Renton był w amoku adrenaliny! Nie do końca zdawał sobie jeszcze sprawę z ogromu szczęścia, które zmieniło znaczenie odwagi z głupoty w brawurę. Ale wdzięczny był śmierci, że jeszcze nadal go bladź uparcie nie chciała!
Zaciskał zęby z bólu. Mundur nie był ani wodoszczelny, ani tym bardziej ognioodporny. W pierwszym odruchu chciał rozpiąć pas i ściągnąć portki. Tylko wisząc na ściśnie było to gimnastyczne bardziej niemożliwe jak to, czy jego gołe poślady ze zwiewnym czarnym ptakiem dostrzegalne z pokładu Niezatapialnej! Słyszał wystrzały, rozpoznawał karabin Wildera. A więc kapral przeżył pierwszą serię… Dobrze!
Wspiął się blisko krawędzi klifu, ile tylko mógł, aby nie wystawiać łba do odstrzelenia. Musiał czymś odwrócić uwagę apokaliptyka jeżeli nie chciał oberwać serii z akacza. Ręka macał kieszenie w poszukiwaniu konserwy. Na pewno jakaś się gdzieś zawieruszyła! I wtedy palce natrafiły na coś milszego. Znajmy kształt pod opuszkami palców wymalował mimo grymasu bólu szeroki diabelsko złowieszczy uśmiech Rentona.
Wyciągnął z kieszeni rękę i odgryzł zawleczkę ściskając odbezpieczony granat na tyle długo, aby tamten lub tamci, nie mieli czasu na odrzucenie go. I cisnął lekko lobem tam, gdzie spodziewał się napastnika. Przywarł do ściany nie myśląc o bólu lecz o tym, aby nie oderwać się wraz z fragmentem klifu do morza. Kiedy pierdolnie, to ktokolwiek był na górze będzie miał odpłacone piekłem za nadobne.
Kiedy sierżant wychyli się ponad krawędź - to z pistoletem gotowym do strzału!
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill
Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 25-10-2022 o 21:52.
|