Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2022, 22:16   #78
Nuada
 
Nuada's Avatar
 
Reputacja: 1 Nuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputację


____
12.1


Zasłona opadła.
Oto ci, którzy przejrzeli na oczy. Ślepcy błądzący w gęstym mroku, teraz mrużą powieki, bo razi ich prawda. Aksel i Henry niemalże w tej samej chwili, dostrzegli postać stojącą na dachu.
Tylko ze względu na jego humanoidalne kształty, można było pomylić go z człowiekiem. Ale głowa… Czy też raczej potworność, które zdobiła bezcenny kapitel ciała, rozwiewała wszelkie wątpliwości.

Byczy łeb z ogromnymi rogami, pośrodku których tkwił połyskujący złotym blaskiem dysk. Przed oczami Bragiego i Bozansky’ego stanęły wszystkie pradawne wyobrażenie pustynnych bóstw. Jedno i to samo pytanie kołatało się im w głowach.

- Czy oni wszyscy… czy ci wszyscy bogowie, chodzą między nami?

Nie było jednak czasu, aby roztrząsać tego typu wątpliwości. Klepsydra, która została im dana przesypała się już do połowy. Złociste ziarenka nieprzerwanie uciekały w bezdenną pustkę, gdzie czaiła się bezkresna rozpacz.

Rogaty mężczyzna zniknął, a na jego miejscu pojawił się kolejny teriantrop. Oto pośród migoczących, laserowych błysków, gdy karmazyn przepoczwarzał się w ultramarynę - czarny, jak bezgwiezdne niebo kruk, przeistoczył się w człowieka.

Widzieć, jakim darem złośliwy los obdarzył Dave’a Malkovicha, to jedna. Ujrzeć jednak na własne oczy, jak ptasie pióra wnikają w puchnące niczym jarmarczne balony ręce, jak ostry dziób kurczy się do rozmiarów ludzkiego nosa, jak chude, kostropate łapki nabierają masy i powlekają się plątaniną mięśni, ścięgien i żył, to zupełnie inna bajka.
Najgorsza scena gorę, jaką widziało współczesne kino, nie mogła się nawet równać z tym, co dokonało się właśnie na ich oczach.

Aksel i Henry, niczym małe dzieci z rozdziawionymi ustami oglądali widowisko, jakie rozgrywało się na dachu.
Malkovich niczym prawdziwy ninja skakał, turlał się i biegł z kocią gracją po krawędzi dachu galerii, która na powrót zmaterializowała się pomiędzy budynkami. Gdy znajdował się w połowie drogi, padła seria strzałów, która wkomponowała się w dudniący transowy bas tworząc jedną, upiorną kanonadę.

Kule z łatwością rozpruły lichy dach galeryjki. Dave zachwiał się i runął w ciemność.


____
12.2


- Może przynajmniej Dave bawi się lepiej.- mruknęła Zuri, niczym mityczna Kasandra, a chwilę później seria z automatycznej broni zadudniła pośród dźwięków transowego basu.
Obie kobiety przyłożyło nosy do szyby, aby móc dojrzeć coś pośród panującego na zewnątrz mroku.
Niebo rozświetlały laserowe błyski. Impreza w “Trupiarni” najwyraźniej przechodziła w kulminacyjny moment. Zachrypnięty DJ zachęcał ludzi do wzmożonej aktywności fizycznej.
- Wszyscy łapy w górę! - wybrzmiało z głośników o mocy stu pięćdziesięciu tysięcy Wat.

Może przynajmniej Dave bawi się lepiej.
A jakże! Malkovich imprezował w najlepsze, gdy reszta ekipy czekała karnie na czatach. Uniesione w górę ręce świadczyły o tym najdobitniej.

Szkopuł tkwił jednak w tym, że Dave w przeciwieństwie do innych imprezowiczów, nie mógł swoich rąk już opuścić. Zawieszony kilkanaście metrów nad ziemię, trzymał się kurczowo gzymsu galerii, machając przy tym figlarnie nogami.


____
12.3


Banzai! - aż by się chciało krzyknąć, widząc akrobatyczne popisy Dave’a Malkovicha. Salta, przewroty i skok w nicość. Cudowna, brawurowa akcja, która ku zaskoczeniu samego Rączki, zakończyła się sukcesem.
Ćwiczone na sali bokserskiej przewroty nie poszły na marne. Idealny fikołek uchronił go przed ewentualnym połamaniem nóg. Idąc za ciosem, stanął na równe nogi i truchtem zaczął biec wzdłuż krawędzi dachu.
Adrenalina wypełniająca mu żyły sprawiał, że czuł się lekki i niezniszczalny. Jeśli kiedyś przyjdzie mu do głowy opowiedzieć komuś o tej nocy, mógł być bardziej niż pewny, że nikt mu nie uwierzy.
Olbrzymy, człowiek pochodnia i dachowa akrobatyka, a ten wieczór dopiero się zaczynał.

Już widział dach “Trupiarni” Już witał się z gąską, gdy seria z broni automatycznej rozerwała na strzępy wątły dach galeryjki. Dziesiątki kul pomknęło w kierunku bezgwiezdnego nieba.

Malkovich zachwiał się.

Poczuł bolesne ukłucie w prawe ramię. Nieprzyjemne ciepło rozlało się zaraz po nim. Ostra metaliczna woń krwi uderzyła go w nozdrza. Na jedno uderzenie serca ciemność zalała mu oczy.

Zimny wiatr owiewał mu ciało. Spadał i już był pewny, że zaraz roztrzaska się o asfalt na środku ulicy.

Niemal w ostatniej chwili dojrzał niewielki ozdobny gzyms, biegnący wzdłuż całej galerii. Wyrzucił ku niemu dłonie dokładnie w momencie, gdy z głośników wybrzmiały słowa DJ-a:
- Wszyscy łapy w górę!

- Tak jest! - dorzucił wodzirej, gdy Dave ostatkiem sił uczepił się wąskiego wykuszu - Jaaaaaaaaaazdaaaaaaaaaaa!



____
12.4


Przerażenie, jakie malowało się na twarzach siedzący z przodu auta mężczyzn wskazywało, że dostrzegli oni coś jeszcze.
Tej sylwetki nie można było pomylić z żadną inną. Zwłaszcza teraz, gdy mglista zasłona już opadła i postać otaczał charakterystyczny złoty blask. Dzierżąc w dłoni Uzi z długim magazynkiem, bogini Eris podążała galerią wolno w kierunku zwisającego z gzymsu Dave’a.

 

Ostatnio edytowane przez Nuada : 22-10-2022 o 20:00. Powód: doprecyzowanie opisu Eris
Nuada jest offline