Powrót do obozowiska odbył się już bez dalszych kłopotów choć nie bez problemów. Problemy te były jednak zwyczajne dotyczące codzienności, a nie nieznanych stworzeń czy tajemniczych postaci. Dotyczyły ciężaru dzikiego kota niesionego przez człowieka normlanego wzrostu oraz krasnoluda również normalnego wzrostu. Różnica wysokości razy masa pumy nie pomagały ani w efektywnym ani w wygodnym sposobie niesienia. Grunt, że dotarli w końcu na miejsce, a Goli nawet za dużo nie przeklinał.
Ledwo dotarli na miejsce w ich szeregach od razu pojawiła się Petra zaniepokojona informacjami od kobiet, które wróciły znad rzeki. Przyjęła krótkie i zwięzłe streszczenie wydarzeń po czym w raz z Davandrell oddaliły się na bok na dłuższą dyskusję. Elfka opowiedziała szczegółowo i precyzyjnie o wszystkim co się wydarzyło i czego byli świadkami. Dodała również swoje obawy i przemyślenia. Zaproponowała również tak jak zamierzała wzmożenie czujności i podwojenie straż przynajmniej do momentu dotarcia do bastionu. Działo się tu coś dziwnego, a nie lubiła niewyjaśnionych zjawisk czy tajemnic.
Po zakończeniu rozmowy z Petrą elfka wróciła do swoich towarzyszy. Nie tracąc dłużej czasu z wprawą wytrawnego łowcy wzięła się za oprawienie pumy. Nie zajęło jej to dużo czasu gdyż robiła już takie rzeczy i znała się na tym. Skóra z dzikiego kota została zdjęta szybko i fachowo. Teraz trzeba było już tylko czasu żeby podeschła i będzie można myśleć o wykorzystaniu futra, a przynajmniej tego co zostało nieuszkodzone.
Resztą ciała zwierzęcia elfka również się zajęła. Kot był duży także i mięsa wyszło z niego całkiem sporo. Davandrell oczyściła i poporcjowała wszystko najlepiej jak potrafiła. Resztą zajął się już Magnus. Nigdy nie próbowała poznać szczegółów ale mężczyzna poza tym, że był druidem był również znakomitym kucharzem, a jego wiedza o ziołach najróżniejszych przekładała się na późniejszy niezapomniany smak potraw, a w szczególności dziczyzny.
Elfka obmyła się ze śladów krwi po oprawianiu pumy. Po obozowisku zaczął rozchodzić się zapach pieczonego mięsa dzikiego kota. Przynajmniej tyle dobrego z tych dzisiejszych wydarzeń, że najeść się będzie można do syta świeżo przygotowanego i upieczonego mięsa pomyślała sobie elfka.
W oczekiwaniu na kolację jeszcze raz odszukała Petrę by zamienić z nią jeszcze kilka słów. Próbowała uzyskać informację czy następnego dnia ruszają niezwłocznie w dalszą drogę do Bastionu - na co sama nalegała - czy jakie inne plany są przewidziane już na dalsze dni.
Jednocześnie zgodnie ze swoimi wcześniejszymi sugestiami zaproponowała, że razem z Golim może objąć pierwszą wartę tej nocy.
__________________ Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?
- Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma.
Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć. |