Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-10-2022, 07:54   #71
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Bolesny uścisk dźwigni. Syk rozprężanego gazu i szeroki strumień uwalnianej piany, rozchlapujący się wokół, schładzający powietrze nagłą dekompresją. Syk lepkiej substancji w kontakcie z płonącą pochodnią. Puchata, parująca smrodem kołderka. Skwierczące płomienie przygasają. Piana spływa na podłogę, tworząc rozlaną, pływającą breję. Piroman już nie wyglądający tak promieniście. Bardziej przypominający zmokłego kurczaka. Camille spoglądająca na pognębionego podpalacza i którą wstrząsa spazmatyczny śmiech.

Malkovich uśmiechnął się do swoich myśli. Wizja, której nie udało mu się zrealizować była zabawna, chociaż sytuacja, w której się znaleźli już trochę mniej. Mieli wejść do lokalu, dowiedzieć się, że dziewczynka jest przetrzymywana w piwnicy, wyciągnąć ją i triumfować. Niezupełnie tak się potoczyły sprawy. Rzeczywistość wyprowadziła prawego sierpowego, który sprowadził ich do parteru. W ciasnej, ciemnej uliczce oświetlonej odległym, bladym światłem latarni ciągle czuł to uderzenie w szczękę i boleśnie uświadamiał sobie, że trafili na zawodnika cięższej klasy wagowej. Musieli zacząć nadrabiać brak siły zręcznością i bardziej przebierać nogami jeśli nie chcieli, żeby ten pojedynek skończył się knock outem.

- Zuri, trzymasz się? - zainteresował się poparzeniami dziewczyny. Nie wyglądało to groźnie, ale na pewno musiało sprawiać jej ból.

Dlatego też jeśli chcieli uratować dziecko, a Burrow powiedziała im prawdę (co wcale, ale to wcale nie było dla Dave’a oczywiste), musieli się spieszyć. Upchnął w zakurzony kąt umysłu dręczące go wspomnienia przemienionego Jacka. Miał w tym wprawę. Znalazły się w towarzystwie ze wspomnieniami zachlanej i obrzyganej matki. Rączka czuł ten pośpiech niemal namacalnie. Tłamsił go i gniótł.

- Muszę tam być - szepnął do Oko. - Czy moglibyśmy się tam znaleźć razem?

Chorwat chciał od razu polecieć na miejsce i zobaczyć co się dzieje. Przenieść się. Być tam nie tu. Być niewidzialnym, wtopionym w noc.
W pewnym momencie poczuł tą samą siłę, która w korytarzach baru przygniotła go do podłogi. Coś ścisnęło jego ciało. Jak wielkie imadło. Nie… Czuł się jakby ktoś wciągnął go pod wodę a ta napierając na niego z ogromnym ciśnieniem wypchnęła z niego powietrze. Sylwetki stojących obok niego towarzyszy nagle zafalowały i wystrzeliły w górę. Świat znowu spęczniał, powiększył się, a może to on sam zmalał. Odwrócił głowę, przekrzywił ją ptasio, obserwując z poziomu ulicy wypastowane buty antykwariusza. Zaprotestował, lecz z jego dzioba wydobył się tylko skrzek. Zatrzepotał skrzydłami. Czarnymi, opalizującymi. Wzbił się w powietrze i usiadł na ramieniu Ayo. Zaszeleścił skrzydłami. Dziobnął kobietę w płatek ucha, zakrakał i wzbił się w powietrze gubiąc przy tym czarne, połyskujące w słabym świetle pióro.

Dave-kruk upajał się lotem. Szybował ponad dachami Miasta obserwując z góry jego zwartą zabudowę, sieć uliczek i skwerów, chłonąc jego nocne wyziewy i światła. Nurkował, po czym wzbijał się ponownie, korzystając z prądów powietrza między budynkami. Przysiadł na gałęzi kasztanowca rosnącego na jednej z alejek, by wzbić się w powietrze z innymi krukami-braćmi, poczuć bliskość gromady, obwieścić swoją obecność głośnym krzykiem. Wyczuł go od razu. Kruka-brata, który do niego dołączył. Był jak inne kruki ze stada, tylko że wyczuwał w nim Ayo. A więc znalazła sposób.

Zrobili ostry zwrot w powietrzu i skierowali się w stronę Trupiarni.
Szybko wyłowił z zabudowy czteropiętrowe, przemysłowe budynki połączone na trzecim piętrze galerią. W ten sam sposób tajemniczą jak ta, którą odsłoniła mu kiedyś mgła. Przeleciał bliżej nad budynkiem, chłonął dudniące dźwięki, pulsujące, nienaturalne światło i ciepło ludzkiego mrowia. Zanurzył się w lekkiej mgiełce oplatającej drugi z budynków, zniżył lot omiatając ulice otaczające Trupiarnię. Zarejestrował stojące limuzyny, samotnego przechodnia kręcącego się między samochodami. Kruk-brat podążał za nim niczym cień. Był na odległość skrzydła. Być może to zwróciło uwagę jednego z karków pilnujących metalowych drzwi. Dave-kruk skrzeknął ostrzegawczo gdy w jego rękach zauważył łuk i strzały otoczone taką samą magiczną poświatą jak obroża wokół szyi Jacka. Dwaj czarni bracia rozdzielili się, w jednej chwili prysnęli w przeciwne strony. Dave-kruk zanurkował za samochodem, przeleciał przez gęstą koronę wiekowego dębu, okrążył budynek po przeciwnej stronie ulicy i dopiero zakreśliwszy szeroką pętlę pozwolił sobie przysiąść na gałęzi w bocznej uliczce. Ponad światłem rzucanym przez uliczną latarnię był niewidoczny z ulicy. On za to widział doskonale. Jego krucze serce normalnie biło kilkukrotnie szybciej niż ludzkie. Teraz, po szalonej ucieczce terkotało w kruczym ciele jak odpustowa kołatka. Dave-kruk przeczesał pióra dziobem i przekrzywiając łepek przyjrzał się samotnemu mężczyźnie w szerokich spodniach i bluzie z kapturem, który już wcześniej zwrócił jego uwagę. Nieznajomy najwyraźniej czegoś szukał między zaparkowanymi samochodami.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline  
Stary 11-10-2022, 16:16   #72
 
Fala's Avatar
 
Reputacja: 1 Fala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwu
Zuri zamknęła się w świecie własnego bólu. Najbardziej płodny artysta to artysta nieszczęśliwy. A Zuri była nieszczęśliwa jak wszyscy diabli. Choć gdzieś tam w niej, jasnym blaskiem tliła się złośliwa satysfakcja. Miała rację. Piroman był niczym i nic nie mógł zaoferować. Niczym więcej niż marionetką, której obcięto sznureczki. Drewnianą lalką, która w każdej chwili może być przerobiona na zapałki. To dobrze. Powinien cierpieć. Może w tym cierpieniu wykułby coś na kształt osobowości. Może. Kiedyś. Ostatecznie.

Słuchała Ayo, gdy kobieta opowiadała swoje wizje i jednocześnie się opatrywała. Pokryła ciało grubą warstwą kojącego aloesu i zabandażowała, bo ostatnie, czego chciała, to infekcji, która wdałaby się w poparzone ciało. Nie da rady tego wytłumaczyć. Tego nie da się wytłumaczyć. Wujek ją zabije. I już nigdy nie będzie mogła ubrać czegoś bez rękawów. A w zasadzie to była bardziej optymistyczna opcja, biorąc pod uwagę ich możliwości.

- Ja nawet nie znam tego dzieciaka - wyznała zamyślona - Dzieciak jak dzieciak, pełno się tego szlaja po ulicach. A ten nawet nie jest z moich kręgów. Chciałabym mu pomóc, ale nie chcę się aż tak się narażać i wracać do klubu, czy pytać handlarzy żywym towarem, czy jednak zrezygnują z procederu. - westchnęła znużona - Może spróbujmy ją wyciągnąć po drodze? Tylko trzeba, by ustalić, kiedy dokładnie, gdzie i jak będą ją transportować. Ale mamy tu specjalistów od zwiadu i obserwacji - uśmiechnęła się słabo - Od przekonywania ludzi, by trochę powęszyli za nas i zaczęli nam sprzyjać też.
 
Fala jest offline  
Stary 12-10-2022, 19:23   #73
 
Nuada's Avatar
 
Reputacja: 1 Nuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputację


____
11.0


Ta noc stała się przełomem. W ich życiu stanowiła ona zdecydowany punkt zwrotny. Ostatnie wydarzenia ułożyły się w ciąg w którym nie było ani grama przypadkowości.. Każda podjęta decyzja, każdy gest i każde słowo urastały do rangi symbolu i zdawały się z góry narzucone.
Jakby ktoś, kiedyś już napisał scenariusz tej historii.

Wątpliwości targały ich duszę, niczym wściekłe psy za nogawki listonosza. Realne życie dobijało się do ich pagerów, umysłów i sumień. Sęk tylko w tym, że obiektywna rzeczywistość umarła, gdy płonący żywym ogniem mężczyzna zaatakował ich w gniewie i frustracji. Coś co wydawało się tylko iluzją, omamem, raniło boleśnie. Fantazja stała się prawdą, a tym samym nie sposób było jej odróżnić od wyobrażeń, snów i koszmarów.


- Nie martw się o nasz sen. - rzekła Ayo z uśmiechem - Zadbam, żeby był spokojny.
- Sny, to nie tylko słodkie marzenia. One potrafią też ranić i niszczyć. - odparła Camille.

Niedawno wypowiedziane słowa, odbijały się echem w ich głowach.

- Potrzebujecie przewodnika. Doradcy, który pokaże wam co i jak. - ostrzegała, jakby wiedziała, jak trudne wybory ich czekają i czuła, że nie są jeszcze gotowi.

Wszystko wskazywało na to, że nie byli. Bez planu, bez dokładnego rozeznania w sytuacji, rzucili wyzwanie najpotężniejszym siłom San Perdido. Tak po jednej, jak i po drugiej stronie mglistej zasłony.

Na szczęście mieli moce, które pozwalały żywić nadzieję, że nie są w tym starciu bez szans.


____
11.1


Dave Malkovich. Człowiek, syn ulicy, szczur, kruk i namacalne ucieleśnienie nadziei Lśniących. To dzięki jego oczom, reszta wiedziała wszystko, jak na dłoni. W jego umyśle kłębił się mętlik. Przemiany przychodziły spontanicznie, gdy ich potrzebował. Tak, jakby ciało dopasowywało się do jego myśli, życzeń i pragnień.
To rodziło pytanie - kim tak naprawdę był?

Początkowy szok mijał i szybko przyzwyczajał się do nowego wcielenia. Kruczym wzrokiem obserwował okolicę i próbował pojąć, co się tutaj szykuje. To, że okoliczności dojrzewały do czegoś spektakularnego, nie budziło żadnych wątpliwości.
Należało tylko znaleźć wskazówkę - klucz, który otworzy wrota tajemnic.

Nagły błysk instynktownie zwrócił jego uwagę.

Gdzieś po prawej stronie, na skraju dachu ktoś dawał świetlne znaki. Postać skryta w mroku i opatulona w mgłę, niczym w ciepły płaszcz, raz po raz migała złociście.
Na ten sygnał, jakby tylko czekał mężczyzna błąkający się po parkingu. Na oczach Dave zrobił on krok w bok, dokładnie w miejsce, gdzie padała miodowa łuna.

W następnej chwili wiatr tylko rozwiewał wątła smużkę dymu, która pozostała po tym człowieku.

Dave nia miał czasu, by dokładnie analizować sytuację. Lawina została uruchomiona To co miało się wydarzyć, właśnie zaczęło dziać.


____
11.2


Okrywała ich ciemność. Latarnie w Foramini żyły własnym życiem, to gasnąć, to znów rozbłyskując na nowo. Plan Aksla wisiał nad nimi, niczym katowski topór. Nikt nie kwapił się, by go poprzeć, a wysunięte kontrpropozycji przeszły bez echa. Trwali w ciszy, która powoli zaczynała doskwierać.

To tutaj, w tej mrocznej uliczce śmierdzącej rdzą, wyrzyganym alkoholem i zgniłymi resztkami na których żerowały szczury, decydował się ich los. Nie mieli wiele czasu. Jeżeli chcieli coś zrobić. Jeżeli chcieli pomóc, musieli działać i to zaraz.

Aksel dostrzegł ich jako pierwszy. Szli wolno, niczym duchy zawieszone na ulicą. Dwie postacie
przemierzały galerię łączącą dwa budynki. Henry, gdy ich dostrzegł poczuł ukucie w sercu, jakby żona przyłapała go na kłamstwie. Po plecach Ayo przebiegł zimny dreszcz, jak wtedy gdy wkraczała w czyjś koszmar. W nozdrza Zuri uderzył swąd spalonej skóry, jak Piroman ponownie położył na nie swe rozpalone do czerwoności dłonie.

W mgnieniu oka wątła i na półprzezroczysta mgła, która otaczała budynek zgęstniała. Kłębiący się wściekle szary dym oplótł galerię, niczym wąż. Widmowe pęta oplotły przejście zawieszone nad ulicą, powodując jego zniknięcie.
 

Ostatnio edytowane przez Nuada : 12-10-2022 o 21:08. Powód: Przeoczenie - Dzięki Pliman za zwrócienie uwagi.
Nuada jest offline  
Stary 18-10-2022, 08:44   #74
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Dave chciał przetrzeć oczy ze zdumienia, lecz tylko zamachał czarnymi jak noc skrzydłami. Wiatr nagle stracił na sile. Ucichło. Drzewa przestały szumieć. Wszystko zastygło w bezruchu. Nawet żółty liść, który jeszcze chwilę temu opadał powoli niesiony podmuchem wiatru, zatrzymał się w miejscu. BEZDECH.
Dave-kruk zagarnął skrzydłami gęste powietrze, wzbił się w górę nad linie dachów. Zatoczył koło nad postacią puszczającą zajączki. Grube powrozy mięśni pod materiałem i głowa byka. Między zakrzywionymi, krótkimi rogami osadzony złoty dysk, z którego wytryskał jasny promień. Dave-kruk sfrunął jego śladem między budynki. Złoty promień właśnie wypalił ziejącą głęboką czernią wyrwę w asfalcie. Zakapturzona postać na ulicy zdawała się tylko na to czekać, bo gdy tylko mroczna czeluść się rozwarła wskoczyła w nią jak w przerębel i Rączce mignęła tylko ocieniona kapturem kocia morda. Dave-kruk miał dosłownie chwilę by zdecydować, czy jego śladem nie wskoczyć w czarną otchłań, lecz w ostatnim momencie zawrócił. Otwór zasklepił się ponownie z cichym mlaśnięciem. Dave-kruk zatrzepotał skrzydłami i ponownie wzbił się w górę, by ostatecznie wylądować na dachu, na którym stał człowiek miotający promieniami. Malkovich przyjął swą ludzką postać. Żółty liść opadł w końcu na ulicę.

Chłopak zachwiał się, gdy ludzkie stopy dotknęły gzymsu. Zatrzepotał-by skrzydłami chcąc utrzymać równowagę na krawędzi dachu. Zakrakał-by ostrzegawczo. Zimy wiatr owiał mu twarz i wraz z lodowatym powiewem przyszła jasność umysłu i strach.
Zbyt pochopny ruch, jakby zapewne powiedział Henry, nawiązując do swojej ulubionej gry.

Dave spojrzał na swoje wyglancowane buty i zdał sobie sprawę, że w tym momencie wystarczyłby ktoś popchnął go, a spadłby kilkanaście metrów wprost na beton. Przypadł do dachu rękami dotykając jego chropowatej powierzchni.

Podniósł wzrok i ujrzał barczyste plecy mężczyzny, który właśnie wchodził do klatki schodowej.
- Ej! - krzyknął w jego kierunku.
Człowiek z byczymi rogami odwrócił głowę i oślepiający blask uderzył Rączkę prosto w oczy. Tysiące fleszy w jednej sekundzie skupionych tylko na nim. W ułamku sekundy Dave poznał całą prawdę. O sobie, o świecie i o tym, co skrywa mgła.

Gdy ponownie otworzył oczy, krew w skroniach pulsowała mu boleśnie, jak po trzydniowym piciu. Z tyłu głowy czuł tylko dotkliwą stratę po tym, co nigdy nie było jego.

- Kurrrwaaa! Kurrrwaaa! Kurrrwaaa! - zakrakał kładąc się na plecach i obejmując dłońmi zbolałą głowę. - Kurwa!

Nie nadawał się do tego sportu. Ciągle podejmował niewłaściwe decyzje. Wydawało mu się przez chwilę, że w dwójce outsiderów może znaleźć sojuszników. Teraz jednak nabierał przekonania graniczącego z pewnością, że nie może ufać żadnemu ale to ŻADNEMU przebudzonemu spoza ich grupy. Brakowało mu uspokajającego, sennego głosu Ayo. Może mógłby pozostać krukiem i wieść ptasie życie unosząc się w podmuchach wiatru? Przyciąganie ziemskie bardzo mu teraz ciążyło.

- Kurrrwaa!

Zdołał się przewrócić na brzuch i podnieść. Drzwi, w których zniknęła Bycza Głowa były zablokowane od środka. Był odcięty. Uwięziony na dachu budynku. Obszedł go dookoła i sprawdził ewentualności. Mógł spróbować dostać się na dziedziniec Trupiarni, gdzie do elewacji przyczepione były metalowe drabinki albo… Stanął na krawędzi dachu, gdzie dwa budynki spinała jeszcze niedawno galeria. Spojrzał w dół. Teraz łącznik, jeśli jeszcze tam był, przysłaniało pasmo mgły tonące w ciemności.

- Kurrrwaa! - zakrakał Dave próbując zagarnąć powietrze skrzydłami, których już nie miał, gdy leciał na spotkanie mgły i (miał nadzieję) galerii, którą skrywała.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline  
Stary 18-10-2022, 14:13   #75
 
Pliman's Avatar
 
Reputacja: 1 Pliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputację
Samochód prowadzony przez Aksela zatrzymał się w bezpiecznej odległości od siedziby mafii. Wysiedli. Henry spojrzał na brodacza jakby chcąc się upewnić, że porzucił już pomysł zrealizowania swojej, praktycznie samobójczej, misji. Czas uciekał niczym powietrze z dziurawego balonu. Musieli coś szybko wymyślić. Jak piątka zwykłych ludzi… no może nie zupełnie zwykłych… ale jednak nadal ludzi, miałaby niepostrzeżenie wykraść dziewczynkę uzbrojonym bandytom? Bandytom, wśród których zapewne też część dysponowała nadprzyrodzonymi mocami. Henry wierzył, że jego moc przekonywania pozwoliłaby przeciągnąć na ich stronę jednego czy drugiego zbira. Ale to nadal za mało.

Dave w swej kruczej postaci zrobił jak na razie najwięcej. Jednak jego rekonesans nie dawał rozwiązania piętrzącego się przed nimi problemu. Henry zaczął liczyć warianty. 1. Sd4+, dwie możliwe odpowiedzi 1…, Ke1 lub 1…, Kf2, 2. Dalej opcji robi się już więcej. 2. G:d2+, 2. H:a1, 2. Hb4+, przy drugiej odpowiedzi: 2. G:d2, 2. H:a1, 2. Wf8+. A przecież to dopiero początek. Szach skoczkiem nie był jedynym możliwym ruchem. Jednak na chwilę obecną nie było widać posunięcia, po którym nie pojawiałyby się kolejne problemy. Dużo opcji i każda zła. Wypadałoby to przemyśleć, tyle że nie było kiedy. Cholerny niedoczas… W takich sytuacjach trzeba zdać się na intuicję. Co może zrobić przeciwnik? Jakie zagranie jest najbardziej prawdopodobne. Jeszcze jedno spojrzenie na plac gry. Może nagle przyjdzie olśnienie?


Henry: spojrzenie przez mgłę, wykorzystane tagi: liczy się każdy detal, dedukcja Holmesa, pomysłowość MacGywera.

 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Pliman jest offline  
Stary 18-10-2022, 18:38   #76
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
To właśnie jej czasem poszukuję… Wypatruję akwenu mgły, aby móc tam wpłynąć...


Wydawało się, że dotarli do ściany, tego przysłowiowego muru, o który rozbijają się wszelkie próby jego sforsowania. A przecież zaciętości im nie brakowało. Antykwariusz nadal miał minę, jakby gotów był na siebie ściągnąć gniew wszystkich tutejszych mafiozów oraz ich popleczników i w iście filmowym pościgu swym poświęceniem dać szansę pozostałym Lśniącym na uratowanie niewinnej duszy. Wzrok Henry'ego jednak mroził brodacza i ten wielce ryzykowny, karkołomny pomysł tymczasowo musiał zniknąć w otchłani nieczynienia. Okolicę klubu spowijała zasłona utkana, niczym z mgły znad zmarzniętych czubków traw pośród rozległego wrzosowiska. Znajdowali się jednak w okaleczonej dzielnicy miasta, rdzawej ruinie marzeń o dobrobycie. Fabryki, które kiedyś biły tętnem i pulsowały taśmociągami ludzkiego wysiłku i potu, dziś były tylko niemym świadectwem upadku i kryzysu, w jakim pogrążył się przemysł. Straszące morze ruin, hal i ślepych magazynów, gdzie jedynie wiatr wygwizdywał smętno- tęskną melodię o minionych latach świetności, które na zawsze przepadły w oceanie wszechobecnej korozji…

- Ki diabeł…? - mruknął po nosem, kiedy dostrzegł fantasmagoryczne sylwetki płynące ponad ponurą uliczką. Po ostatnich wydarzeniach jego tolerancja na niepojętość znacznie wzrosła, lecz nadal pewne zjawiska budziły jego zaniepokojenie. Czuł jeszcze cydrowy posmak w ustach i delikatny aromat jabłek. Wyczulało go to na miejsce, przesycone groźną niesamowitością.

- A czemuż by nie zanurzyć się w tę pomrokę? – pomyślał mężczyzna, gdyż nagle odczuł niezwykle silną pokusę, aby starać się wejrzeć dalej, niż sięgał jego nadwątlały wzrok. Odsłonić prawdę, przegonić opary pozorów, udowodnić, że choć czegoś nie widać to może gdzieś jest. Bowiem nawet nierealność może przecież mieć swoje prawdziwe istnienie…
 
Deszatie jest offline  
Stary 19-10-2022, 19:09   #77
 
Fala's Avatar
 
Reputacja: 1 Fala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwu
Zuri nie była gotowa na wszystko, by uratować Molly. Dotkliwe poparzenie i ślady, które zostaną jej pewnie do końca życia, skutecznie wyleczyły ją z takiego podejścia. W swojej własnej hierarchii stawiała siebie zdecydowanie wyżej niż jakieś tam dziecko z ulicy. Ona mogła coś w życiu osiągnąć, czego nie można powiedzieć o wychowanym na ulicy dzieciaku, który na własnym podwórku dał się złapać w siatkę. Bo czy ktoś myśli, że to tak łatwo złapać ulicznego dzieciaka? Oczywiście, że nie! Takie dzieciaki są sprytne, znają okolicę jak własną kieszeń, a w ich żyłach płynie podejrzliwość. Uliczna selekcja naturalna jest nieubłagana.


- Widzicie tam coś? - spytała z powątpiewaniem. Ona sama nie chciała patrzeć. Jeszcze zobaczyłaby wielkiego potwora z mackami, Godzillę albo demonicznego klauna. Byli w końcu w świecie, w którym wszyscy byli wrogo nastawieni. I nie było żadnego zapotrzebowania na sztukę. Poza tym, co im po wiedzy, co tam dokładnie jest, skoro na pewno było to coś złego i trzeba było przygotować się do walki albo ucieczki.
- Może przynajmniej Dave bawi się lepiej.- mruknęła i zwinęła się w sobie. Wyglądała jak rozdrażniona kobra szykująca się do ataku. Cokolwiek wypełznie z tej mgły, musiało się liczyć z tym, że uderzy w to szybko i bezlitośnie. Po to, by uratować Molly? Być może. Po to, by zjeść i nie zostać zjedzonym? Zdecydowanie.
Spojrzała na Ayo, która zawsze gotowa była nakarmić wszystkie złe sny otuchą - Szkoda, że nie możesz wyśnić rozwiązania.
 
Fala jest offline  
Stary 21-10-2022, 22:16   #78
 
Nuada's Avatar
 
Reputacja: 1 Nuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputację


____
12.1


Zasłona opadła.
Oto ci, którzy przejrzeli na oczy. Ślepcy błądzący w gęstym mroku, teraz mrużą powieki, bo razi ich prawda. Aksel i Henry niemalże w tej samej chwili, dostrzegli postać stojącą na dachu.
Tylko ze względu na jego humanoidalne kształty, można było pomylić go z człowiekiem. Ale głowa… Czy też raczej potworność, które zdobiła bezcenny kapitel ciała, rozwiewała wszelkie wątpliwości.

Byczy łeb z ogromnymi rogami, pośrodku których tkwił połyskujący złotym blaskiem dysk. Przed oczami Bragiego i Bozansky’ego stanęły wszystkie pradawne wyobrażenie pustynnych bóstw. Jedno i to samo pytanie kołatało się im w głowach.

- Czy oni wszyscy… czy ci wszyscy bogowie, chodzą między nami?

Nie było jednak czasu, aby roztrząsać tego typu wątpliwości. Klepsydra, która została im dana przesypała się już do połowy. Złociste ziarenka nieprzerwanie uciekały w bezdenną pustkę, gdzie czaiła się bezkresna rozpacz.

Rogaty mężczyzna zniknął, a na jego miejscu pojawił się kolejny teriantrop. Oto pośród migoczących, laserowych błysków, gdy karmazyn przepoczwarzał się w ultramarynę - czarny, jak bezgwiezdne niebo kruk, przeistoczył się w człowieka.

Widzieć, jakim darem złośliwy los obdarzył Dave’a Malkovicha, to jedna. Ujrzeć jednak na własne oczy, jak ptasie pióra wnikają w puchnące niczym jarmarczne balony ręce, jak ostry dziób kurczy się do rozmiarów ludzkiego nosa, jak chude, kostropate łapki nabierają masy i powlekają się plątaniną mięśni, ścięgien i żył, to zupełnie inna bajka.
Najgorsza scena gorę, jaką widziało współczesne kino, nie mogła się nawet równać z tym, co dokonało się właśnie na ich oczach.

Aksel i Henry, niczym małe dzieci z rozdziawionymi ustami oglądali widowisko, jakie rozgrywało się na dachu.
Malkovich niczym prawdziwy ninja skakał, turlał się i biegł z kocią gracją po krawędzi dachu galerii, która na powrót zmaterializowała się pomiędzy budynkami. Gdy znajdował się w połowie drogi, padła seria strzałów, która wkomponowała się w dudniący transowy bas tworząc jedną, upiorną kanonadę.

Kule z łatwością rozpruły lichy dach galeryjki. Dave zachwiał się i runął w ciemność.


____
12.2


- Może przynajmniej Dave bawi się lepiej.- mruknęła Zuri, niczym mityczna Kasandra, a chwilę później seria z automatycznej broni zadudniła pośród dźwięków transowego basu.
Obie kobiety przyłożyło nosy do szyby, aby móc dojrzeć coś pośród panującego na zewnątrz mroku.
Niebo rozświetlały laserowe błyski. Impreza w “Trupiarni” najwyraźniej przechodziła w kulminacyjny moment. Zachrypnięty DJ zachęcał ludzi do wzmożonej aktywności fizycznej.
- Wszyscy łapy w górę! - wybrzmiało z głośników o mocy stu pięćdziesięciu tysięcy Wat.

Może przynajmniej Dave bawi się lepiej.
A jakże! Malkovich imprezował w najlepsze, gdy reszta ekipy czekała karnie na czatach. Uniesione w górę ręce świadczyły o tym najdobitniej.

Szkopuł tkwił jednak w tym, że Dave w przeciwieństwie do innych imprezowiczów, nie mógł swoich rąk już opuścić. Zawieszony kilkanaście metrów nad ziemię, trzymał się kurczowo gzymsu galerii, machając przy tym figlarnie nogami.


____
12.3


Banzai! - aż by się chciało krzyknąć, widząc akrobatyczne popisy Dave’a Malkovicha. Salta, przewroty i skok w nicość. Cudowna, brawurowa akcja, która ku zaskoczeniu samego Rączki, zakończyła się sukcesem.
Ćwiczone na sali bokserskiej przewroty nie poszły na marne. Idealny fikołek uchronił go przed ewentualnym połamaniem nóg. Idąc za ciosem, stanął na równe nogi i truchtem zaczął biec wzdłuż krawędzi dachu.
Adrenalina wypełniająca mu żyły sprawiał, że czuł się lekki i niezniszczalny. Jeśli kiedyś przyjdzie mu do głowy opowiedzieć komuś o tej nocy, mógł być bardziej niż pewny, że nikt mu nie uwierzy.
Olbrzymy, człowiek pochodnia i dachowa akrobatyka, a ten wieczór dopiero się zaczynał.

Już widział dach “Trupiarni” Już witał się z gąską, gdy seria z broni automatycznej rozerwała na strzępy wątły dach galeryjki. Dziesiątki kul pomknęło w kierunku bezgwiezdnego nieba.

Malkovich zachwiał się.

Poczuł bolesne ukłucie w prawe ramię. Nieprzyjemne ciepło rozlało się zaraz po nim. Ostra metaliczna woń krwi uderzyła go w nozdrza. Na jedno uderzenie serca ciemność zalała mu oczy.

Zimny wiatr owiewał mu ciało. Spadał i już był pewny, że zaraz roztrzaska się o asfalt na środku ulicy.

Niemal w ostatniej chwili dojrzał niewielki ozdobny gzyms, biegnący wzdłuż całej galerii. Wyrzucił ku niemu dłonie dokładnie w momencie, gdy z głośników wybrzmiały słowa DJ-a:
- Wszyscy łapy w górę!

- Tak jest! - dorzucił wodzirej, gdy Dave ostatkiem sił uczepił się wąskiego wykuszu - Jaaaaaaaaaazdaaaaaaaaaaa!



____
12.4


Przerażenie, jakie malowało się na twarzach siedzący z przodu auta mężczyzn wskazywało, że dostrzegli oni coś jeszcze.
Tej sylwetki nie można było pomylić z żadną inną. Zwłaszcza teraz, gdy mglista zasłona już opadła i postać otaczał charakterystyczny złoty blask. Dzierżąc w dłoni Uzi z długim magazynkiem, bogini Eris podążała galerią wolno w kierunku zwisającego z gzymsu Dave’a.

 

Ostatnio edytowane przez Nuada : 22-10-2022 o 20:00. Powód: doprecyzowanie opisu Eris
Nuada jest offline  
Stary 22-10-2022, 20:21   #79
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Mity, legendy, magia - to wszystko prawda. I jest częścią nas. Pielęgnujemy nasze mityczne dziedzictwo, żeby służyło nam w walce z chaosem i ciemnością, które by inaczej pochłonęły cały świat…


Dotknięty boską emanacją, niczym grotem światła Aksel zmrużył powieki. Ostatecznie przekroczył pewną granicę, gwałtownie wyzbył się wątpliwości, które utrzymywały go dotąd w sceptycyzmie, wbrew wszelkim wcześniejszym przesłankom. Doznał objawienia, pojmując, że gra toczy się rzeczywiście na arenie potężnych bóstw. Tym bardziej, że Henry chyba widział to samo, to nie mogła być iluzja lub jakaś wspólna halucynacja. Po krótkiej chwili kompan z drużyny, przykurczony na krawędzi dachu przeistaczał się na ich oczach. Morfował niczym postać z horroru, co było widokiem wbijającym się w jaźń i dopełniło obrazu grozy. Nie należało się już dziwić niczemu, zerwały się niewidzialne pęta, które krępowały i maskowały dotąd obraz miasta i jego mieszkańców. Antykwariusz potrzebował chwili, aby ułożyć na nowo te hierarchię zdarzeń. Oswoić szaleństwo, ból i targające nim emocje. Uwierzyć, że powołany został wraz z resztą „Lśniących” do bitwy o coś więcej, niż tylko o zagubioną dziewczynkę. Prawdopodobnie los większości mieszkańców miasta będzie niejednokrotnie spoczywał na ich niewyćwiczonych jeszcze barkach. Jeśli rzecz jasna przeżyją tę noc inicjacji… W tejże chwili prawdziwym zmartwieniem był jednak los Dave’a, który tropem swej ryzykanckiej natury wystawił się na niespodziany atak. Teraz huśtając się jak marionetka zawisł na ukruszonym występie, miotając się w gniewie i bezradności. A bezlitosna bogini szła ku niemu w aureoli złośliwej zemsty, która zdawała się być nieunikniona…

- Niedoczekanie! - warknął Aksel, wciskając pedał gazu. Opony zamłóciły z piskiem na brudnym asfalcie, unosząc pył i skrawki ze stert walających się wokół śmieci. Auto raptownie ruszyło w stronę wiszącego fuksiarza. Połyskujące w krwistym świetle neonów blachy karoserii mogły wytłumić nieco upadek, choć ich metaliczne muśnięcie winno i tak nielicho zaboleć przy takim zetknięciu…
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 22-10-2022 o 20:32.
Deszatie jest offline  
Stary 25-10-2022, 10:22   #80
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Dwie minuty. Tyle co nic. Dosłownie chwila.
Kilka tygodni temu w Konvikcie pojawił się cwaniaczek spoza Miasta, a na pewno spoza dzielni, który namawiał miejscowych do obstawiania zakładów. Zakład był prosty. Chętny wchodził za dychę i jeśli utrzymał się na trzepaku w zwisie dwie minuty, to cwaniaczek wypłacał mu dwie stówki. Z początku śmiałków było wielu. Jeden, za drugim podchodzili do próby, sprytniejsi nacierali dłonie mąką, pluli na nie. Palce jednak nie wytrzymywały ciężaru ciała. Mięśnie paliły z wysiłku i wcześniej czy później (raczej wcześniej), palce rozwierały się, wyślizgiwały z uchwytu puszczając metalową poprzeczkę. Odpadali jeden po drugim. Najwytrwalsi wytrzymywali może z półtorej minuty. Gdy ludzie zaczęli szemrać, cwaniaczek chciał się zmyć z kasą. Nie zdążył. Skopali mu dupsko, zabrali szmal i pogonili. Miał szczęście, że uciekł z niepoobijaną mordą.
Dave wiedział, że nie wytrzyma długo. To, że złapał się występu już było cudem. Zdążył zauważyć jeszcze zbliżającą się kobietę z uzi. Zamknął oczy gdy palce puściły kamienny gzyms. Pisk opon i krakanie dotarły do niego w tej samej chwili gdy tylko zniknęło uczucie spadania. Dopiero sekundę później zdał sobie sprawę, że krakanie wydobywa się z jego gardła.

- Kraaaaa!

Rzucił oskarżycielsko Dave-kruk i zatrzepotał skrzydłami tuż nad dachem samochodu, ledwie unikając zderzenia z nim. Jedno ze skrzydeł zdawało się być przetrącone i cokolwiek chybotliwie zdołał jednak wzbić się w górę.

- Kraaaa!

Dwa pstrokate kleksy ozdobiły przednią szybę wozu a trzeci spadł na ramię , wychylającej się z galerii Eris.

- Kraaaa, kraaa, kraaa!

Dave-kruk zatoczył wysoko nad ziemią pętlę wzywając z okolicy braci kruków.

- Kraaaaaa!

Stado czarnych ptaków zaczęło kołować nad galerią i stojącym pod nim wozem. Malkovich zmaterializował się nagle obok samochodu i upadł na ulicę. Sztywne ramię nasiąkało szkarłatem.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172