo na Blitz. Zorganizuję wam spotkanie z nią zanim oficjalnie wjedziecie do miasta. Wprowadzi was w aktualną sytuację, ona ma od nas najświeższe dane. - w krótkich zdaniach szeryf przedstawiła im kim jest kobieta ze zdjęcia. No i zawsze mogli zadzwonić do Babci Balbiny albo jak coś lekkiego to któryś z ptaków Carla mógł przylecieć z pendrivem czy cos takiego. Chociaż to zajmowało więcej czasu. Tylko trzeba było zachować odpowiednie BHP. No i jak to szefowa zaznaczyła na początku nie było co próbować sterować zdalnie akcją z Paryża. Stąd sytuacja była niejasna. Więc i tak musieli zdać się na Maskę i własne siły oraz pomysłowość.

- No i przechodzimy do tej właściwej części operacji. Czyli o co się dzieje w Brukseli. - Demers pozwoliła sobie na lekki uśmiech jakby teraz zaczynała się ta główna część misji dla jakiej skompletowała ten zespół.

- Wasi poprzednicy wciąż są w Brukseli. Już nie mieszkają w tym Domu Studenckim co wam pokazywałam. Ale nadal wedle słów Blitz często tam bywają. Tradycja też nakazuje aby starsi koledzy powitali świeżaków. - bladolica odwróciła się ku ekranowi i znów zmieniła kolejne zdjęcie.

- Wszyscy zostali spokrewnieni tutaj, w Paryżu na przełomie wieków. Ale nie przez waszych mauli. Ani przez obecnych primogenów. A zależało nam aby było między wami a nimi jak najmniej punktów wspólnych. To było jedno z kryteriów dlaczego zapytania poszły do waszych opiekunów właśnie o was. Drugie to to, że każdy z was ma jakiś swój prywatny kontakt w Brukseli. Trzeci to to, że wasi poprzednicy prawie wszyscy wyjechali do Brukseli zanim was spokrewniono. Więc są dość małe szanse, że się zdążyliście poznać. - na keranie pojawiła się mozajka ludzkich twarzy ale jeszcze niewiele to mówiła. Chociaż z kontekstu dało się domyślić, że to poprzednia ekipa paryskich studentów wysłana na brukselskie studia.

- Tony Thoai, za życia potomek Wietnamczyków. Obecnie Malakavian. Wyjechał w 2011-tym. - pilot kliknął raz i jedno ze zdjęc powiększyło się zasłaniając pozostałe.




https://i.pinimg.com/564x/3e/8d/c5/3...2fb810ee7b.jpg


- Zdradzał talent do hipnozy, manipulacji i dominacji. Wedle opinii Augustina “bardzo obiecujący młodzieniec”. Opiumista, cicha woda która jednak potrafi wybuchnąć jak gejzer. - szeryf streściła co najważniejsze. TT był podejrzanie często widywany w towarzystwie Anarchistów. Nawet bywał z nimi w Berlinie i zdawali się traktować go jak swojaka. Odmówił powrotu do Paryża. Stąd podejrzenie, że nie tylko towarzysko zbratał się z Anarchistami ale i przeszedł na ich stronę. Dowodem były zdjęcia z takich imprez i spotkań z nimi. Ale ostatecznie była to tylko poszlaka. Maska opisywała go jako miłego i cichego, takiego cichego chłopca spod ściany na jakiego nie zwraca się większej uwagi, zwłaszcza w większej grupie. Łatwo go przeoczyć. Także fizycznie bo jak większość Azjatów był raczej drobnej budowy. Czy faktycznie zdradził Camarillię i przeszedł do Anarchistów czy to tylko studenckie przyjaźnie to już mieli sprawdzić ci którzy teraz siedzieli w sali narad.




https://i.imgur.com/oKw9sI7.jpg

- Michael Bosque. Nosferatu. Wyjechał razem z Tonym. Chociaż wcześniej raczej nie mieli ze sobą wiele wspólnego. Po prostu wysłano ich razem tak jak teraz was. - pierwsze zdjęcie zniknęło a pojawiło się kolejne. Tym razem młodego, wygolonego Azjatę zastąpił mężczyzna w kapturze.

- Urodzony dyskutant i buntownik. Mazał sprayem ściany i wagony, był aktywistą w muzycznym undergroundzie i zdarzało mu się brać udział w różnych happeningach i tak dalej. Chociaż bywał głośny i miał cechy lidera i organizatora to raczej nie był łobuzem co w pierwszej kolejności załatwia sprawy pięściami. Idealista walczący o prawa świeżaków, Nosferatu, Cienkokriwstych i wszelkich mniejszości. Ale też mający w sobie żyłkę detektywa. Oraz talent do bycia niezauważonym. Zaginął 4 lata temu. Wedle relacji pozostałych naszych studentów oraz władz uczelni nie wiedzą co się z nim stało. Klasyczne “wyszedł z domu i nie wrócił”. Więc stąd też nie udało nam się ustalić co się z nim stało. - przedstawiła pokrótce kolejnego mężczyznę ze zdjęcia. Na koniec rozłożyła ręcę w geście przyznania się do niewiedzy.




https://i.insider.com/5ced7840594ea5...eg&au to=webp


- Tamir Nazari. Parias. Dobry mówca, negocjator i obrotny, młody człowiek. Poszedł w politykę. W Brukseli zaczepił się gdzieś w tych licznych agendach UE i właściwie niezbyt wiadomo co tam właściwie robi. Wyjechał w 2014-tym. Gniazdo wykryło jego lewe konta i podejrzenie częste i spore przelewy. Trop zagmatwany w sieci ale zdaje się prowadzić do podejrzanych kąt. Może jacyś handlarze bronią czy narkotykami. A może to przykrywka dla czegoś groźniejszego. Odmówił powrotu do Paryża. Być może załatwia jakieś lewe interesy dla swojej agendy w jakiej pracuje. A może robi swoje własne interesy. - czarnulka w czerni przedstawiła kolejnego studenta. Jego wzięto pod lupę dopiero jak wyszły te różne podejrzenia z innymi i dopiero wtedy wykryto te dziwne przelewy. Takich metod mogli też używać inne koterie spokrewnionych a ten handel bronią czy inny przemyt mógł być tylko przykrywką. Co Gniazdo czyli kryjówka wywiadu elektronicznego pod kuratelą Marcela Camusa, doradcy poprzedniego i obecnego księcia zdołała wykryć to prowadziło do tych podejrzanych kont. Dalej potrzebny był nowy trop aby to sprawdzić.




http://st.depositphotos.com/1905901/...-Scientist.jpg


- Albert Thigerie. Tremere. Bardzo zdolny technik laboratoryjny. Tak oficjalnie. A my możemy uznać, że specjalizuje się w Magii Krwi, w nowoczesnym, laboratoryjnym wydaniu. Jest to jego pasją i niezbyt ma dobre układy z naszymi starszymi z Tremere. Odmówił powrotu do Paryża. Jako powód podał Josette. Zdaje się, że jest za klasyczną formą ich klanu i nie ma ochoty wracać póki ona jest primogenem. Anitte nie udało się go spotkać na dłużej. Bardzo zapracowany, nie pojawia się w klubach i na wyścigach więc trudno było go jej spotkać. Pracuje w laboratorium do badań krwi i innych próbek. Ostatnio wyjechał do Wiednia. A nie wiem czy wiecie ale starszyzna Tremere po katastrofie z 2008-go ogłosiła to miasto strefą zamkniętą dla swojego klanu. Albert nie może o tym nie wiedzieć. A mimo to pojechał. Jednak już wrócił. - podobnie jak przy poprzednich studentach i teraz pojawiło się kilka fotek tego młodego naukowca a i maga krwi.

- Masce udało się ustalić, że co jakiś czas spotyka się z tym mężczyzną. - slajdy zatrzymały się na całkiem innym panu. Ten był w zdecydowanie starszym wieku, w sam raz na ojca, może nawet dziadka jakiegoś studenta. Miał stonowany wygląd i surowe spojrzenie.

- To profesor Dimans Rens. Teolog i filolog na tutejszym uniwersytecie. Ale też daje darmowe wykłady w uniwersyteckiej bibliotece. Albert bywa i w tej bibliotece i na wykładach. Tymczasem nasze źródła szacują, że Rens świadomie lub nie może współpracować lub jest członkiem Inkwizycji. Być może Thigerie tego nie wie. Stąd raczej jak wyjeżdżał nie miał takiej wiedzy. I być może to po prostu spotkania studenta z profesorem. Rens też nie musi zdawać sobie sprawy, że rozmawia z wampirem. Więc mocno to niejasne ale wygląda podejrzanie. - powiedziała szefowa paryskiego wywiadu zerkając po zebranych twarzach. Podkreśliła, że informacja o powiązaniu Rensa z Inkwizycją jest niepewne. Jeśli nawet to mogli go na przykład prosić o jakąś ekspertyzę językową i okultystyczną bo się w tym specjalizował. I oczywiście wtedy na pewno nie przedstawialiby się jako Inkwizycja więc profesor mógł sobie nie zdawać sprawy z kim tak naprawdę rozmawia. Ale równie dobrze mógł być aktywnym członkiem Inkwizycji. Tego też nie szło z Paryża właściwie ocenić.




https://i.pinimg.com/564x/85/d9/9c/8...99cf35826b.jpg


- Nicole Marcil, zwana Bleu, lub z angielska, Blue. Brujah. Założyła własną grupę punkowo - metalową “Totenkopf”. Jest tam liderem i wokalistką. Bardzo utalentowana, lubi wypić, porozrabiać, pokrzyczeć, pośpiewać, rozwalić coś lub kogoś. Do tego potrafi przykuwać uwagę tłumu i lepić go jak wosk. Bardzo obiecujący lider. Postrzegana jako zwolenniczka Kiry. I odkąd Hetman załatwił ją definitywnie i jest primogenem nie ma zamiaru wracać do Paryża. - Demers znów w krótkich słowach omówiła kolejna postać, tym razem pierwszą kobietę w gronie ich poprzedników.

- Czemu jest podejrzana? Ostatnio zmieniła nazwę zespołu na “All Vampires”. I zaczęli wydawać takie piosenki jak “Vampires domination”, “Bloody Sabbath”, “Us or them”. Przyznacie, że dość charakterystyczny dobór słownictwa jak na spokrewnionych. Zresztą tu macie linki do ich kawałków będziecie mogli sami przesłuchać i ocenić. Zapewne dla śmiertelników i gdyby to byli śmiertelnicy to są to ostre kawałki metalowe. Ale nam te same słowa zapewne mogą smakować całkiem inaczej. Z tego co Blitz się dowiedziała to zmiana zaczęła się ze dwa czy trzy lata temu. I Blue zaczęła głosić hasła jedności wszystkich spokrewnionych i walki z tyranią śmiertelników. - szeryf podzieliła się co punkówa w skórze ma na sumieniu.




https://images.squarespace-cdn.com/c...al+Trainer.jpg


- Peter Voisine. Venture. Fan mięśni i zdrowego trybu życia. A do tego personal trainer. Przynajmniej za życia. Po śmierci sporo mu z tego zostało. Pracuje jako nocny trener na siłowni. Bardzo wytrzymały i stanowczy. Silny zarówno ciałem jak i duchem. A także arogancki, zadufany w sobie, przekonany o własnej nieomylności buc. To ostatnie to wrażenia Blitz o nim. - Aurora na koniec stuknęła w notatki jakby chciała wskazać na ten ostatni fragment i lekko się uśmiechnęła.

- Od 2015-go w Brukseli. Z czego od dwóch czy trzech lat aktywnie działa w tamtejszych koteriach. Wedle obserwacji Blitz to jest popularny i jest lokalnym liderem spokrewnionej społeczności. Można by rzec, że zdążył zbudować swoją koterię. On i Felicienne o jakiej powiem za chwilę to sprawiają wrażenie dwójki liderów, twarzy i tych co odnieśli największy sukces z całej poprzedniej grupy jeśli idzie o zdobywanie władzy, wpływów i manipulacji. Anitte sądzi, że Peter organizuje jakieś tajne spotkania, tylko dla wybranych spokrewnionych. Albo ma w nich aktywny współudział. Co to za spotkania, w jakim celu, z kim tego nie udało jej się dowiedzieć. Ale zapewne nie chodzi o jakieś orgie czy filozoficzne pogadanki bo z tego raczej nie robi się tam tajemnicy. Poza tym ona i on zapewne najlepiej orientują się w tym co się dzieje u kolegów i koleżanek z całej grupy. No i ogólnie co tam się dzieje w mieście. Maska pewnie też to w końcu rozgryzie no ale jest tam dopiero od trzech tygodni więc wciąż dopiero poznaje teren. Peter też odmówił powrotu do Paryża. Chociaż jeszcze ze trzy czy cztery lata temu nie mógł się doczekać kiedy “skończy te głupie studia”, wróci tu i zacznie wykrajać sobie swój własny kawałek tortu. - Aurora przedstawiła na czym polegały podejrzenia względem młodego Venture.




https://wallpapers-fenix.eu/lar/180903/131248986.jpg


- Felicienne lub Felicita Davignon z Torreadorów. Na miejscu od 15-go roku. Jak większość z jej klanu potrafi przykuwać uwagę, bardzo obrotna i wygadana, skłonna do flirtów i zawierania nowych znajomości. Z talentem do wykrywania takich żywicieli jakich potrzebuje lub wskazywania ich innym o ile jest blisko nich. Zwykle gdy trzeba było porozmawiać w jakieś sprawie, na przykład przy zaginieciu Bosque to właśnie rozmawialiśmy albo z nią albo z Peterem. Za maskę przyjęła pracę w nocnej, telefonicznej i elektronicznej obsłudze klienta w firmie co wysyła towary na cały świat. Hobbystycznie zaś mocno udziela się w randkowej stronie “Fast Hearts” i została tam nawet administratorem. Strona do szybkich randek i numerków. Zapewne przykrywka dla niej do pożywiania się. - szeryf w paru zdaniach streściła najbardziej charakterystyczne punkty owej Torreador.

- Podobnie jak inni z jej grupy, nie planuje powrotu do Paryża. Ją z kolei Blitz widziała z tą panią. - pyknięcie pilota zmieniło zdjęcie i ukazała się rzeczona Torreador rozmawiająca gdzieś przy kawiarnianym stoliku z inną kobietą. Obie wydawały się wyluzowane i rozbawione jakby opowiadały sobie coś zabawnego. Jednak twarz tej drugiej kobiety była częściowo zasłonięta przez jej włosy a trochę zrobiona pod ostrym kątem więc raczej z profilu niż od frontu co utrudniało dostrzeżenie detali. Było więcej niż jedno zdjęcie, pewnie robione z telefonu gdzieś niedaleko ale ten schemat się powtarzał. Felicita była mniej więcej frontem do osoby robiącej zdjęcia to wyszła całkiem wyraźnie ale ta druga siedziała profilem i na żadnym zdjęciu nie pokazała twarzy od frontu. Ale jak rozmawiała z Torreador to było to całkiem zrozumiałe, że na niej skupiała swoją uwagę.

- Jak widzicie zdjęcie nie jest w pełni klarowne. Jednak ta kobieta jest mocno podobna do tej. - kolejne zdjęcie przedstawiało kobietę ale o tym razem raczej od frontu. Z całkiem innymi włosami no ale to jeszcze nic nie znaczyło. W obu twarzach dało się dostrzec podobieństwo jednak z racji tego, że te zdjęcia z kawiarni ukazywało tylko część bocznego profilu nie były zbyt łatwe do porównania. Czyli to mogła być ta sama osoba a może było to przypadkowe podobieństwo.



https://www.quever.news/u/fotografia...44_32567_0.jpg


- Ta z tego drugiego zdjęcia to wolny strzelec z nieznanego klanu. Mocno powiązana z Anarchistami. Jednak ostatnie jej działania sugerują, że zaczęła pracować dla Sabatu lub nawet do nich przystąpiła. Organizowała przerzuty ich grup na lub z Bliskiego Wschodu, działała dla nich wywiadowczo. Z tego powodu używała wielu masek, my na nasze potrzeby oznaczyliśmy ją jako Ariel Mix. Ostatni jej namiar pochodził z Bałkanów i Turcji sprzed dwóch, trzech lat. Jednak sami widzicie jak wyglądają te zdjęcia. Nie ma żadnej pewności czy to ona czy nie ona. Być może to jakaś randomowa panna na spotkaniu z Davignon. Nawet jak to Ariel to nie jest pewne czy nasza Torreador zdaje sobie z tego sprawę czy nie. - szeryf wyłuszczyła dlaczego była poddana Wiecznej Królowej wydaje się podejrzana. Ale nie było to dziwne. Sabat był tym odłamem spokrewnionych jaki był śmiertelnym wrogiem tak Anarchistów jak i Camarilli. Tajemnicza organizacja powstała w kolejną noc po układzie z Torns pod koniec XV-wieku. I o co jej dokładnie chodziło to nie było pewne, przynajmniej w Camarilli. Ale ogólnie to zamierzali odnaleźć i zabić wszystkich przedpotopowców z 3-go pokolenia. A tradycja mówiła, że właśnie ta generacja niejako wnuków Kaina dała początek wszystkim istniejącym do dzisiaj klanom. Każdy klan miał swojego praprzodka jaki im patronował właśnie z tych przedpotopowców. Przez ostatnie dwie dekady Sabat wszedł w etap otwartej wojny z Camarillą jaka do dziś była znana jako Wojna Gehenny. Wzywała na bliskowschodni front kolejnych starszych wampirów obu stron. Tak wezwała też poprzedniego księcia Paryża który był już stary nawet jak na standardy starszych wampirów. Od pół tysiąca lat rządził ze złotego stolca paryską koterią. Nie było więc dziwne, że szeryf potraktowała sprawę poważnie. Chociaż na razie jedynymi dowodami były te zdjecia z restauracji a te zwłaszcza na ową agentkę Sabatu czy Anarchistów nie wyszły zbyt wyraźnie. Ot, jakaś młoda kobieta w sukni jak na wieczorne wyjście co siedzi, rozmawia i śmieje się razem z Felicitą.




https://www.realtree.com/sites/defau...angefinder.jpg


- Marlon Jolly. Gangrel. Ekspert od surwiwalu i polowania za życia i po śmierci także. Zapowiadał się na przywódcę stada, wysłany jeszcze za poprzedniego primogena Gangreli. Miał być ich nową polityką bo jak wiadomo większość z nich nie przepada za miastami a szkolenie w Brukseli to raczej wszystko w mieście i trudno tam u dżungle, bagna czy lasy. Specjalizuje się rozumieniu zwierząt wszelakich. Jest też ekspertem od skradania, strzelania z nowoczesnych łuków i kusz, także strzelb i sztucerów. Zresztą taką ma tam maskę. Działa jako szef szkółki surwiwalowej i myśliwskiej. Organizuje od zawodów w paintballa bo też ma taki plac zabaw aż po różne obozy surwiwalowe. Na południe od miasta jest kawałek lasu i tam się właśnie ulokował. No i jak to Gangrel przeniósł się z miasta krótko po przyjeździe więc niejako jest na uboczu i tamtego towarzystwa i całej tej sprawy. Blitz też go nie spotkała ani razu w mieście. Raz pojechała do tej jego leśnej bazy i trochę sie zdziwiła bo zastała jakieś “zebranie neonazistów” jak to nazwała. Ale tak naprawdę nie wiadomo co tam się wtedy działo i nadal dzieje. To też byście musieli sprawdzić już na miejscu. - bladolica szeryf streściła o co chodzi z tym wysłanym do Belgii Gangrelem. Co do zurbanizowania to zachodnia Europa niewiele już miała lasów, bagien i innych takich miejsc nie wyciętych, przerobionych na pola i farmy oraz zmeliorowanych aby nie tylko Gangrele ale i śmiertelni myśliwi mieli gdzie polować. Stąd coraz częściej organizowano to w centralnej lub południowej Europie. Ale jak pokazywał Jolly i tutaj można było coś sobie zorganizować w tych klimatach.

Szeryf odłożyła pilota na stół i wróciła na swoje miejsce. Wzięła leżące tam teczki i przesunęła je ku najbliższym aby ci rozdali je pozostałym. Sama zaś wznowiła tą odprawę.

- Jak więc już pewnie się zorientowaliści. Sprawa jest niejasna i zagmatwana. Ma charakter poszlakowy. Twardych dowodów zdrady naszej koterii czy wręcz współpracy z wrogiem nie ma. Ociera się o Inkwizycję, Sabat, Anarchistów ale w każdym wypadku to tylko podejrzenia. Twardych dowodów nie ma. Każdy by się dało wyjaśnić zbiegiem okoliczności albo chęcią kontynuowania swoich spraw w Brukseli. W końcu Paryż to nie kolonia karna i nie trzeba tu mieszkać czy wracać. Niechęć do powrotu i wola pozostania w Belgii jest całkiem zrozumiała i nie jest żadnym przestępstwem czy choćby uchybieniem. - Demers stała przed swoim krzesłem i wodziła spojrzeniem po siedzących przy długim, wypolerowanym stole z ciemnobrązowego drewna. Przyznała, że stąd, z Paryża, ta brukselska sprawa wydaje się podejrzana ale też i niejasna. Wszystko to można było złożyć na karb jakiejkolwiek wampirzej działalności. Przecież koterie niejako z założenia kłamały, prowadziły lewe interesy, polowały na ludzi i ogólnie zachowywały się amoralnie i kryminalnie. Przynajmniej wedle ludzkich standardów.

- Przeczytajcie potem akta jakie wam dałam. Jest tam więcej szczegółów. Niemniej globalnie da się pewne tendencje zauważyć. Szkolenie i zachowanie waszych poprzedników odbywało się mniej więcej jak zazwyczaj. Czyli z licznymi balangami i wyskokami wszelakimi. I po częsci nadal tak jest. Aż jakieś cztery, trzy, może dwa lata temu cała grupka stopniowo zaczęła zdradzać niechęć do powrotu albo zmianę poglądów na bardziej radykalne. Więc jak się oddali zoom widać pewną prawidłowość. Jednej osobie, dwóm, trzem mogło odwalić czy co. Ale wszystkim? Przez te kilka dekad jeszcze się nie zdarzyło aby cała grupa wolała zostać na miejscu niż wracać. Za każdym razem ktoś tam zostawał na dłużej albo i na stałe jednak nie cała grupa. - podkreśliła to anormalne zachowanie poprzedniej grupy studentów.

- W teczkach macie też wykres z danymi o przestępstwach kryminalnych w Brukseli od 2000-go roku. Wykres jest raczej stabilny nawet jeśli zdradza minimalną tendencję rosnącą. Ale przez ostatnie 2, 3, 4 lata da się zaobserwować gwałtowny skok. Oczywiście nie oznacza to bezpośredniego wpływu waszych poprzedników. Raczej tendencja w skali całego miasta czyli głównie śmiertelników. Niemniej jest to ciekawa korelacja w czasie ze zmianą zachowania naszych studentów. Bo wcześniej i oni i ten wykres zachowywali się jak i w poprzednich latach. Ich przybycie do Brukseli te 15 czy 20 lat temu jakoś nie odznaczyło się na tych wykresach. Dopiero ostatnio. - Aurora uprzedziła co mają w teczkach i na co zwrócić uwagę. Rzeczywiście były w nich oprócz akt owych paryskich studentów, fotek tego Student House i innych rzeczy o jakich wspomniała szefowa w zarysie także ten wykres ze słupkami przestępstw kryminalnych w stolicy Belgii sporządzony przez belgijski urząd statystyczny. Raczej spokojnie i niemrawo, subtelne wzloty i upadki przez te dwie dekady obecnego wieku. Ale ostatnie lata trzeciej dekady nie dało się przegapić pnących się do góry słupków.

- Zapoznajcie się proszę z tymi materiałami. Macie na to kilka dni. Niemniej najpóźniej w przyszły weekend chciałabym abyście tam już pojechali. A najlepiej w czwartek lub piątek byście w weekend byli już tam. Albo chociaż na spotkaniu z Maską. - szeryf widocznie nie oczekiwała, że w parę chwil w filmowy sposób przyswoją sobie zawartość teczek. Niemniej presję czasu dało się wyczuć skoro w przyszły weekend a najlepiej przed mieli już wyjeżdżać z Paryża. Do Brukseli nie było tak daleko, samochodem można było tam dojechać w ciągu jednej nocy.

- Ponieważ nie wiemy co tam się właściwie dzieje. Zapewne pod tą wierzchnią warstwą którą tu wam przedstawiłam w skrócie jest coś jeszcze. Tak samo jak u nas i w każdej innej domenie. Czy coś jeszcze oprócz tematy krwi, przekrętów i machlojek to tego w tej chwili nie wiemy. Właśnie to macie sprawdzić. Z tego względu musicie się trzymać zasady ograniczonego zaufania tak do naszych studentów jak i tubylców. Nie wiadomo kto jest w jakim układzie i z kim i o czym rozmawia bez świadków. Tutaj powinna wam pomóc wasza oficjalna legenda czyli świeżych studentów z Paryża co dopiero pierwszy raz są w mieście i wszystko jest dla nich nowe. Aby zdobyć zaufanie trzeba dać coś od siebie bo gdy tylko ktoś wyciąga informacje to rzuca się to w oczy. A z tej oficjalnej misji i tego co tu się dzieje możecie opowiadać spokojnie. Pewnie i tak będą was pytać co się teraz tu dzieje. Nie powinno więc być dziwne jak wy będziecie pytać co się u nich dzieje. - uprzedziła o tym braku zaufania jakie powinni mieć do lokalnych koterii. Ale bez przesady aby nie wyjść na kogoś kto węszy zbierając tylko informacje na jakiś temat.

- Z tego też powodu nie chcę abyście mówili o swojej prawdziwej misji z kimkolwiek tutaj. Ani z waszymi primogenami, ani maulami, ani z nikim innym. Być może nie ma żadnej afery i to tylko jakieś wygłupy grupki młodzików lub po prostu odnaleźli swoje miejsce w nowym mieście. I to nic zdrożnego. Jakby to było tylko to to by naprawdę sprawa rozeszła się po kościach. Jednak jeśli nie i tam rzeczywiście coś się dzieje nietypowego to nie wiadomo jak daleko sięga spisek. Być może wszyscy studenci zetknęli się z tym już na miejscu. Wskazywałoby na to ten pierwszy, standardowy etap ich poczynań. Jednak nie do końca można wykluczyć, że wykonują jakieś zadania dla swoich primogenów. Zwłaszcza tych którzy już w momencie ich wysłania piastowali swoje stanowiska. Być może to był jakiś skomplikowany plan poprzedniego księcia. Tego nie wiemy. Dlatego proszę was o zachowanie dyskrecji w tej sprawie, także przed nimi. Możecie im powiedzieć to co wiadome będzie oficjalnie czyli, że zostajecie wysłani na szkolenie do Brukseli. - uprzedziła też jakie ma zastrzeżenie co do wynoszenia tej tajnej misji poza krąg osób jakie były w tej chwili w tej sali konferencyjnej.

- Okolice północno - zachodniej Francji i Belgii to poza wielkimi miastami teren lupinów. Będziecie przez niego przejeżdżać. Oni rządzą prowincją wokół Brukseli. Ale z nimi nasz książę zawarł pakt o nieagresji. I do tej pory działa całkiem nieźle. Zwłaszcza jeśli ich spotkacie i będą wiedzieć, że jesteście od nas. Bo z tego co wiem to książe Vermuelen nie ma z nimi takiego układu. Jak ma to żadna ze stron się z tym nie afiszuje. Niemniej nie ma co naciągać zaufania do lupinów i raczej nie zalecam wam kontaktowanie się z nimi. Logika sugeruje, że lupiny są poza układami i koteriami z miasta. Ale jak to tam jest naprawdę tego też nie wiadomo. - szeryf wspomniała jeszcze o pewnej ciekawostce gatunkowej związanym z tą misją. Co prawda ta wydawała się być na marginesie tej sprawy i nie dotyczyła bezpośrednio Brukseli ale jednak mogła mieć jakiś wpływ na podróż czy pobyt w tym mieście to o tym powiedziała.

- Aha i jest jeszcze Monique Noel. Jak pewnie wiecie ma pewien potencjał jako wieszczka. I wedle jej “przeczucia” to w Brukseli rośnie jakiś cień. Jakaś siła która może okazać się dla nas groźna. - szeryf jakby na koniec wspomniała jeszcze o pewnym udziale Malakavianki chociaż chyba było to raczej jak płatek róży jaki przeważył szalę wcześniej wymienionych powodów.

- Już po 1-szej. No to ja się nagadałam. Teraz wy. Macie jakieś pytania? Pewnie macie. No to słucham. - Aurora w końcu usiadła na swoim miejscu bo większość tej prezentacji i odprawy to chodziła albo stała. Obdarzyła swoich nowych pracowników i agentów zachęcającym uśmiechem aby dać im teraz dojść do głosu.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 08-10-2022 o 17:53. Powód: Eydcja linku fotki Bosque.
Pipboy79 jest offline