Heroldzi zareagowali błyskawicznie.
Spoon i Yusuf pochwycili go niemal równocześnie. Siła wampira była niezmierzona. Niemal uniósł Yusufa w powietrze, zanim Spoon go powalił. Po chwili obaj mężczyźni dociskali już ciało guru kolanami do ziemi. Wszystko zdawało się iść zgodnie z planem, jednak Tremere warknał nieludzko i zdawało się, że zyskał nowe siły.
***
Tony, Cath i Utaamkeus wyprowadzili wszystkich. Cath wzięła pod rękę dziewczynę, od której dowiedziała się, że nazywa się Satsima Sansa. Ventrue poświęciła chwilę, na rozmowę z nią, w czasie której wyjaśniła, że wujek bardzo się zdenerwował, bo bez pytania zabrała coś co nie należało do niej.
Na jej twarzy smutek mieszał się z przerażeniem, a manipulująca emocjami Ventrue nawet nie musiała sięgnąć do wampirzych mocy, żeby przekonać nastolatkę do oddania jej pierścienia. Później ją poklepywała po plecach i pozwalała ocierć łzy. A pierścień spoczywał bezpiecznie w jej torebce.
Indiański tropiciel zbierający wokół siebie dzieci zobaczył coś jeszcze kątem oka. Jakaś sylwetka w bluzie z kapturem przeskoczyła przez sąsiedni żywopłot i oddalała się od domu Sansy. Utamukeeus spojrzał w stronę domu. Na ogrodzie było spore okno. Ktokolwiek to był mógł oglądać wszystko. Od ich przybycia, aż po wybuch furii pana domu.
***
Tymczasem uspokajanie bestii nie szło łatwo. Za każdym razem, gdy Heroldzi myśleli, że już go mają, to Sana zyskiwał nowe siły. Spoon rzucony o ścianę wyrwał kinkiet, a Yusuf połamał szklaną ławę. Jednak to Guru oberwał najmocniej i na dłuższą metę nie miał szans. W końcu bestia zapadła się w sobie, a Sri opadł na kolana zakrywając twarz w dłoniach.
- Przecież to moja ukochana siostrzenica… chciałem ją rozerwać na strzępy…
Głos mu się łamał.
Latami hołdował swojemu człowieczeństwu i wypierał się swojego wampirzego dziedzictwa. Żył, tak jak większość wampirów mogła jedynie marzyć. Wszystko zaprzepaścił jednej nocy.
***
Sytuacja została opanowana. Rodzina Sansy nie wiedziała dotąd w znacznej większości, o tym, że wujek jest wampirem. Widząc nagły napad chcieli powiadomić pogotowie, jednak Tony szybko zainterweniował. Przekonał on kuzynostwo, że obaj mężczyźni którzy z nim zostali są wysokiej klasy ratownikami medycznymi. I nawet mimo zwątpienia, które przyszło po głośnym dźwięku tłuczonego szkła z wnętrza budynku nikt nie zadzwonił po pogotowie.
***
Heroldzi mieli czwarty z artefaktów. Została im jedynie czapka, o której mieli kolejnego wieczoru dyskutować z Królową Londynu. Nadal zostało im kilka godzin na planowanie.