Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2022, 20:09   #58
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Czytał właśnie książkę "...płynęliśmy wielką rzeką, szeroką na jakieś kilkaset jardów, ciemną , choć tak przezroczystą, że doskonale widzieliśmy dno. Przynajmniej połowa dopływów Amazonki ma taką wodę, druga zaś ma wodę białawą i mętną . Zależy to od dna. Gnijące rośliny zaciemniają wodę, ale w gliniastym łożysku jest ona przezroczysta. Dwukrotnie natknęliśmy się na skaliste progi i musieliśmy przenosić czółna nakładając za każdym razem co najmniej pół mili. Po obu brzegach rosły stare, zupełnie dziewicze lasy, dostępniejsze jednak od młodszych, łatwo więc przenieśliśmy łodzie. Nigdy nie zapomnę tajemniczej powagi tej puszczy! Grubość pni i wysokość drzew przekroczyła najśmielszą fantazję takiego mieszczucha jak ja. Strzelały one w niebo niby jakieś gigantyczne kolumny, by gdzieś hen nad naszymi głowami spleść gałęzie w ledwie widoczny, wielki, gotycki strop, matowozielony, przez który tu i tam w majestatyczny mrok wdzierały się wąskie, oślepiająco złote promienie słońca. Szliśmy cicho po grubym, miękkim dywanie butwiejącej roślinności, urzeczeni ciszą jakby mrocznej świątyni i nawet profesor Challenger zniżył swój stentorowy głos do zwykłego szeptu. Nie umiałbym wymienić wszystkich potężnych drzew, ale nasi uczeni wskazywali nam cedry, wielkie, lśniące drzewa bawełniane, sandalmy i całe bogactwo najrozmaitszych roślin, dzięki któremu Ameryka Południowa jest naszym głównym dostawcą tych darów natury, gdy pod względem produktów pochodzenia zwierzęcego pozostaje znacznie w tyle. Barwne storczyki i porosty żywymi kolorami mieniły się na czarnych pniach drzew. Złociste allamandy, purpurowe plejady męczennic czy ciemnobłękitne powoje, skąpane w smugach wędrującego światła, wydawały się, czarownymi kwiatami wyśnionymi z ba śni. W tej rozległej puszczy życie nienawidzą ce mroku dąży w górę, do słońca. Każda roślina, nawet najmniejsza, wydziera się ku niebu, oplata silniejszą i wyższą od siebie. Pnącza imponują przepychem, ale i inne rośliny, które nigdzie na świecie nie są pnączami, tu uczą się ucieczki mroku. Zwykła pokrzywa, jaśmin czy nawet palma jacitara wije się wokół cedrów, uporczywie dążąc ku ich koronie. Przed nami pod sklepieniem, majestatycznej kolumnady nie ma śladu życia. Jedynie gdzieś wysoko nad naszymi głowami słychać nieustanny ruch — odgłosy zwierzęcego świata: niezliczonych węży, małp, ptaków i leniwców, które żyją w blasku słońca i ze zdziwieniem patrzą w dół na nasze niepokaźne, ciemne figurki, kroczące naprzód w mrocznej głębinie pod nimi. O świcie i wieczór chórem odzywają się wyjce, skrzekliwie gadają papugi, ale w upalne południe słyszymy tylko monotonny brzęk owadów niby odległy huk przyboju. Nic się wtedy nie rusza w uroczystych nawach wielkich drzew, a brzęk owadów zamiera gdzieś w dali, w obejmującej nas zewsząd ciemności. Czasem tylko mignie z daleka sylwetka krzywonogiego zwierzęcia: mrówkojad lub niedźwiedź przemknie niezdarnie w pomroce lasu”.


Był to „Zaginiony świat” Arthura Conan Doyle’a. Oczywiście jasne, autor jest znany głównie jako twórca postaci Sherlocka Holmesa oraz dr Watsona, niemiej jego fantazja wykreowała wielu bohaterów. Wśród nich był reporter Malone, który wyruszył do Amazonii z naukową wyprawą, ażeby potwierdzić lub zaprzeczyć teorii prof. Challengera. Twórca ów uważał, że na terenie Amazonii żyją jeszcze prehistoryczne stwory. Istotna większość światka naukowego wykpiwała owe przekonania, więc sam profesor Challenger, rywal Challengera profesor Summerlee, łowca oraz poszukiwacz przygód lord John Roxton oraz właśnie Edward Dunn Malone poszli ocenić wspomniany fakt. Pożyczył ją ze statkowej biblioteki. Książkę miał przeczytać oraz pozostawić na orzechowej szafce. Obsługa sprzątając pokoje przekaże bibliotece.

Atlantyk słoną wodą opłukiwał burty statku. Poza horyzontem pewnie majaczyła Ameryka Południowa. Jeszcze wiele mil, ale statek miał przybić rankiem. Grupa mężczyzn pracujących na terenie portu zahaczy cumy. Okrętowa załoga opuści trapy, którymi zaczną powoli iść kolejni pasażerowie. Ale póki co, jeszcze owa nocka, nocka szaleństwa, zabaw, gwałtownego seksu… stoooooop! Jakiego seksu? Hahaha… Reporter był sam, czytając książkę. Spakował jeszcze swoje rzeczy na kolejne rano, później wykąpał się, nastawił budzik oraz położył się jeszcze przedrzemać. Wcześniej jeszcze przed uśnięciem, popisał chwilę artykuł oraz przygotował fotki. Chciał zadzwonić z portu do szefa oraz przesłać mu gotowy artykuł ze zdjęciami ataku. Później zaś łóżko.
 

Ostatnio edytowane przez Kelly : 19-10-2022 o 09:12. Powód: zmieniona lekko końcówka
Kelly jest offline