Spoon popatrzył ponuro na czarnoksiężnika. -On mógłby nas nakarmić. - powiedział do Yusufa. Myślał chwilę. -Ale może masz racje, że nie potrzebujemy gównianej krwi w workach. Jeszcze kurwa okazało by się, że to Bloody hell… DROBIOWA!
Spoon skrzywił się z obrzydzenia i obserwował chłodno jak sędzia pomaga czarnoksiężnikowi . -Zapamiętaj co tu się stało Sansa. Od tej chwili jesteś mi „coś” winien. - powiedział twardo.
Przeniósł poirytowany wzrok na sędziego. -Bloody hell Yusuf serio? Kiedy to do ciebie dotrze, że nie ma czegoś takiego jak niepotrzebny ból?! Ich ból jest mi potrzebny! Nawet tej nocy miałem pecha i wypita leniwa krew jakiegoś niedoszłego samobójcy tak mnie przytłoczyła, że zorientowałem się że wszedłem w pułapkę jak leżałem na asfalcie z dziurą w piersi.-Potrząsną głową. -Coś takiego nie może się powtórzyć. A co do zabijania… -Spoon popatrzył gdzieś w pustkę. -Powiedzmy że ostatnio robię się ostrożny…. Więc... No… bez obaw. Możesz iść razem. Zwaszcza, że możemy natknąć się na jakiś patrol. |