Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-09-2007, 00:01   #101
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Veinsteel i Aquodayro

Krążąc między ulicami doszli na dośc zatłoczoną ulicę. Kiedy wychodzili na drugum końcu, Veinsteel zauważył człowieka przepychającego się między innymi. Spojżenie Aquodayro uzmysłowiło go, że on też go zauważył. Weszli w ciemniejszą alejkę. Jednak szpieg nie dał się zwieśc pobiegł za dwójka z wyciągniętym już mieczem, nie było czasu na zastawianie pułapki.
-Zobaczycie teraz co dzieje się z wrogami smoczego pana-mężczyzna zaśmiał się szyderczo i zaatakował Aquodayro jako pierwszego. Bohaterowie rozpoznali w nim jednego z mężczyzn siedzącego w karczmie.

Kelgar i Tantalion

Kiedy Kelgar i Tantalion zapukali do drzwi, rozległ sie ochrypły głos starca.
-Nikogo nie ma w środku-Tantalion uśmiechnął się i wszedł do środka razem z krasnoludem. W środku na zniszczonym fotelu siedział brudny starzec w podartych ubraniach z butelką taniego wina w ręku. Na pytania o Falco uśmiechnął się:
-Ja wiem wszystko... Ale nie za darmo. Za informację o tak ważnym człowieku chcę 20 złotych monet.-zaśmiał się głośno staruch.
Po przeliczeniu pieniędzy uzbierało się wystarczająco złota.
-Aaa, tak Falco-powiedział i pociągnął głęboki łyk z butelki.-Jest trzymany w pałacowym więzieniu, pilnowany przez strażników którzy nie wpuszczają tam nikogo... wiem jeszcze tyle, że Falco ma byc oddany w ofierze za 2 tygodnie, w jakieś święto tych przeklętych smoków. Wiem tylko tyle. Idźcie już sobie, nie chce miec przez was kłopotów!
Przyjaciele wyszli z domu na ulicę i ujżeli mężczyznę który wyszedł z baru po ich przyjściu. Widząc ich natychmiast zaczął uciekac.

Adrila i Perendhil

Po ponownym pukaniu Adrili drzwi uchyliły się lekko.
-Czego?! Nie przyjmuje gości!-powiedział nerwow człowiek. Po pokazaniu mu medalionu drzwi otowrzyły się na oścież i bohaterowie ujżeli łysego, grubszego człowieka o przyjaznym spojżeniu.
-Wchodźcie, szybko!-Perendhil i Ardila weszli do domu. W środku było dośc przyjemnie, okna były zasłonięte tworząc uczucie bezpieczeństwa przed oczami z zewnątrz.
-A więc Mallun wrócił do miasta... Nie powinien się tu pokazywac.- powiedział ponuro Mężczyzna.-Domyślam się po co przyszliście. Zaraz przyniosę.-Poszedł do sypialni i po chwili wrócił z tubą na zwoje.-Proszę, oto zwoje Malluna. Ugościł bym was i porozmawiał ale boję się, że mnie nakryją. Myślę, że się jeszcze spotkamy.-Uśmiechnął się mężczyzna i odprowadził dwójkę do drzwi.-Wracajcie szybko do karczmy i nie wychodźcie za dnia. Pozdrówcie odemnie tego szalonego Krasnoluda.-zaśmiał się i wypuścił Perendhila i Adrilę na zewnątrz.-powodzenia-dodał w duchu. Do samej karczmy doszli bez kłopotów.
 
Zak jest offline  
Stary 16-09-2007, 00:29   #102
 
Donki's Avatar
 
Reputacja: 1 Donki nie jest za bardzo znanyDonki nie jest za bardzo znany
- W cale chory nie jestem!- krzyknął nieco piskliwym głosem czarownik, co sprawił, że jego gardło zostało podrażnione i zakasłał.
- Choćmy stąd dziadku- rzekł Vein i wziął Aquodayro pod rękę prowadząc go do slumsów. Starzec niezbyt wiedział co ma teraz robić. Był strasznie sztywny i co chwila spoglądał nerwowo na łowcę który doskonale odgrywał swoją rolę. Miał bardzo zatroskaną minę i trzymał dziada w mocnym uścisku, tak żeby wyglądało na to, że gdyby nie pomoc Veina mag nie przeszedłby ani kroku. Pozwolisz mu na to?- zapytał drwiąco głos w jego głowie
- Cichaj...- mruknął jedynie czarownik.
Po chwili mężczyźni znajdowali się już w dzielnicy biedaków. Znacznie różniła się ona od pozostałej części miasta: poniszczone budynki, szczury przebiegające tam i spowrotem, bezzębni starzy biedacy, dzieci w łachmanach, trędowaci leżący na wznak na ulicach... Unosił się tutaj także smród zgnilizny i sądząc po jego intensywności, nie wszyscy leżący na drogach byli jeszcze żywi...
- Poczekaj tu dziadku. Ja muszę coś załatwić- rzekł łowca i poszedł szukać kogoś chętnego, kto oddałby mu swoje ubranie (a raczej łachmany). Gdy Vein oddalił się tylko na taką odległość, by nie słyszał Aquodayro, przemówił Ruvulus.
- Jeśli on jeszcze raz nazwie nas dziadkiem, to przysięgam, że przejmę nad tobą kontrolę...
- A mi się podoba nawet to...
- Już postradałeś rozum... Od niedawna podrożujesz z tymi fircykami, a już zmieniasz się w jednego z nich. Ile jeszcze mamy wytrzymywać w towarzystwie tego szpetnego zakonnika. Chcesz wyglądać tak jak on? Słyszałem, że brzydota potrafi być zaraźliwa... Albo tego niskiego czlowieczka z toporem? Toż to podróżowanie w towarzystwie tego czegoś może popsuć naszą świetną reputację. Albo ten lowelas brzdękający na tej swojej mandolinie czy czymś tam innym i ta jego krucha kobietka, co jak się jej coś powie to zaczyna beczeć. No i jeszcze ten nudny i patetyczny łowca, co...
- Starczy- przerwał wywód Ruvulusa starzec- kiedy się towarzystwo ich nie podoba tobie idź więc se...
- Ty...mnie odtrącasz?...Dla NICH?! Pomagałem Ci gdy te wieśniaki pozbawiły Ci domou, gdy zdobywałeś kostur walki. Pomogłem Ci stać się potęgą! A teraz mówisz mi żebym sobie poszedł... Ranisz mnie Aquodayro...ale i tak nie masz tak na imię...
- Nikt pamiętać nie może jak na imię mi...
- Taaa...Aquodayro, magik który pokonał setki smoków...Ile TY ich zabiłeś, co?! Poza tym, gdybyś chciał się mnie naprawdę pozbyć, to byś mnie teraz wyrzucił, ale obaj wiemy że ty tego nie chcesz. To ci twoi towarzysze wlewają do twojej głowy jakieś bzdury o szlachetności...Zabij ich
- Później
- Nie! Teraz! Później możemy zrobić sobie rzeź na tych żebrakach, ale teraz MUSISZ zabić łowcę!
- Później...- odrzekł krótko czarownik, a Ruvulus już nie próbował namawiać do tego czynu Aquodayro. Wtedy przyszedł Vein, ubranyt w poniszczone i brudne szaty.
- Ooo- mruknął z podziwem mag- jak ja wyglądasz teraz. Maga jakiego zabiłeś by strój zdobyć ten?- nie czekając na odpowiedź poszedł za mężczyzną który teraz przepychał się między żebrakami. Gdy weszli do ciemniejszej alejki mężczyzna rzekł:
- Zobaczycie teraz co dzieje się z wrogami smoczego pana!- i ruszył na Aquodayro. Mag jakby trochę spanikował i pod wpływem wydał z siebie płomienie ognia, ktore raniły wszystkich, którzy znajdowali się niedaleko starca. Dziad miał jedynie nadzieję, że w zasięgu zaklęcia nie znajdzie się jego towarzysz...
 
Donki jest offline  
Stary 16-09-2007, 13:32   #103
 
Zafrire's Avatar
 
Reputacja: 1 Zafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znany
-Czego?! Nie przyjmuje gości! - słysząc te słowa Adrila wyciągnęła medalion i pokazała go człwoiekowi. Natychmiast drzwi się otworzyły i jej oczom ukazał się przyjaźnie wyglądający człowiek, nie musieli nawet mówić po co przyszli. Kiedy mężczyzna wrócił ze zwojami Adrila wzięła je do ręki i podała bardowi:
- Dziękujemy - powiedziała do właściciela domu - lepiej Ty to weź - zwróciła się do barda:
- Do zobaczenia - powiedziała na pożegnanie dziewczyna i posłała mu przyjazny uśmiech. Kiedy byli już na zewnątrz, dziewczyna chwyciła Peredhila za rękę:
- To wracajmy - szli spokojnie, bez żadnych problemów doszli do karczmy - specjalnie nie mam ochoty tam wchodzić, ale nie mamy wyjścia - powiedziała przed wejściem i poszła do środka puszczając dłoń półelfa - żeby później nie gadali... szybko skierowała swe kroki na górę, żeby znależć Malluna, spoglądając co chwilę, czy bard idzie za nią.
 
__________________
Irokez lub glaca to powód do dumy...
Zafrire jest offline  
Stary 16-09-2007, 13:55   #104
 
Astaroth's Avatar
 
Reputacja: 1 Astaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znany
- Słono każesz sobie płacić człowieku. - powiedział Tantalion na wzmiankę Eltiosa o sumie jaką chce za udzielenie informacji. Widząc jego nieprzejednaną minę, zakonnik wręczył mu pieniądze, choć w pewnym momencie obawiał się już, że mu nie starczy.
- Oby to co masz do powiedzenia było tego warte. - dodał, krzyżując ręce na piersi w oczekiwaniu na słowa starca. Ten pociągnął soczysty łyk z butelki i odezwał się tymi słowy:
"- Aaa, tak Falco. Jest trzymany w pałacowym więzieniu, pilnowany przez strażników którzy nie wpuszczają tam nikogo... wiem jeszcze tyle, że Falco ma byc oddany w ofierze za 2 tygodnie, w jakieś święto tych przeklętych smoków. Wiem tylko tyle. Idźcie już sobie, nie chce miec przez was kłopotów!"
Tantalion przetrawił jego słowa w milczeniu, po czym rzucił ze skrzywioną miną:
- Niewiele tego, ale musi wystarczyć. Nie obawiaj się starcze. Wrócimy tylko w przypadku, gdyby twoje słowa okazały się kłamstwem. - spojrzał na swojego rozmówcę ostrym wzrokiem - Lub gdyby "ktoś" doniósł o naszym małym spotkaniu.
Nie kłopocząc się obserwowaniem reakcji Eltiosa na jego słowa, zakonnik skierował się do wyjścia z rudery.
- Chodźmy, Kelgarze. - powiedział do towarzysza i otworzył drzwi. Gdy oboje byli już na zewnątrz, uwagę Tantaliona przykuł pewien znajomo wyglądający mężczyzna. Nim zdążył mu się dobrze przyjrzeć, człowiek już pokazywał im swoje plecy. Tantaliona nagle olśniło:
- Mężczyzna z karczmy. Za nim Kelgarze! Nie może nam ujść! - ledwo wypowiedział ostatnie zdanie, puścił się pędem w stronę uciekającego człowieka. Biegł ile sił w nogach, starając się nie wpadać na żebraków zgromadzonych na ulicach.
 
Astaroth jest offline  
Stary 16-09-2007, 20:44   #105
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Veinsteel trzymał mocno Aquodayro, by wyglądało to tak, że starzec nie miałby sił iść bez niego, a przy tym miał najbardziej zmartwioną minę na jaką go było stać. Miał nadzieję, że jest wystarczająco wiarygodny.
Podążali w stronę slumsów, gdzie miał zdobyć kamuflaż. Sytuacja go nie bawiła, przeciwnie, podkreślała powagę sytuacji, lecz było to wiadome jedynie dla samego Półelfa.
Maskowanie psychologiczne wychodzi całkiem zgrabnie, a rola odgrywana przez starca była wykonywana bardzo dobrze. Jeszcze tylko jeden element-pomyślał, po czym doszli na miejsce.
-Poczekaj tu dziadku. Ja muszę coś załatwić-rzekł troskliwym tonem, po czym zagłębił się w uliczkę, na której byli żebracy. Zostawił Aquodayro samego i miał nadzieję, że nic nikomu nie zrobi.
W uliczce było pełno żebrzących ludzi, którzy patrzyli na niego błagającym wzrokiem, by dał im kilka groszy, lecz Vein nie zwracał na to uwagi.
Przechodził po kolei patrząc na ich łachmany, gdyż chciał brudne oraz podarte, ale nie aż tak, żeby widać było zbroję w przerwach pomiędzy materiałem.
Te są za bardzo zniszczone, będzie wszystko widać, a to sprawi, że kamuflaż nie będzie skuteczny.
Ten jest w miarę dobry...
-pomyślał zatrzymując się, po czym przykucnął przy żebraku.
-Pokaż plecy-rzekł ze spokojem.
-Po co?-zapytał oburzony.
-Jak się nie obrócisz, to zobaczysz jak z bliska wygląda mój sztylet-powiedział uprzejmie, wyjmując czarne ostrze z pochwy i zaczął je obracać w palcach.
Widząc to, żebrak szybko pokazał plecy, lecz widniała na nich wielka dziura w płaszczu.
-Dziękuję, do widzenia-pożegnał się uprzejmie, po czym poszedł dalej.
Za krótkie... za duże... za szerokie... nie zmieszczę się... to nie jest płaszcz... to jest to-pomyślał zatrzymując się i kucając przy chłopaku, który wyglądał na szesnaście lat.
-Cześć. Chcesz zarobić?-zapytał, a rozmówca energicznie pokiwał głową.
-W takim razie pokaż wstań i obróć się dookoła-to mówiąc wstał, a to samo zrobił młodzieniec, który od razu obrócił się wokół własnej osi.
-Tak... To jest to... Dziurawy, brudny, ale nic nie będzie widać... ma kaptur, co prawda też dziurawy, ale może być...-mruknął, po czym rzekł do chłopaka.
-Chcę odkupić od ciebie ten płaszcz-rzekł ze spokojem, patrząc ja jego rozmówcy, oczy rozszerzają się ze zdumienia.
-Jak to, Panie? Przecież jest bardzo zniszczony, poza tym w czasie mrozu nie będę miał tego dodatkowego okrycia, a sam on nie jest wart więcej niż garść błota-rzekł zdezorientowany.
-Już za samo takie myślenie należy ci się kilka sztuk złota. Dobrze kombinujesz i oceniasz wartość. Marnujesz się tutaj. Kup sobie instrument i graj na nim, rób sztuczki za pomocą kart, przepowiadaj przyszłość na podstawie historii. Na tym możesz zarobić, gdyż masz bystry umysł. Zajmuj się przepowiadaniem przyszłości, gdyż bardzo łatwo da się ją wywnioskować na podstawie przeszłości. Wiesz o co mi chodzi?-zapytał, a chłopak pokiwał głową i uśmiechnął się szeroko. Vein widział, że rozumie o co mu chodzi, ponieważ wskazywał to jego entuzjazm oraz wyraz twarzy.
-Panie, proszę. Oto mój płaszcz. Przykro mi, że tylko tak mogę się odwdzięczyć, ale bardzo dziękuję...-powiedział, podając odzienie Półelfowi.
-Nie jestem twoim Panem, więc mnie tak nie nazywaj-powiedział wyciągając kilka złotych monet, które wcisnął szesnastolatkowi.
-Nie trzeba, naprawdę...
-To jest zapłata za płaszcz. Idź kup sobie nowy i jeszcze trochę zostanie, ale mam do ciebie prośbę... na pewno sprostasz, gdyż jesteś mądry...-nachylił się ku młodemu żebrakowi, a następnie szepnął mu do ucha.
-Nigdy mnie tu nie było i przekonaj tych, co tu siedzą. Nikt nie może dowiedzieć się o mojej obecności. Nie pytaj dlaczego. Siły wyższe.
Chłopak skinął z powagą głową, a Veinsteel założył na siebie sfatygowane ubranie, zapinając je pod szyję.
Półelf rozejrzał się i zebrał ręką brud z ulicy, po czym usmarował sobie twarz do tego stopnia, że wyglądał jakby naprawdę od dawna się nie mył. To samo uczynił z rękami oraz szyją, po czym odchodząc, skinął głową młodzieńcowi. Ruszył zadowolony w stronę Aquodayro, który stał tam gdzie go zostawił i o dziwo nic nikomu nie zrobił.
-Ooo jak ja wyglądasz teraz. Maga jakiego zabiłeś by strój zdobyć ten?-zapytał na powitanie, a Vein spojrzał na niego ze zdziwieniem, nie wiedząc o co chodzi.
-Nie, dałem tylko jedną radę-mruknął, po czym wyszedł razem ze starcem, z ulicy, w której byli żebracy. Ruszyli ulicą, a następnie wkroczyli w bardziej zatłoczoną. Nagle Mordinan zauważył, że ktoś przepycha się pomiędzy ludźmi i spojrzał na czarodzieja. Natychmiast zobaczył, że on również rozumie co się dzieje, więc skręcili w ciemną uliczkę. Przeszli kawałek, gdy owy mężczyzna wpadł za nimi w uliczkę. Jeździec Gryfów natychmiast rozpoznał jednego z mężczyzn z karczmy.
-Zobaczycie teraz co dzieje się z wrogami smoczego pana-zaśmiał się szyderczo, gdy Vein wyciągnął miecz oraz sztylet, którymi zdążył zrobić kilka szybkich młynków, lecz nic więcej nie zdziałał, ponieważ czarodziej wysłał z siebie płomienie. Półelf szybko odskoczył, by nie zostać poparzonym oraz, żeby ogień nie zaczął trawić nowo nabytego płaszcza. Gdy Aquodayro zakończy swój czar, Veinsteel rzuci się na wroga, korzystając z chwili bezbronności, jaka powinna nastąpić po przypaleniu. Będzie również uważał na ewentualną kontrę, więc cios jaki będzie chciał zadać, będzie zablokowanie miecza szpiega, swoim oraz wbicie sztyletu w szyję. Będzie to możliwe dzięki temu, że będzie naprzeciwko wroga i błyskawicznie zablokuje miecz, własnym, trzymanym w prawym ręku, zaś w lewym spoczywa sztylet ostrzem do góry, którego celem będzie wbić się w bok szyi, przecinając tętnicę.
Zapobiegnie to ewentualnemu krzykowi, a przeciągnięcie go na drugą stronę, zapewni szybką śmieć, lecz nie bezbolesną. Będzie się również starał, żeby za dużo krwi nie zostało na nim i jego płaszczu.
 
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 17-09-2007, 12:19   #106
 
Mael's Avatar
 
Reputacja: 1 Mael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znany
Peredhil przyglądał się plecom Adrili wspinającej się po schodach, gdy ta nagle się odwróciła. Na korytarzu panował półmrok, lecz oczy Półelf zdołały dostrzec cień uśmiechu, jaki przebiegł po twarzy kobiety. Bard odwdzięczył się tym samym mając nadzieję, że jego towarzyszka dostrzeże to.

Już po chwili oboje znaleźli się w wynajętym przez Malluna pokoju. W pomieszczeniu panował straszny odór potu pijaków zmieszanego z zapachem alkoholu i dymu z fajek. Krasnolud na widok przybyszy powstał i podszedł do nich, aby wysłuchać relacji z ich wyprawy. Bard w kilku zdaniach streścił Mallunowi przebieg podróży po zwoje. Krasnolud słuchając relacji jedynie kiwał głową, mrucząc coś pod nosem.

Peredhil podszedł do okna starając się je otworzyć, co okazało się zadaniem wymagającym znacznego wysiłku. Widocznie nikt już dawno nie próbował tego zrobić. W końcu jednak okno ustąpiło i do pokoju wlała się stróżka świeżego powietrza niosąc ze sobą gwar ulicy.

Bard wykorzystując chwilę, kiedy nie ma nikogo podszedł do Adrili by nawiązać rozmowę. Ruchem ręki wskazał jej dwa krzesła przy małym stoliku pod oknem, dając tym samym znak, aby z nim usiadła. Kobieta z uśmiechem przyjęła zaproszenie towarzysza.

-Bardzo przepraszam, jeśli w czasie tego spaceru posunąłem się zbyt daleko…lub Cię uraziłem…Naprawdę tego nie chciałem…Widzisz w Twoich oczach jest to piękno, które oglądałem w oczach mojej matki. Pewnie zastanawiasz się czy ona żyje…Tak żyje, bynajmniej mam taką nadzieję. Nie widziałem jej od ponad pół wieku. Dawno temu opuściłem ją i resztę elfów, wśród których się wychowywałem. Musiałem odejść…Jestem mieszańcem i do końca życie nim pozostanę. To jest dar, który łączy się z niezrozumieniem i odrzuceniem. Wśród ludzi, bowiem moja dusza czuje się elfem, wśród elfów człowiekiem. Ten konflikt trwa, choć dzięki mojemu nauczycielowi udało mi się nauczyć z tym żyć…Wiem co czujesz. Ja sam nie tak dawno pochowałem mojego mentora, który był dla mnie jak ojciec. Ta wyprawa…Podjąłem się jej, by zapomnieć…Dlatego tu jestem…A los chciał widocznie, bym także spotkał Ciebie…
 
__________________
Wyjechałem na dłużej! Nie mam dojścia do kompa! Help!
MG niech poprowadzą lub uśmiercą moją postać wg. uznania! Graczy przepraszam i proszę o wyrozumiałość!
Mael jest offline  
Stary 17-09-2007, 20:12   #107
 
Kelgar's Avatar
 
Reputacja: 0 Kelgar nie jest zbyt sławny w tych okolicachKelgar nie jest zbyt sławny w tych okolicachKelgar nie jest zbyt sławny w tych okolicachKelgar nie jest zbyt sławny w tych okolicachKelgar nie jest zbyt sławny w tych okolicachKelgar nie jest zbyt sławny w tych okolicachKelgar nie jest zbyt sławny w tych okolicachKelgar nie jest zbyt sławny w tych okolicachKelgar nie jest zbyt sławny w tych okolicachKelgar nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Gdy Kelgar z Totalionem weszli do miejsca spotkania z informatorem zauważyli człowieka w podeszłym wieku z tanim winem w ręku. Totalion powiedziawszy imię Falco starzec uśmiechną się.-]Ja wiem wszystko... Ale nie za darmo. Za informację o tak ważnym człowieku chcę 20 złotych monet.- Słono każesz sobie płacić człowieku. - powiedział Tantalion na wzmiankę Eltiosa o sumie jaką chce za udzielenie informacji.[i]Niech Będzie powiedział Kelgar do Totaliona wyciągając drobne.Gdy dowiedzieli sie o tym i owym wyszli z karczmy i zobaczyli człowieka który na ich widok zawrócił i pobiegł w drugą stronę. Biegiem za tym Ziomkiem Krzyknął KElgar wyciągając swój pistolet prochowy z plecaka.
 
Kelgar jest offline  
Stary 17-09-2007, 21:06   #108
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Veinsteel i Aquodayro

Veinsteelowi udało się uchronic przed ogniem Aquodayro. Napastnik nie miał tyle szczęścia, płonąc wybiegł na ulicę wrzeszcząc nie miłosiernie. Pech chciał żeby podbliski patrol strażników zauważył całe zajście.
-Tam!-krzyknął jeden z nich-to oni go podpalili, brac ich!-strażnicy pobiegli w stronę Veina i maga. Sytuacja była beznadziejna. Jedyn droga ucieczki prowadziła dalej w środek alejki. Bohaterowie biegli przed siebie aż dobiegli na ubogie targowisko. Kożystając z okazji wbiegli w tłum ludzi i zgubili pościg. W czasie ucieczki nie zauważyli, że dobiegli prawie do samego pałacu.

Kelgar i Tantalion

Towarzysze pobiegli razem jednak szybki człowiek zostawił trochę z tyłu krasnoluda. Goniąc uciekiniera przez całą ulicę zwabili go w kozi róg.
-Poddaję się!! Powiem wam wszystko tylko mnie nie zabijajcie!!-krzyknął wystraszony mężczyzna. Na pytanie "czemu nas śledziłeś" lekko się zawachał, lecz po spojżeniu na Tantaliona i jego katane zaczął mówic.
-Dostaliśmy rozkaz od króla. Mieliśmy czekac na tego krasnoluda i śledzic go, lub jego przyjaciół. Jest wydany na niego list gończy. Głópio robi, że się tutaj pokazuje... Dam wam jeszcze radę. Uryjcie się.

Adrila i Perendhil

Bard i Adrila weszli doszli do karczmy bez problemów. Perendhil wręczył Mallunowi tubę ze zwojami i streścił szybko drogę. Krasnolud tylko przytakiwał.
-Świetnie się spisaliście, możecie teraz odpocząc. Ja zejde na dół napic się czegoś i porozmawiac z moim przyjacielem który ma się nie długo pojawic.-powiedział krasnolud i zszedł na dół. Pokój był pusty, Perendhil i Adrila doczekali się okazji do rozmowy.
 
Zak jest offline  
Stary 17-09-2007, 21:31   #109
 
Zafrire's Avatar
 
Reputacja: 1 Zafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znany
Kiedy Adrila odwróciła się by sprawdzić czy Peredhil za nią idzie, na jej twarzy automatycznie pojawił się ledwie widoczny uśmiech, wydawało jej się, że został odwzajemniony, choć nie była do końca pewna. Weszła do pokoju, gdzie był Mallun, a po chwili wszedł bard. W koło panował ogólny zaduch. Dziewczyna nie była przyzwyczajona do przebywania w takich miejscach, od tego był jej ojciec. Kiedy juz zrelacjonowana została cała ich wyprawa Peredhil otworzył okno. Kobieta patrzyła jak mocuje się z oknem, żeby je otworzyć uśmiechnęła się pod nosem, a po chwili poczuła lekki powiew z otwartego okna. Zaczerpnęła względnie świeżego powietrza, a po chwili zobaczyła jak bard zaprasza ją gestem na krzesło. Z uśmiechem przyjęła zaproszenie i usiadła naprzeciwko towarzysza.
- Nie przesadziłeś, zresztą nawet nie wiem w którym moemencie mógłbyś to zrobić - na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech, skierowany do mężczyzny - też mam taką nadzieję... ja podjęłam się tej wyprawy, bo i tak nie wiem co miała bym robić, współczuję Ci z powodu mentora, ale akurat ja rozumiem Cię bardziej niż ktokolwiek inny, ale apropo ojca to wiem, że może to nie powinno tak byc, ale akurat jego mi nie szkoda, tylko jego - kiedy zaczęła mówić o ojcu, przestała patrzeć półelfowi w oczy, a zaczęła patrzeć gdzies obok niego, kiedy tylko skończyła wypowiedź, znowu spojrzała na kompana, a na twarzy ponownie zagościł uśmiech - naprawdę cieszę się, że Cię poznałam, dzięki tobie, siedzę teraz tu i mogę się uśmiechać, dziękuję. Chciała bym Cię teraz przytulić... - ostatnie słowa powiedziała prawie niesłyszalnie, kiedy juz to powiedziała, zrobiło się jej głupio nie pewna reakcji Peredhila.
 
__________________
Irokez lub glaca to powód do dumy...
Zafrire jest offline  
Stary 17-09-2007, 22:41   #110
 
Mael's Avatar
 
Reputacja: 1 Mael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znany
-…Chciała bym Cię teraz przytulić...- szepnęła Adrila spoglądając niepewnie na barda. W jej głosie dało się wyczuć napięcie i strach; strach przed odrzuceniem, które Półelf dopiero teraz zdołał w pełni pojąć. Słowa kobiety spadły na Peredhila jak grom z jasnego nieba. Nie spodziewał się tego. W odpowiedzi wstał i podszedł do towarzyszki. Chwycił ją za dłonie i przyciągnął do siebie. Na swojej masywnej klatce piersiowej czuł jej piersi falujące razem z oddechem. W uszach słyszał buzującą krew. Rękę chciał przesunąć wzdłuż zagłębienia pośrodku jej pleców, lecz rozmyślił się delikatnie począł głaskać ją po głowie. Delikatnie odchylił jej głowę. Jego rozgrzane wargi zbliżyły się do jej ust. Rozchylił je powoli, wsuwając powoli język. Czas stanął dla Półelfa, kiedy trwał tak półprzytomny w pocałunku...


 
__________________
Wyjechałem na dłużej! Nie mam dojścia do kompa! Help!
MG niech poprowadzą lub uśmiercą moją postać wg. uznania! Graczy przepraszam i proszę o wyrozumiałość!
Mael jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172