Gordon rzucił kawał gruzy, który uderzył w ziemię. Zamarł czekając, jednak nic się nie stało. Nie sprowokował wroga, zyskał tylko odrobinę czasu.
Peluquero posłał pociski. Te zazgrzytały iskry wybiły parę dziur w zardzewiałym boku. Schował się ale czół, że wróg się zbliża i otacza go z każdej strony.
Cruzz skoczył niczym sam demon dopadł wroga, który w przerażeniu próbował się cofać na łokciach… Ogień z lufy sztucera, którego pocisk rozprysnął się w setki odłamków trafił w głowę rozbijając ja niczym dojrzały melon. Huk szarpnął okolicą i zamarł, ale echo krzyku Cruzza jeszcze przez chwilę brzmiało w powietrzu. Droga ucieczki stanęła przed nim otworem.