Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2022, 22:16   #10
Elenorsar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Wolne miasto Wurzen, świątyni Sigmara, 29 Sigmarzeit


Radość. Uczucie towarzyszące prawie każdemu człowiekowi, prawie każdej istocie żywej, prawie każdego dnia. Prawie. Radość. Dla Oswalda był to jedynie wyraz, którego wypełnienie było puste. To samo tyczyło się smutku. Dwa skrajne do siebie uczucia, on jednak odbierał je identycznie - nijak. Doskonale zdawał sobie sprawę, co one oznaczają innym. Nauczył się tego i doskonale potrafił ten fakt wykorzystywać.

Radość. Obce uczucie Oswaldowi, ale jeżeli coś można u jego osoby przystawić do zalążka tego doznania, było to właśnie spotkanie z Titusem Gauberem, Mistrzem świątyni w Wurzen. Jedna z nielicznych osób, które mógłby nazwać przyjacielem, bądź kimś kto za taką osobę może być uznany w przypadku Gerstmanna.

Obydwoje mało gadatliwi, oszczędni w słowach. Może to właśnie ta cecha oraz silna wiara w Sigmara sprawiły, że tak dobrze się dogadują. Niejednokrotnie Oswald będąc w okolicy korzystał z gościnności świątyni, gdy miał taką potrzebę, a i użyczał umiejętności swojej osoby, gdy zaszedł taki mus. Zdarzały się i też wspólne cele, więc w tedy i połączone siły samotnika Oswalda i mocy świątyni działały ramię w ramię w imię Sigmara.

I tak jak zawsze i tym razem Oswald ucieszył się w swój sposób na widok Titusa, jednakże i zdziwienie też temu towarzyszyło. Zachowanie mężczyzny o siwych włosach na głowie i brodzie, było inne niż zazwyczaj. Sedno sprawy wyszło dosyć szybko, choć nie na tyle szybko, na ile był przyzwyczajony Inkwizytor. Tym razem jednak nie mógł użyć swych sztuczek do szybkiego i skutecznego wyciągnięcia informacji.

To co uleciało z ust byłego łowcy, przyprawiło Oswalda o zimny dreszcz. Tak jakby to co mówił rzeczywiście się wydarzyło. Poczuł chłód od stóp do głów oraz bóle w całym ciele. Sen. Dziwna to rzecz. Chyba nie ma żyjącej i już dawno zmarłej istoty, która umiałaby to wyjaśnić. Tutaj mieli przypadek, gdzie dwa sny się spotykały. Łączyły. Mróz i Śmierć. Dwa twory, które mimo ukropu mogą deptać im po piętach. Kroczyć ich ścieżką krok w krok.

- Ten sen. - Oswald w końcu wydobył swój głos. - To nie jest zwykły sen. Coś w nim jest. Nie ty pierwszy go śniłeś. - Gerstmann widział powiązania w tych dwóch sprawach. Może nie jednoznaczne, ale mógł być to trop. W końcu świątynia oddaje cześć Sigmarowi, a więc Heretykowi może być nie w smak ich obecność. Mogą mu pokrzyżować plany. Może się ich pozbywać.

- Powiedz mi bracie. Czujesz się na siłach, aby znów dzierżyć miecz w imię Sigmara? Obawiam się, że to nie będzie łatwa sprawa, a bratu Arturowi i Normanowi, o ile jeszcze żywota nie dokonali, grozić będzie niebezpieczeństwo. Mów więc wszystko co może się zdać. - Oswald poprawił się w fotelu i pochylił, nie chcąc utracić ani jednego słowa.
 
Elenorsar jest offline