Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2022, 10:22   #80
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Dwie minuty. Tyle co nic. Dosłownie chwila.
Kilka tygodni temu w Konvikcie pojawił się cwaniaczek spoza Miasta, a na pewno spoza dzielni, który namawiał miejscowych do obstawiania zakładów. Zakład był prosty. Chętny wchodził za dychę i jeśli utrzymał się na trzepaku w zwisie dwie minuty, to cwaniaczek wypłacał mu dwie stówki. Z początku śmiałków było wielu. Jeden, za drugim podchodzili do próby, sprytniejsi nacierali dłonie mąką, pluli na nie. Palce jednak nie wytrzymywały ciężaru ciała. Mięśnie paliły z wysiłku i wcześniej czy później (raczej wcześniej), palce rozwierały się, wyślizgiwały z uchwytu puszczając metalową poprzeczkę. Odpadali jeden po drugim. Najwytrwalsi wytrzymywali może z półtorej minuty. Gdy ludzie zaczęli szemrać, cwaniaczek chciał się zmyć z kasą. Nie zdążył. Skopali mu dupsko, zabrali szmal i pogonili. Miał szczęście, że uciekł z niepoobijaną mordą.
Dave wiedział, że nie wytrzyma długo. To, że złapał się występu już było cudem. Zdążył zauważyć jeszcze zbliżającą się kobietę z uzi. Zamknął oczy gdy palce puściły kamienny gzyms. Pisk opon i krakanie dotarły do niego w tej samej chwili gdy tylko zniknęło uczucie spadania. Dopiero sekundę później zdał sobie sprawę, że krakanie wydobywa się z jego gardła.

- Kraaaaa!

Rzucił oskarżycielsko Dave-kruk i zatrzepotał skrzydłami tuż nad dachem samochodu, ledwie unikając zderzenia z nim. Jedno ze skrzydeł zdawało się być przetrącone i cokolwiek chybotliwie zdołał jednak wzbić się w górę.

- Kraaaa!

Dwa pstrokate kleksy ozdobiły przednią szybę wozu a trzeci spadł na ramię , wychylającej się z galerii Eris.

- Kraaaa, kraaa, kraaa!

Dave-kruk zatoczył wysoko nad ziemią pętlę wzywając z okolicy braci kruków.

- Kraaaaaa!

Stado czarnych ptaków zaczęło kołować nad galerią i stojącym pod nim wozem. Malkovich zmaterializował się nagle obok samochodu i upadł na ulicę. Sztywne ramię nasiąkało szkarłatem.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline