Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2007, 00:29   #102
Donki
 
Reputacja: 1 Donki nie jest za bardzo znanyDonki nie jest za bardzo znany
- W cale chory nie jestem!- krzyknął nieco piskliwym głosem czarownik, co sprawił, że jego gardło zostało podrażnione i zakasłał.
- Choćmy stąd dziadku- rzekł Vein i wziął Aquodayro pod rękę prowadząc go do slumsów. Starzec niezbyt wiedział co ma teraz robić. Był strasznie sztywny i co chwila spoglądał nerwowo na łowcę który doskonale odgrywał swoją rolę. Miał bardzo zatroskaną minę i trzymał dziada w mocnym uścisku, tak żeby wyglądało na to, że gdyby nie pomoc Veina mag nie przeszedłby ani kroku. Pozwolisz mu na to?- zapytał drwiąco głos w jego głowie
- Cichaj...- mruknął jedynie czarownik.
Po chwili mężczyźni znajdowali się już w dzielnicy biedaków. Znacznie różniła się ona od pozostałej części miasta: poniszczone budynki, szczury przebiegające tam i spowrotem, bezzębni starzy biedacy, dzieci w łachmanach, trędowaci leżący na wznak na ulicach... Unosił się tutaj także smród zgnilizny i sądząc po jego intensywności, nie wszyscy leżący na drogach byli jeszcze żywi...
- Poczekaj tu dziadku. Ja muszę coś załatwić- rzekł łowca i poszedł szukać kogoś chętnego, kto oddałby mu swoje ubranie (a raczej łachmany). Gdy Vein oddalił się tylko na taką odległość, by nie słyszał Aquodayro, przemówił Ruvulus.
- Jeśli on jeszcze raz nazwie nas dziadkiem, to przysięgam, że przejmę nad tobą kontrolę...
- A mi się podoba nawet to...
- Już postradałeś rozum... Od niedawna podrożujesz z tymi fircykami, a już zmieniasz się w jednego z nich. Ile jeszcze mamy wytrzymywać w towarzystwie tego szpetnego zakonnika. Chcesz wyglądać tak jak on? Słyszałem, że brzydota potrafi być zaraźliwa... Albo tego niskiego czlowieczka z toporem? Toż to podróżowanie w towarzystwie tego czegoś może popsuć naszą świetną reputację. Albo ten lowelas brzdękający na tej swojej mandolinie czy czymś tam innym i ta jego krucha kobietka, co jak się jej coś powie to zaczyna beczeć. No i jeszcze ten nudny i patetyczny łowca, co...
- Starczy- przerwał wywód Ruvulusa starzec- kiedy się towarzystwo ich nie podoba tobie idź więc se...
- Ty...mnie odtrącasz?...Dla NICH?! Pomagałem Ci gdy te wieśniaki pozbawiły Ci domou, gdy zdobywałeś kostur walki. Pomogłem Ci stać się potęgą! A teraz mówisz mi żebym sobie poszedł... Ranisz mnie Aquodayro...ale i tak nie masz tak na imię...
- Nikt pamiętać nie może jak na imię mi...
- Taaa...Aquodayro, magik który pokonał setki smoków...Ile TY ich zabiłeś, co?! Poza tym, gdybyś chciał się mnie naprawdę pozbyć, to byś mnie teraz wyrzucił, ale obaj wiemy że ty tego nie chcesz. To ci twoi towarzysze wlewają do twojej głowy jakieś bzdury o szlachetności...Zabij ich
- Później
- Nie! Teraz! Później możemy zrobić sobie rzeź na tych żebrakach, ale teraz MUSISZ zabić łowcę!
- Później...- odrzekł krótko czarownik, a Ruvulus już nie próbował namawiać do tego czynu Aquodayro. Wtedy przyszedł Vein, ubranyt w poniszczone i brudne szaty.
- Ooo- mruknął z podziwem mag- jak ja wyglądasz teraz. Maga jakiego zabiłeś by strój zdobyć ten?- nie czekając na odpowiedź poszedł za mężczyzną który teraz przepychał się między żebrakami. Gdy weszli do ciemniejszej alejki mężczyzna rzekł:
- Zobaczycie teraz co dzieje się z wrogami smoczego pana!- i ruszył na Aquodayro. Mag jakby trochę spanikował i pod wpływem wydał z siebie płomienie ognia, ktore raniły wszystkich, którzy znajdowali się niedaleko starca. Dziad miał jedynie nadzieję, że w zasięgu zaklęcia nie znajdzie się jego towarzysz...
 
Donki jest offline