Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2022, 20:48   #190
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Tupik miał idealną okazję do wykorzystania swoich pozostałych umiejętności z których niegdyś w Bretonii korzystał.

– Wy tam , jak wam na imię? zwrócił się do gromady chłopów podchodząc do nich szybkim, zdecydowanym krokiem.

- Józek , Mateusz , Hanka… - przedstawiali się kolejno, nie minęła dłuższa chwila gdy przejął dowodzenie nad orszakiem chłopów i chłopek. Pół tuzina więcej nie potrzebował , wmaszerował z nimi do posiadłości niczym do swego.

- Na Rany Sigmara spójrzcie tylko jaki tu syf zostawili, tak chcecie ugościć wysłanników Lady Henrietty? – zagrzmiał na zdezorientowanych chłopów , jak gdyby zebrana szóstka była w pełni winna całego tego stanu rzeczy

- Ale przecież Panie to nie my …

- Wymówki, wymówki , zawsze te wymówki – no wy tam jak wam było ? Józek i Rudolf , bierzcie tą szafę sama się nie podniesie, , Hanka leć po wodę i wiadro i czyste szmaty , co by wytrzeć to błoto a nie je wcierać w podłogę , Heniek na litość Esmeraldy a ty gdzie leziesz? Chcesz odpowiedzieć za dezercję?

Halfling w kwadrans porozstawiał wszystkich robiąc przy tym takiego zamieszania i używając na tyle władczych tonów, że nawet orszak niespecjalnie zamierzał wchodzić mu w paradę, zwłaszcza że czynione wszystko było dla dobra i wygody Lorda jak i ich samych.

A gdzie się piecze kuropatwa tam i tłuszczyk skapnie – jak to mawiali w niziołczych krainach.

Stuku puk, dokładne sprawdzenie komnat począwszy od najważniejszych. Nie zamierzał pozostawiać niczego na pastwę przeoczenia. Sam gdyby był na miejscu władcy Złotopola miałby z tuzin kryjówek na czarną godzinę – czy też właśnie na przypadki plądrowania przez byle rabusiów. Sam do byle rabusiów nie należał. Był specjalistą w swoim fachu. Zanim jeszcze kierował służbą na zamku Lorda Berengera niech mu ziemia twardą będzie , zarządzał grupką morderców i zabijaków, okazjonalnie złodziei, słowem szajką Grabarza i mimo że były to odległe czasy doświadczenie pozostało.

Komerderunek nad garstką chłopów było niczym posmarowanie pajdy chleba masłem, wobec usmażenia kaczki z żurawiną i zapodania jej w sosie szpinakowym. Że się wysilę na to kulinarne porównanie.

Tupik wykrajał sobie czas i przestrzeń przy każdym pomieszczeniu , niemal ( lub dosłownie ) wywalając wszelkich niepotrzebnie się kręcących z orszaku – może z wyjątkiem samego Lorda którego wywalać by się nie ośmielił, prędzej by rzekł coś w stylu proszę wybaczyć jaśnie Panie ale jako twój przyjaciel i uniżony sługa, nie mogę pozwolić by mój Lord noclegował w takim syfie. Za kwadrans wszystko będzie gotowe ( sio mi stąd , sio ) … Generalnie jednak nie musiał uciekać się do specjalnych wysiłków z tym związanych, dla każdego kto spojrzał w tym momencie na Tupika von Goldenzungena było oczywistym, że był to w końcu właściwy człowiek ( czy tez niziołek ) na właściwym miejscu i że dowodzenie służbą ma we krwi – co dodatkowo uwiarygadniało i wzmacniało jego aurę szlacheckości , więc zwyczajnie nie mógł przegapić takiej okazji…


K100: 31, 76, 53, 15, 92

 
Eliasz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem