Gdy Thirleas wpatrywał się w widoczne tylko sobie powoli formujące się wokół dziewczyny nici mistycznej aury, reszta wykorzystywała okazję, by dowiedzieć się o niej jak najwięcej za sprawą klasycznych sposobów. - A kto chciałby żyć w tym biednym, żałosnym kraju! - odparła, prychając, jakby to była najoczywistsza sprawa na świecie. - Zaraz za granicą mamy największą potęgę Morza Wewnętrznego! Tysiące lat wspaniałej kultury, technikę, bogactwo, ogromne floty kolonizacyjne! - w jej lśniących oczach widać było szczery zachwyt. - Zrobię wszystko, żeby się stąd wyrwać, i udowodnię im, że jestem warta, by zabrali mnie ze sobą!
Popatrzyła na nich i jasnym się stało, że mimo iż była niewątpliwie bardzo bystra jak na swój wiek, to do cna wyprano jej mózg wizjami prezentowanymi przez cheliańską propagandę. - Nie rozumiecie jaką łaskę nam okazują? Przyjeżdżają do nas, tu do Isger, by dać najlepszym z nas szansę na życie u siebie! - coś w zdaniu, które wypowiedziała ją jednak zmartwiło, bo wyraźnie się zafrasowała. - Powiedzieli, że jestem za stara! Ale to nic! Wiem, gdzie pojechali, już niewiele srebra mi brakuje, dzień albo dwa i ruszę za nimi i udowodnię im, co jestem warta! Zobaczycie! Pokażę, że jestem znacznie bardziej wartościowa od tych wieśniaków...
Cóż, ten czas starczył, by jej aura stała się w pełni widoczna dla pół-elfa. Jej pasja sprawiła, że mógł ją odczytać z łatwością. Emocje tańczyły w niej żywymi kolorami. Miała prawdziwie piękny i wyjątkowy umysł, takie aury Thirleas wcześniej widywał tylko u wybitnych ludzi, artystów, myślicieli i wodzów. Ale było tam też dużo żalu, frustracji i powoli wzbierającej arogancji, przesłaniającej wszystko inne. Żadne z jej negatywnych emocji nie były jednak skierowane przeciwko drużynie. |