Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2022, 14:32   #50
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Gdzieś na Atlantyku, Statek "Olympic"
23 czerwiec, 1930 rok.
Poniedziałek(4-ty dzień podróży)
Około godziny 11:30

Po perypetiach związanych z oglądaniem martwych zakonnic, Sarah wzięła w swojej kabinie orzeźwiający prysznic… był potrzebny, tak.

Podobnie uczynił u siebie Daniel, po czym oboje spotkali się po jakiś 30 minutach.

Tym razem ruszyli zająć się oglądaniem broni i bomb, jakie miały przy sobie terrorystki.

….

Materiały wybuchowe składowano na dziobie statku, na jego pokładzie, w zamkniętej na kłódkę skrzyni, której pilnował uzbrojony, i zmarznięty marynarz. Pokazano przepustki, wyjaśniono co i jak… skrzynia została więc dla nich otwarta, i to przez wezwanego oficera, sam marynarz bowiem klucza nie miał.

Bomby.

To nie były bomby! To była masa niemieckich granatów na kamizelce, z połączonymi ze sobą drutami do każdej zawleczki, by przy szarpnięciu, odpalić wszystkie granaty jednocześnie. Daniel zaś już takie widział podczas Wielkiej Wojny, więc je rozpoznał bez problemu, choć te tutaj chyba były nowszym modelem, niż używane kilkanaście lat temu.


A więc Włoszki, używające niemieckich granatów, wrzeszczące o burżuazji, proletariacie, i viva la revolutione, z czego to ostatnie zdecydowanie po francusku… to się wszystko całości nie trzymało.

Gdy zaś opuścili pokład "Olympica", i udali się prowadzeni przez oficera do… zbrojowni statku(!), ukrytej głęboko pod pokładem było zaś jeszcze gorzej. No i w sumie, potwierdzało słowa Daniela? Broń można kupić sobie, i ściągnąć z niemal dowolnego kraju…

Karabinki maszynowe, jakich używały… chyba ze Szwajcarii? Pistolety z…Belgii, no i noże, choliba wie skąd…

Jeden. Wielki. Miszmasz.

….

Zbliżała się godzina lunchu.

A więc pora na spotkanie z pozostałymi, i podzielenie się zdobytymi informacjami?

Do tego wszystkiego, jakoś tak zaczęła się psuć pogoda, i nadciągały ciemne chmury.



~


Ebenezer i Mathew poprosili o pomoc stewarda, odnośnie interesującej ich, zamkniętej kabiny, sąsiadującej z kabiną niby zakonnic… steward klucza nie miał. Ale poszedł po jakiegoś oficera, który właśnie miał.

Po otwarciu zaś drzwi, do nosów wszystkich dotarł fetor… trupów.

- O nie - Jeknął blady steward, cofając się o wiele kroków w tył. A dwaj towarzysze, i oficer weszli ostrożnie do kajuty.

Ciasna kajuta, jak wszędzie w trzeciej klasie. Cztery koje. Na dwóch dolnych, po lewej i prawej kabiny, ktoś leżał, przykryty prześcieradłem. Tu wystawały bose, kobiece stopy, tam męskie.

Ślady krwi na przesiąkniętym okryciu, tworzące dosyć duże już plamy na obu ciałach. W okolicach… krocza, i torsu, u obojga.

- Ja… ja tego… nie odkrywam… nie… - Wymruczał oficer, cofając się z kroplami potu na czole, w sumie wchodząc przypadkowo w Ebenezera.


Były i jakieś boczne drzwi, wewnątrz kajuty.

- Wspólna łazienka… - Powiedział blady oficer.

A więc kabina niby zakonnic, miała wspólną łazienkę z kabiną tej tu parki nieszczęśników. I dlatego musieli zginąć?

- Zawiadom lekarza! Niech tu przyjdzie! A potem kapitana! - Steward otrzymał polecenie, i pognał, a oficer, ciężko dysząc, opuścił kabinę, wychodząc na korytarz - Suki… suki… - Szeptał pod nosem.







***
Komentarze jeszcze dzisiaj.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline