17-10-2022, 11:30
|
#124 |
DeDeczki i PFy | Joresk dyszał ciężko, galopując za towarzyszami. Celowo został nieco z tyłu, upewniając się że nikt ich nie ściga - na szczęście Voz i jej zbiry uznali najwyraźniej, że drużyna nie stanowi już zagrożenia. Byli bezpieczni, przynajmniej póki co.
Paladyn próbował modlić się do Ragathiela, ale ciężko było mu się skupić, gniew i żal zajmowały większość jego myśli. Uciekli, dali nogę, odprowadzani triumfalnymi okrzykami, co było dla jego dumy jak sól na ranę. Gdzie popełnili błąd? A może raczej, co w ogóle zrobili dobrze? Wpakowali się bez planu i przygotowania, zaczęli potyczkę z przeważającymi siłami wroga, a potem jeszcze dali się wprowadzić w oczywistą pułapkę. A na domiar złego, zostawił tam swoją gizarmę…
W głowie mężczyzny pojawiło się pytanie, którego bał się bardziej niż śmierci z rąk Voz - czy Generał Zemsty dalej będzie uznawał go za czempiona godnego jego mocy? Musieli się wycofać, ale zostawił żadnego z towarzyszy na pastwę wroga - dalej mogli walczyć, a nie miał zamiaru puścić tego płazem… - Nie ma co się oszukiwać, spierdoliliśmy sprawę dokumentnie - powiedział, kiedy już się zatrzymali - Mamy szczęście, że nikt z nas nie zginął. Jak już będziemy odpłacać im pięknym za nadobne, trzeba to zrobić z głową. I nie mówię tu o szarżowaniu głową naprzód - złapał za rękojeść miecza - Musiałem zostawić gizarmę, a w okolicy nie ma innych paladynów… - sarknął niezadowolony .
|
| |