Półelf uśmiechnął się do siebie - oglądanie takiej pięknej aury było prawdziwą przyjemnością. Dziewczyna, teraz niewinna, mogła mieć przed sobą wspaniałą przyszłość. Problem w tym, że chciała odrzucić to tylko po to, by stać się kolejnym z piesków pokojowych okupanta, dla którego celem było stłamszenie i wygaszenie tego wspaniałego ognia, jakim gorzała jej aura. Thirleas zbierał się już, by kazać dziewczynie otrząsnąć się i spróbować ją przekonać, że rewolucja jest tak naprawdę jedynym sposobem na wartościowe życie, ale potrząsnął głową. Nie, nie mógł działać pochopnie, powinni zlikwidować problem u źródła, zamiast walczyć z jego objawami.
- Masz ogromny potencjał, to w tobie widać - powiedział szczerze, podchodząc do rozmawiających - Nie chciałbym, żeby się zmarnował. W którą stronę wyruszyli? Może uda nam się ich znaleźć i przekonać, żeby jeszcze raz cię wysłuchali? Albo chociaż zatrzymać, żebyś zdążyła ich dogonić?-