Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2007, 10:23   #45
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Wewnętrzny dziedziniec Kamisori Yoake Shiro, terytorium Klanu Kraba; koniec miesiąca Onnotangu, wiosna

Zachęcony przez samurajów półczłowiek nie zwlekał ani chwili z przekazaniem wiadomości:

- Hida Akito-sama, zaprasza panów Mirumoto Fukurou-sama i Bayushi Manji-sama, na niewielką rozrywkę wieczorną. Towarzystwo obu panów byłoby mu niezmiernie miłe.

Heimin odetchnął i dodał, cichszym już głosem i bez recytacji:

- Mam być panów przewodnikiem.

Fukurou, Manji i nawet Satsumata spoglądnęli po sobie, bez trudu uświadamiając sobie, że owo zaproszenie na pewno samurajowi Hida ułożył ktoś inny. Hida nie był może nieokrzesanym brutalem na jakiego wyglądał, ale 'rozrywka wieczorna' to nie było sformułowanie, jakie przeszłoby mu przez gardło.

* * *

Kamisori Yoake Shiro, kwatery kwatermistrzostwa; terytorium Klanu Kraba; koniec miesiąca Onnotangu, wiosna

- Dlatego właśnie, Kaiu-san, wolałem sam ułożyć to zaproszenie - warknął Hida schylając się po przewrócony stojak z bronią drzewcową i podrywając go do góry jedną ręką. Kaiu, zdroworozsądkowo odskoczył, gdy szereg yari i naginat zatoczył piękny łuk grożąc wypatroszeniem każdemu, kto patrząc na ciężar stojaka nie liczyłby się z siłą olbrzymiego bushi. Kaiu jednak tę siłę już dziś widział, więc doskonale wiedział, kiedy jego pomoc może się przydać, a kiedy będzie jedynie zawadzać.

- Hida-san, Skorpiony to dość wyrafinowany klan. Prostota jaka nas cechuje, niekoniecznie może zostać przez nich zrozumiana. A ojciec Mirumoto-san służy na Dworze Cesarskim - w głosie młodego Kaiu zabrzmiał podziw i zazdrość. - Poprzednie zaproszenie było po prostu nie-ak-cep-to-wal-ne - podkreślając ostatnie słowo przerzucaniem nage-yari do kąta z resztą broni Kaiu wyprostował się, patrząc na samuraja Hida. Tamten charknął, lecz przed splunięciem na podłogę kwatermistrzowskich komnat powstrzymało go głośne Harrumph dochodzące zza parawanu. Miast tego więc Akito jedynie machnął ręką, rezygnując z próby przetłumaczenia młodemu Kaiu, że wspólna misja za Murem pozwoliła mu jednak trochę poznać obu towarzyszy. Kaiu miał dość sztywne poglądy na sprawy dyplomacji, bardzo poważne do nich podejście, i Akito trochę to już nużyło.

Dla zmiany tematu wskazał na beczki stojące pod ścianą:

- Spróbujemy się z jedną? I co to właściwie jest?
- Hmmm - zmarszczył brwi Kaiu - przyznam, nie wiem, Hida-san.

Oba Kraby ruszyły zgodnie ku beczkom, ponownie wracając do roboty...

* * *

Rok 1113 wg Kalendarza Isawa; godzina jazdy od Shiro Tengu, terytorium Klanu Żurawia; 20 dzień miesiąca Onnotangu, wiosna.


W momencie, gdy wróbel stracił życie, Yuuki sparaliżowało. Brutalna nagłość śmierci ptaka, śmierci, która nastąpiła tylko po to, by pokazać umiejętności ukrytego łucznika, napełniała strachem trzewia. Dziewczyna nagle boleśnie zdała sobie sprawę, jak niedoskonałą obroną jest jej zbroja. Jak niezałożone mempo, odsłania twarz, a zaciśnięta na rękojeści katany ręka poczyna spływać potem.

"Odezwij się. Yuuki. Odezwij się, do diaska."

- Ha! Wróbla wypatrzy, ale Żurawi nie rozpozna? - rozległ się głos Mai z krzaków - Szkoda, szkoda! Może byś cały uszedł, jakbyś siedział cicho!
- Jeden ruch i ten dzieciak nie żyje!
- A Ty zaraz za nią! - Mai nie pozostała dłużna. Co jednak niepokoiło Yuuki, to fakt, że to donikąd nie prowadziło. Na dłuższą metę negocjacje powinien prowadzić dowódca. A ten milczał.

- Szukamy Trzynastu Kciuków! - odezwał się wreszcie nikutai - Wydajcie go, a reszta z Was będzie mogła odejść wolno!

Po drugiej stronie zapadła chwila ciszy. Po chwili nowy, basowy głos odezwał się z drugiej strony:

- Doskonale! To może niewielkie spotkanie, Żurawiu bez imienia? Trzynaście Kciuków przeciw Żurawiowi z Krzaków. Jeśli Wasz dowódca, który tak się boi, że dotąd głosu nie zabrał, wygra, co jest wielce wątpliwe, bo nie zwykłem przegrywać do tchórzy, pojmiecie mnie i wszystkich pozostałych. Jeśli przegra, to pozostawicie go i odjedziecie stąd. Jak zatem będzie?

Yuuki znała odpowiedź swego dowódcy w połowie kwestii bandyty. Było jasnym, że obsesyjnie pragnący chwały i uznania Doji nie przepuści takiej okazji.

- Przyjmuję - rzucił Togane zza jej pleców wychodząc na polanę.

Dalej wydarzenia potoczyły się z prędkością błyskawicy. Togane zdążył może dwa kroki postawić na polanie, gdy ze strzałą w gardle, brzuchu i piersi zwalił się na ziemię, martwy. Yuuki słysząc świst zareagowała odruchowo, kuląc się, by potem rzucić się do tyłu i przeturlać. I tak poczuła ukąszenie w łydce, gdzie strzała zdołała ją zranić, szczęśliwie lekko, znalazła też potem dwie strzały utkwione w zbroi.

Daidoji oczywiście nie pozostali bezczynni. Mai natychmiast zaczęła miotać nage-yari, a Otogai strzelił po raz pierwszy zanim kapral jeszcze padł martwy. Dwoje na sześciu jednak, to kolosalna różnica.

Fuhisa nie czekał na nic:

- Za wielu ich! W konie!

Rozpoczęła się ucieczka. Mimo natychmiastowego wykonania rozkazu samozwańczego dowódcy, Otogai miał strzałę w boku a Mai krwawiła z rozciętego policzka. Fuhisa jednak ani myślał się rozluźniać, gnając ich nieustannie, niemal na złamanie karku. Tego dnia Yuuki poprzysięgła sobie, że naprawdę przyłoży się do lekcji jeździectwa, nie ona jedna zresztą. Gałęzie smagały po twarzach, rękach i nogach. Ich głuche uderzenia o zbroję powodowały nerwowe odruchy i wypatrywanie wrażej strzały. Kiedy jednak opadły pierwsze emocje, a Fuhisa wciąż utrzymywał takie tempo, zaczęły się sarkania.

- Przed kim właściwie uciekamy, Fuhisa-san?! - rzuciła Aigune, całkiem ładna samurai-ko rodziny Doji, najwyżej dwa lata po swym gempukku.

- Jakie jest nasze zadanie, Doji-san?! - Kakita nie odwzajemnił jej spoufalenia się, ale też go nie skomentował. Oboje krzyczeli, aby się usłyszeć w pędzie, przez co Yuuki - a sądząc po spojrzeniach rzucanych tamtej dwójce, nie tylko jej - udawało się wyłapać fragmenty rozmowy. Nikt jednak nie był tak blisko Kakity jak sama Yuuki, ona więc usłyszała jego następne słowa, które wykrzyczał gdy Doji milczała.

- To donieść o tym jak liczna jest banda, wziąć posiłki i ją wykończyć. Sami nie mamy szans.

Fuhisa miał rację. Miał też powód by pospieszać swój niewielki oddział. Był jeszcze jeden punkt skąd łucznicy mogli zasypać ich strzałami tanim kosztem, i w ten sposób powstrzymać przed doręczeniem wiadomości. Jeśli Trzynaście Kciuków miał w bandzie kogoś z tutejszych, to na pewno się o tym punkcie szybko dowie. A jeśli pogna swoich ludzi odpowiednio szybko, to mają oni szanse dotrzeć tam pierwsi, i z klifu zasypać strzałami jadących dołem konnych. Dlatego Fuhisa przygryzał wargi, co chwila przeliczając szanse obu grup w dotarciu do miejsca potencjalnej zasadzki pierwszymi.

I wciąż wychodziło, że konni starają się za mało...
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline