Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2022, 19:23   #73
Nuada
 
Nuada's Avatar
 
Reputacja: 1 Nuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputację


____
11.0


Ta noc stała się przełomem. W ich życiu stanowiła ona zdecydowany punkt zwrotny. Ostatnie wydarzenia ułożyły się w ciąg w którym nie było ani grama przypadkowości.. Każda podjęta decyzja, każdy gest i każde słowo urastały do rangi symbolu i zdawały się z góry narzucone.
Jakby ktoś, kiedyś już napisał scenariusz tej historii.

Wątpliwości targały ich duszę, niczym wściekłe psy za nogawki listonosza. Realne życie dobijało się do ich pagerów, umysłów i sumień. Sęk tylko w tym, że obiektywna rzeczywistość umarła, gdy płonący żywym ogniem mężczyzna zaatakował ich w gniewie i frustracji. Coś co wydawało się tylko iluzją, omamem, raniło boleśnie. Fantazja stała się prawdą, a tym samym nie sposób było jej odróżnić od wyobrażeń, snów i koszmarów.


- Nie martw się o nasz sen. - rzekła Ayo z uśmiechem - Zadbam, żeby był spokojny.
- Sny, to nie tylko słodkie marzenia. One potrafią też ranić i niszczyć. - odparła Camille.

Niedawno wypowiedziane słowa, odbijały się echem w ich głowach.

- Potrzebujecie przewodnika. Doradcy, który pokaże wam co i jak. - ostrzegała, jakby wiedziała, jak trudne wybory ich czekają i czuła, że nie są jeszcze gotowi.

Wszystko wskazywało na to, że nie byli. Bez planu, bez dokładnego rozeznania w sytuacji, rzucili wyzwanie najpotężniejszym siłom San Perdido. Tak po jednej, jak i po drugiej stronie mglistej zasłony.

Na szczęście mieli moce, które pozwalały żywić nadzieję, że nie są w tym starciu bez szans.


____
11.1


Dave Malkovich. Człowiek, syn ulicy, szczur, kruk i namacalne ucieleśnienie nadziei Lśniących. To dzięki jego oczom, reszta wiedziała wszystko, jak na dłoni. W jego umyśle kłębił się mętlik. Przemiany przychodziły spontanicznie, gdy ich potrzebował. Tak, jakby ciało dopasowywało się do jego myśli, życzeń i pragnień.
To rodziło pytanie - kim tak naprawdę był?

Początkowy szok mijał i szybko przyzwyczajał się do nowego wcielenia. Kruczym wzrokiem obserwował okolicę i próbował pojąć, co się tutaj szykuje. To, że okoliczności dojrzewały do czegoś spektakularnego, nie budziło żadnych wątpliwości.
Należało tylko znaleźć wskazówkę - klucz, który otworzy wrota tajemnic.

Nagły błysk instynktownie zwrócił jego uwagę.

Gdzieś po prawej stronie, na skraju dachu ktoś dawał świetlne znaki. Postać skryta w mroku i opatulona w mgłę, niczym w ciepły płaszcz, raz po raz migała złociście.
Na ten sygnał, jakby tylko czekał mężczyzna błąkający się po parkingu. Na oczach Dave zrobił on krok w bok, dokładnie w miejsce, gdzie padała miodowa łuna.

W następnej chwili wiatr tylko rozwiewał wątła smużkę dymu, która pozostała po tym człowieku.

Dave nia miał czasu, by dokładnie analizować sytuację. Lawina została uruchomiona To co miało się wydarzyć, właśnie zaczęło dziać.


____
11.2


Okrywała ich ciemność. Latarnie w Foramini żyły własnym życiem, to gasnąć, to znów rozbłyskując na nowo. Plan Aksla wisiał nad nimi, niczym katowski topór. Nikt nie kwapił się, by go poprzeć, a wysunięte kontrpropozycji przeszły bez echa. Trwali w ciszy, która powoli zaczynała doskwierać.

To tutaj, w tej mrocznej uliczce śmierdzącej rdzą, wyrzyganym alkoholem i zgniłymi resztkami na których żerowały szczury, decydował się ich los. Nie mieli wiele czasu. Jeżeli chcieli coś zrobić. Jeżeli chcieli pomóc, musieli działać i to zaraz.

Aksel dostrzegł ich jako pierwszy. Szli wolno, niczym duchy zawieszone na ulicą. Dwie postacie
przemierzały galerię łączącą dwa budynki. Henry, gdy ich dostrzegł poczuł ukucie w sercu, jakby żona przyłapała go na kłamstwie. Po plecach Ayo przebiegł zimny dreszcz, jak wtedy gdy wkraczała w czyjś koszmar. W nozdrza Zuri uderzył swąd spalonej skóry, jak Piroman ponownie położył na nie swe rozpalone do czerwoności dłonie.

W mgnieniu oka wątła i na półprzezroczysta mgła, która otaczała budynek zgęstniała. Kłębiący się wściekle szary dym oplótł galerię, niczym wąż. Widmowe pęta oplotły przejście zawieszone nad ulicą, powodując jego zniknięcie.
 

Ostatnio edytowane przez Nuada : 12-10-2022 o 21:08. Powód: Przeoczenie - Dzięki Pliman za zwrócienie uwagi.
Nuada jest offline