Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2022, 11:36   #10
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Po skończonej bójce, gdy Henio ściągał z płota Majewskiego, Borkowski z trudem łapiąc oddech i prostując obite ciało podszedł do Karola.

- Bijesz jak baba - stwierdził, lecz Zamojski bez trudu wyczuł podszyte ironią słowa. - Już ich dojeżdżałem, gdy się wtrąciłeś - splunął krwawą plwociną w kałużę i poklepał kolegę po plecach. - Dzięki za pomoc - powiedział już z powagą w głosie. - Hightower da nam popalić. Trzymasz się?


***

- Jacek… - Kazimierz Borkowski odezwał się dopiero gdy wyszli z budynku szkoły. Usta zaciśnięte miał w wąską kreskę. Odwrócił syna w swoją stronę i spojrzał mu prosto w oczy. - W pierwszy dzień szkoły? Na prawdę? Co tam się stało?

- Oni… - młody skrzywił się. Każdy głębszy oddech powodował ból w klatce piersiowej. Na szczęście żebra nie były połamane ale i tak bolało jak cholera. - Oni się zasadzili na nowego. Chcieli mu spuścić wpierdo… łomot - poprawił się w ostatniej chwili. Wiedział, że ojciec nie tolerował przekleństw. Tym razem jednak nie zwrócił na to uwagi. - Trzech na jednego… gnojki.

Mężczyzna przymknął oczy. Milczał chwilę nim je otworzył ponownie.

- Rozumiem - powiedział w końcu. - Chciałbym powiedzieć, że źle zrobiłeś i że masz szlaban… ale to kłóciłoby się z moimi przekonaniami - dopiero teraz się uśmiechnął. - Zawsze uczyłem cię, że trzeba stawać w obronie słabszych, więc zaprzeczyłbym sam sobie. Co nie znaczy! - uniósł palec powstrzymując tym samym uśmiech, który powoli wypełzał na twarz syna, - że jestem zadowolony, że zniszczyłeś nową koszulę i spodnie! Ale za to już dostaniesz OPR od matki, więc nie będę cię podwójnie karał. Tylko Jacek, obiecaj mi, że będziesz ostrożny. Te szumowiny nie należą do przyjemniaczków. Jasne?

- Jasne tato. Dzięki.

***

Matka rzeczywiście, jak należało się tego spodziewać, nie była tak wyrozumiała jak ojciec. Po tym jak upewniła się, że syn nic nie złamał, a skutkiem bójki są “tylko” ogromne sińce na całym ciele i obtarcia na twarzy i rękach, zrobiła mu chyba najgorszą burę jakiej był świadkiem. Widząc, że rodzic bierze go w obronę, ochrzan dziecka przerodził się w kłótnię rodziców.

- Kazek! Bój się boga! Przecież mogli go zabić! Zobacz jak on wygląda! Siniak na siniaku! Cud, że nic mu nie połamali a ty go jeszcze bronisz! Albo zrobisz z tym porządek, albo nie wiem!

Postawiony przed taką alternatywą Kazimierz Borkowski nie miał specjalnie wyboru. Zarządził dwa tygodnie szlabanu.

- Ale tato… - stęknął Jacek. - Mam siedzieć dwa tygodnie w domu?

- Mama ma rację - uciął ojciec, chociaż Jacek widział, że ucieka wzrokiem i zdawał sobie sprawę, że robi to tylko dla świętego spokoju. - Poza tym, tak będzie dla ciebie bezpieczniej.

- A treningi?

- Szlaban nie dotyczy zajęć w szkole i treningów - doprecyzował, na co Aneta Borkowska rozłożyła bezradnie ręce i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. - Nie przeginaj - ostrzegł syna, - i tak ci się upiekło.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline