Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2022, 21:05   #104
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Przykurcz lawirował by przypadkiem siem na co nie natknonć. Słój wielce go ciekawił, ale bojał siem go otworzyć. W środku jakaś ciemna i gensta woda była, a w niej pływały grudki czegoś? Może to kamyki, które trzeba oczyścić? A może kawałki czegoś smacznego? A może jakiś metal? No jak stało na stole z kamykiem i metalami, to co innego to mogło być? Wienc to chyba metalowe kawałki ciasta som. Dotarł do stołu i siem przyjrzał.

Od razu zauważył dziwne renkawice. Były czarne, duże i wyglondały złowróżebnie. Nie wiadomo z czego były zrobione, bo nie przypominały niczego, co snot wcześniej widział. Zastanawiał się, czy je dotknonć i sprawdzić. Dalej, gdzie dwa szkielety były, widział penknienty miecz. Na co komu penkniety miecz?


Znalazł jeszcze jakonś ksionżkem wyglondajoncom na starom i zamknientom flaszkem, w której jakiś ciemny płyn był.
A nad stołem jakoweś stalowe liny zwisały z sufitu.

Gobelin chciał ubić kolejnego szkieleta, ale gdy siem obejrzał przez ramiem, czy inni za nim idom, to okazało siem, że jest sam. Sam na sam ze szkieletem, co stoi przy kowadle. Niby ten szkielet nie miał żadnej broni, jedno na kowadle jakiś nożyk leżał. Ale kto wie, czy to nie podpucha, i gdy tylko Gobelin podejdzie zbyt blisko, to on cap za sztylet i biednego snota jak na rożen nadzieje? Skubany skubaniec...




Zdecydował siem pobiec jednak w stronem Kamulca.

Czmych chwycił młot w dłoń, skoczył na Krostkę, Krostka skoczyła na szkieleta, szkielet wyzionoł ducha. No, przynajmniej byłby go wyzionoł, gdyby go miał. Ale nie miał, to nie wyzionoł. Ale nie ruszał siem i nie wierzgał i nie bił, no to chyba martwy był. Nawet martwiejszy.

Szmælc wzioł po drodze swojom żabem, coby targała wiencej rzeczy. Skwapliwie podyrdał do kowadła, co stało najbliżej. Na tym kowadle leżał duży miecz.

Samo kowadło wyglondało na duże, cienżkie i solidne. Kawał żelastwa, na pewno dałoby siem dobrze przehandlować. Jego zwierzak pewnie dałby radem go wzionć, ale handlarz musiał ocenić, czy warto go tym obcionżać. Z drugiej strony, zawsze mógł je potem gdzie zostawić.
Wielki miecz wyglondał na dobrom rzecz. Gdyby nadal żyli z orkami, to by go mógł dobrze wymieniać, ale tutaj... mało kto go dźwignie. No Kamulec to wiadomo, ale ten już jakimś wielki toporem wywijał. Wiencej rzeczy tu nie znalazł.
Pociongnoł nosem. Czuł grzyby, ale jeszcze ich nie widział.

Jako, że blisko miał do stołu, przy którym Epigobleusz siem znajdował, to szybko sprawdził, co tam leży. Ale nic nie było. No to po co inżynier stał i siem tam bezmyślnie gapiał? Przez niego Szmælc tylko czas zmarnował, sprawdzajonc co na stole leży!

Kamulec uzbrojon w wielgachny topór zadowolon grzmotnoł kolejnego truposza, aż drzazgi poszły. Łup! I z szkieleta ino wióry ostały siem. Obok stało takie koło na stojaku.


Test int 63/14
Nie wiadomo, po co ono tutaj. Może siem zepsuło i ktoś je chciał naprawić?
Obok leżało coś, co wyglondało jak do ostrzenia broni.


Ale nowy topór Kamulca ostry był i ostrzenia nie potrzebował. Rozglondnoł siem. Były już tylko dwa szkielety. Dobrze szło!

Szmælc rozglondał siem i myślał. Może tam, gdzie Czmych coś się znajdzie? Może tam, gdzie Kamulec? Może tam, gdzie był albo gdzie teraz jest Przykurcz? Gdzie najpierw pognać? Bezpieczniej tam, gdzie szkielety już ubite chyba? Musiał zdecydować. Mógł też pójść dalej, gdzie jeszcze żaden snot nie był. Pierwszy fanty by zgarnoł, ale ryzyko najwienksze. To może jednak z tyłu zbierać resztki, ale bezpiecznie?

Przynajmniej dzienki temu, że linem na nowo przyczepił, do jaskini wchodziły kolejne snoty. Teraz to już ich dużo! Jeszczem chwila i zdobendom przewagem liczebnom!



___________________________

Trartex ucieszon swom przebiegłościom łyknoł tego dżynu, co go znalazł. I zobaczył, że dżyn był dobry. Lepszy, niż gorzała babuni. O, za taki dżyn to dobrom wymianem można zrobić.
Pudło, do którego zatachał fanty puste było. Trochem to smutne, ale przynajmniej wiencej rzeczów siem tam zmieści. Wzioł wienc maczugem, gorzałem i tyle noży, żeby mu cienżko nie było i ruszył.
Test Int 47/15

Maszyny nie wiedział do czego służom.


Ale jedna miała coś, czym można było pokrencić, a druga coś, czym można ciongnoć. Mógł spróbować, albo iść dalej. A przy maszynach stał kolejny szkielet, brrr.... No to może lepiej w dół iść...

Nagle siem zdziwił bardzo, bo jakiś inny snot stał przy wyjściu z tunelu i gapił siem na szkieleta.

 
Gladin jest teraz online