Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2007, 20:07   #96
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Veinsteel wypadł z karczmy i rozejrzał się po ulicy, lecz nie było śladu po tamtych dwóch mężczyznach.
Wtopili się w otoczenie, wniknęli w tłum. Gratuluję, jeden zero dla nich. Cholera. Muszę ich znaleźć, bo inaczej oni znajdą mnie, a wtedy będzie dwa zero i być może koniec gry....-pomyślał z lekkim niepokojem w duchu, przeczesując palcami długie włosy.
Pomyślmy... Pomyślmy... Dobrze, niech mnie znajdą... Niech mnie znajdą, a wtedy ja będę miał przygotowaną ripostę. Załóżmy, że są szpiegami i będą mnie śledzić. Myślę, że nie brakuje tu ciemnych uliczek, do których nikt nie chodzi. Tam albo ich dopadnę, albo zgubię. Jedno z dwóch, a każde lepsze od każdego-rozmyślania przerwał Peredhil trzymający Adrilę za rękę i ciągnący ją w stronę straganów.
Doskonały kamuflaż. Nie wyróżnianie się spośród tłumu poprzez takie wybryki. Całkiem zgrabne, ale nie sądzę, żeby było to zamierzone... No cóż, w każdym razie oni są bezpieczni-myślał kiedy wyszedł Tantalion z Kelgarem.
Ci to będą się wyróżniać z tłumu... Przydałoby się, żeby założyli jakieś łachmany, a Łowca zamalował twarz, ukrywając blizny i poparzenia. Przydałoby się też, żeby się zgarbił, przez co zmniejszyłby się, oraz szedł na ugiętych nogach, co powinien ukryć podarty, brudny płaszcz-pomyślał i już miał pobiec za nimi, gdy wyszedł Aquodayro.
-Śpieszy się Ci do śmierci, gdy wybiegasz z tawerny sam?-zapytał go starzec, a Vein uśmiechnął się ponuro.
Coś w tym jest... Nieświadomie gonię za śmiercią, która przede mną ucieka, lecz czasem irytuje ją moja obecność i próbuje mnie dosięgnąć, ale zawsze do tej pory, jej się nie udawało... Oby było tak nadal...-pomyślał, nie widząc jak Aquodayro patrzy na ludzi i to właśnie on wyrwał go z zamyślenia.
-Gdy do zamku dojdziemy, sprawie z niewidzialni staniemy się, by wzroku tych idiotów uniknąć...-nawet Veinsteel musiał się wsłuchiwać, by dokładnie usłyszeć co ma do powiedzenia starzec.
-Tak, to dobry pomysł, ale trzeba jeszcze zaplanować kilka rzeczy. Pamiętasz tych dwóch co wyszli z karczmy zaraz potem jak do niej weszliśmy?-zapytał, ruszając, a następnie spojrzał na czarodzieja, który szedł razem z nim.
-Właśnie za nimi wybiegłem, ponieważ bardzo mi się nie spodobali, lecz gdy byłem na zewnątrz, ich już nie było. To mi się wybitnie nie podoba. Mam złe przeczucia i czuję, że będziemy mięli kłopoty. Nie wiem czy przez nich czy przez kogoś innego, ale będziemy. Bardzo na siebie zwracamy uwagę, więc będziemy mięli ogon... znaczy będziemy śledzeni. Nie trudno to wywnioskować. Trzeba się zakamuflować, żeby nie zwracać na siebie uwagi ludzi. Przede wszystkim psychologia. Będziesz grał mojego schorowanego dziadka. Idziemy do slumsów, gdzie kupię od żebraka jakieś łachmany, i przybrudzę się. Ty zrobisz to samo i ubrudzisz kostur, to będzie drugi etap kamuflażu.
Teraz musimy kluczyć pomiędzy budynkami, żeby zgubić ewentualny ogon, a dopiero potem pójdziemy do slumsów. Tam sprawisz, że stanę się niewidzialny i stworzysz iluzję mnie... Potrafisz to? Wtedy ja zostanę w miejscu, a ty odejdziesz za róg budynku. Ewentualny szpieg musi się zdradzić, a wtedy koniec z nim i sprawiasz, że staję się widzialny. Dopiero wtedy kupuję od żebraka łachmany i brudzimy się. Następnie zmierzamy do kanałów, gdzie stajemy się niewidzialni. Gdy będziemy w kanałach, znowu jesteśmy widzialni i poruszamy się bezgłośnie. Pytania, wątpliwości, sugestie, luki, błędy?
-rzekł tak cicho, że Aquodayro musiał się wysilać, żeby usłyszeć, lecz tylko w ten sposób na pewno nikt ich nie podsłucha.
-Być może nie będzie szpiega-powiedział cicho, lecz sam w to nie wierzył.
-Nie rozglądaj się, nikt nie może wiedzieć, że coś podejrzewamy. Musimy sprawiać pozory, jakby się nigdy nic nie działo. Udajemy rodzinkę-powiedział tym samym, cichym głosem.
-Zakaszl tylko tak, jakbyś miał płuca wypluć-mruknął, po czym rzekł.
-Dziadku, powinieneś iść do lekarza. Wiesz, że nie masz zdrowia dwudziestolatka. Nie możesz narażać się na choroby, gdyż one są dla ciebie niezwykle niebezpieczne-rzekł pouczającym tonem, nie za głośno, nie za cicho. Każdy kto chciał ich podsłuchać, mógłby to usłyszeć.
-Dziadku, wracajmy. Położysz się do łóżka, a ja pójdę po lekarza. Chociaż raz mnie posłuchaj, dziadku-ciągnął dalej.
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 15-09-2007 o 20:16.
Alaron Elessedil jest offline