Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2007, 00:30   #21
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Vanyesh posuwał się w stronę Mrocznego Lasu, gdyż tam, jak mu się wydawało, pognały konie trzech towarzyszy podróży. Idąc, myślał jak odnaleźć pozostałych dwoje, lecz nie pozostało nic innego jak czekać, gdyż rozpalenie światła było strasznie niebezpieczne, ze względu na zagrożenia jakie czają się wszędzie. Krzyk również byłby nie na miejscu, jeżeli życie było miłe. Zwierzęta bardzo polegają na słuchu, w tym drapieżniki oraz inne niebezpieczeństwa Mrocznego Lasu, do którego właśnie wkraczał.
Szedł przez to ponure miejsce nie natrafiając na ani jeden ślad Melliora ani Elfa, co zaniepokoiło Vana, gdyż mógł zgubić nie tylko ich, ale też siebie, a przy okazji kompletnie zdezorientować go w terenie.
Nie, to niemożliwe. Jestem Kartografem, bez przesady, będę wiedział skąd przyszedłem-pomyślał zapamiętując kolejne elementy charakterystyczne drogi, która szedł.
Nagle usłyszał jakieś dziwne odgłosy nadbiegające z daleka. Było to coś jakby... skrzeczenie. Z pewnością nie był to dobry znak, więc skoncentrował się. Odkrył, że niedaleko znajduje się jakiś Mag. Spodziewał się Maga nie daleko oraz zaskoczyła go jego obecność za jednym razem.
Być może to on przywołał tą paskudną burzę-pomyślał, lecz wyczuł coś jeszcze. Energię życiową Baileya.
Zająć się Magiem, czy pomóc towarzyszowi? Mag być może jest silny, więc trzeba się nim zająć. Człowiek poczeka-pomyślał, lecz poszedł dalej, a to co zobaczył, zaskoczyło go. Zobaczył Fence'a, wilka oraz około czterdziestu przedstawicieli jakiejś nieznanej jemu rasy. Wyglądały trochę jak Elfy, lecz mały ciemniejszą cerę niż te, które znał. Zobaczył, że towarzysz odpiera ataki, lecz wyraźnie czynił to od jakiegoś czasu, gdyż był zmęczony.
Wytrzymał do teraz, wytrzyma jeszcze chwilę. W tej chwili Mag jest pierwszorzędnym celem-pomyślał, ale zobaczył, że walka zaczyna mu iść mu coraz ciężej.
Nagle zobaczył siebie samego w lochach, trawionego przez wyrzuty sumienia. Ze zdziwieniem odkrył, że nie jest to obraz z przyszłości, lecz z przeszłości.
Nie mogę go tak zostawić. Niech febra ściśnie tego Maga pięćset i sześćset razy-pomyślał i zobaczył, że człowiek go zobaczył. Ich spojrzenia spotkały się, a Anturasi, korzystając z okazji, posłał mu ciepły, pełen nadziei uśmiech, dodający sił. Wyraz twarzy Vanyesha zdawał się mówić "wytrzymaj jeszcze chwilę, zaraz pomogę", zaś za chwilę przybrała ostrzegawczy wyraz i zdawała się mówić o niebezpieczeństwie, które zaraz przyjdzie ze strony Przedstawiciela Starego Ludu.
Uważaj Bailey, nadchodzi grad lodowych igieł-pomyślał, lecz wiedział, że tamten nie może go usłyszeć. Miał jednak nadzieję, że będzie na tyle przytomny, żeby odczytać, by usunął się z pola rażenia.
Najlepiej, żeby padł na ziemię-pomyślał, przywołując zaklęcie.
-Hasanar tul di uyrin!-wyszeptał najciszej jak mógł, po czym skierował wierzchołek kostura ku stworzeniom Elfopodobnym.
Zaklęcie miało przywołać tysiące malutkich, lodowych igiełek, które lecąc jedna przy drugiej, z ogromną prędkością, miały wbić się w ciała wrogów, a w najlepszym wypadku przedziurawić na wylot. Był to brutalny sposób, lecz dosyć skuteczny i pozwalał zabić większą ilość istot na raz.
Niestety nie był w stanie kontrolować ich lotu, więc jeżeli Fence nie zdąży się uchylić, trafią również w niego.
 
Alaron Elessedil jest offline