23-10-2022, 22:32
|
#43 |
|
- Kopf wydaje się być być rozsądny, od dawna wam przewodzi? - Czarodziej spytał się Lily. - Wiesz która z Potęg jest jego patronem?
- A Hetzen mówisz wyznaje Boga Krwi? - Joachim skrzywił się lekko - Jest jakaś przyczyna, że cię nie lubi?
- On chyba nie lubi nikogo. Rozstawia wszystkich po kątach. Tylko Kopfa i Opal się słucha. No ale nie ma rady. Sam jeden potrafi upolować i przywlec łosia albo tura. Nikt inny tego nie potrafi. A potem wszyscy z tego jemy. I w barach też mocny. Nikt mu nie podskoczy. Już dawno nikt nie próbował i wszyscy pogodzili się z tym, że jest najsilniejszy. - Lilly wzruszyła ramionami siedząc przy swoim stole zbitym z żerdzi przez co wydawał się dość ażurowy. Mówiła jakby nie tylko ona ale i wszyscy zaakceptowali fakt, że Hetzen jest jaki jest. Ale jest ich najsilniejszym obrońcą i żywicielem.
- A Kopf tak, już trochę jest wodzem. Z parę lat. Jak byłam mała to był Brandt ale słabo go pamiętam. Tylko, że długą, siwą brodę miał. A potem zachorował i umarł. I Kopf przejął władzę. No i rządzi nami. Razem z Opal. We dwoje nami rządzą. Są mądrzy i jakoś dają radę w trudnych czasach. Jak w zimie. Wszystkie zimy są dla nas trudne i głodne. Najwięcej z nas umiera właśnie zimami. - co do wodza z wielką głową miała odmienne zdanie niż o ich myśliwym. Wydawało się, że ma do niego zaufanie i raczej pozytywną opinię.
- Faktycznie brzmi jak dobry przywódca - uśmiechnął się Joachim, zastanawiając się jak musi wyglądać życie w takie grupie mutantów. Z tego co słyszał, raczej nie chciał by tak egzystować i martwić się by przetrwać zimę.
- Opal….ona też tu jest? A jakieś większe starcia czy konflikty z ludźmi lub zwierzoludźmi mieliście w ostatnich latach? - spytał się.
- Większe? Bo ja wiem… No zdarza się, że coś się dzieje w lesie. Ale to głównie jak ktoś z myśliwych pójdzie na polowanie i trafi na jakichś zwierzoludzi albo gobliny. No w ogóle jak wyjdzie gdzieś dalej w las to można ich spotkać. Chociaż przez ostatnią zimę to jakby więcej było tych ataków. A potem to nie wiem bo byłam z wami w mieście. - z tego co mówiła gospodyni wynikało, że starcia i potyczki gdzieś w trzewiach lasu to nic wyjątkowego. Chociaż raczej na pojedyncze osoby, głównie myśliwych co się zapuścili za zwierzyną zbyt daleko.
- A Opal tak, jest, ale ona mieszka w osobnej chacie, w głębi jaskini. - przytaknęła, że ich wyrocznia zapewne jest w jaskini ale mieszka nieco z dala od reszty osady.
- W głębi jaskini, powiadasz? - spytał się pogrążony w zadumie Joachim - Zaprowadzisz mnie do niej? Skoro już spędzał już tutaj czas, to równie dobrze mógł go owocnie wykorzystać i spotkać drugą z przywódców plemienia. Miał zamiar zapytać się jej jakie aktualnie problemy ma grupa mutantów i czy mogą jakoś sobie wzajemnie pomóc ze Zborem Starszego. Na przykład Zbór mógł im dalej dostarczać żywności w zimie, a mutanci informować o sytuacji w rejonie. Mogli też przecież połączyć potencjalnie siły przeciwko wspólnym wrogom, takim jak łowcy czarownic i ich poplecznicy.
***************************************
Joachim zgodził się z dziewczynami że lepiej w miarę szybko wrócić do miasta i upewnić się, że ołtarz dotarł bezpiecznie oraz poczynić przygotowania do turnieju, choć wcześniej chciał jeszcze poznać Opal. Co do konfuzji co do pory miesiąca i odległości do pełni, oświadczył z uśmiechem, że może to łatwo rozwiązać patrząc na niebo, po czym wyszedł na ze swoją lunetą poczynić obserwację nieboskłonu. Wyjście na zewnątrz z dusznej jaskini było dla niego przyjemnością a obserwacja nieba miłą odmianą po tych wszystkich rozmowach i negocjacjach.
|
| |