Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2022, 10:36   #2
Arsinoe
 
Arsinoe's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłość
Dla kogoś, kto nie wychował się na ziemiach Nieśmiertelnego Księstwa, Ustalav był krainą, gdzie można było odnaleźć śmierć kryjącą się pod różnymi postaciami. Często również własną. Tak w istocie było, ale to właśnie te ponure, spowite mgłą szlaki pełne przedziwnych stworzeń nocy oraz plugawych kreacji nekromantów oraz czarnoksiężników były dla Nicolety motorem napędowym wszystkich działań. Motywacją, by opuszczać przytulną pracownię w rodzinnej posiadłości i doświadczać nowego, uczyć się i poszerzać swoją wiedzę. Miała w sobie ten głód od dziecka, gdy tylko pewnego dnia, jako kilkuletni berbeć odkryła ogromną, domową bibliotekę, której zbiory pochłonęły ją całkowicie.

Kilkanaście lat później wędrowała z nowo poznanymi towarzyszami z Caliphasu do Carrion Hill. W międzyczasie, po drodze do miejsca, w którym się znajdowała obecnie w swoim życiu, ukończyła z wyróżnieniem studia magiczne na Uniwersytecie Lepidstadt otrzymując licencję Białego Nekromanty. Nazwa była tylko nieco przekłamana, gdyż Nicoleta była w stanie manipulować plugawymi mocami znanymi nekromantom, ale robiła to z dobrych pobudek i używała ich tylko po to, by pomagać innym. Dlatego też dość często współpracowała z Kultem Pharasmy, służąc swoją wiedzą i umiejętnościami w rozwiązywaniu przeróżnych spraw. A dobre śledztwo to było coś, co Nicoleta uwielbiała.

Mimo dobrej reputacji, jaką miała w przeróżnych kręgach, nowi towarzysze zdawali się patrzeć na nią nieufnie i z dystansem. Nie dziwiła im się, biorąc pod uwagę miejsce, w którym się znajdowali i jego historię. Nie próbowała jednak przekonywać ich na siłę co do swoich pobudek - zresztą, na jednym z popasów miała taką rozmowę z Ritą i pomimo rzeczowych argumentów wysuwanych przez czarodziejkę, wojowniczka była nieprzejednana w swojej ocenie. Nie było zatem sensu wracać do tego tematu. Szanowała ją jednak za siłę i odwagę, choć fanatyczne podejście do kwestii wiary i prawa nieco Nicoletę niepokoiły.

Z Karoline miała lepszy kontakt i ceniła kobietę za charyzmę i pewność siebie. Szlachcianka pomogła nawet czarodziejce parę razy z rozbiciem namiotu, gdyż ta kompletnie nie dawała sobie z tym rady. Mogła zapamiętać formuły skomplikowanych zaklęć, miejsca i daty wydarzeń, ale gdy przychodziło do zadań manualnych, była kompletną lebiegą. Podczas podróży z Cockaby’m natrafili na kilka grup nieumarłych, z którymi sobie poradzili, a Julian był jedyną osobą z ich drużyny, która z wyrozumiałością podeszła do faktu, że po każdej walce Nicoleta skrzętnie i na świeżo spisywała znaki szczególne i zachowanie poszczególnych nieumarłych. W domu katalogowała te notatki, gdyż pobudzeni do nie-życia często wykazywali się indywidualnymi cechami i zawsze można było się dowiedzieć o nich czegoś nowego, co kobietę w pewien sposób fascynowało. W przyszłości zamierzała napisać na ten temat pracę i wydać ją drukiem, by choć w pewnym stopniu ułatwić pracę łowcom nieumarłych.


Widok majaczącego za zasłoną deszczu Carrion Hill powitała z prawdziwą ulgą. Choć po szlakach Ustalavu wędrowała od długiego czasu, wciąż ciężko było jej znosić paskudną pogodę i trudy drogi. Nie miała też odpowiedniej kondycji do takich wycieczek, więc gdy tylko mogła, czas w podróży spędzała na wozie niziołka. Dobrze, że swego czasu zakupiła osiołka Vlada, który dzielnie jej służył i niósł wszystkie jej sprawunki, gdyż sama nie dałaby rady. Miała niespełna sto sześćdziesiąt trzy centymetry wzrostu i była szczupła w budowie, co jeszcze bardziej podkreślała praktyczna czerń ubioru, który nosiła.

Na poważniejsze okazje miała lepszy jakościowo strój, ale w podróży, gdzie łatwo można się było ubrudzić, lub ubłocić, ubierała się jak typowy włóczykij. Ot, skórzane buty pod kolano, czarne, dopasowane spodnie, takiej samej barwy koszula i zapinany na guziki kubrak. Na to narzucony płaszcz z kapturem a dłonie skrywały skórzane rękawiczki. Przy pasie nosiła sztylet oraz woreczek z komponentami do czarów a na prawym biodrze spoczywała jedyna rzecz, dzięki której można było domyślić się, czym się zajmuje - fikuśnie wykonaną różdżkę z osadzonym na niej czarnym kamieniem. Nie wyróżniała się zbytnio urodą, a jedynymi cechami rzucającymi się w oczy były jasne blond włosy i niebieskie oczy, których spojrzenie zdradzało spryt i inteligencję. Na tle Rity i Karoline wyglądała jak niedożywiona, szara myszka.

W czasie drogi z zainteresowaniem słuchała opowieści Cockaby’ego na temat Carrion Hill a po wjeździe do miasteczka musiała przyznać, że to nie różni się zbytnio od innych mu podobnych. No, pomijając może paskudny smród rzeki na który Nicoleta skrzywiła się w pierwszej chwili.

- Nie przejmujcie się tym zapachem. Nasz zmysł powonienia szybko przyzwyczai się do tego powietrza, albo inaczej mówiąc stonuje reakcje na bodźce, które w danej chwili uważa za nieistotne - powiedziała do towarzyszy, licząc, że nie zabrzmiała zbyt skomplikowanie.

Samo miasteczko wyglądało na wymarłe i posępne a zmęczona Nicoleta marzyła tylko o tym, żeby usiąść gdzieś w cieple, a najlepiej wynająć pokój i po raz pierwszy od prawie dwóch tygodni zasnąć w wygodnym łóżku. No i wygrzać zmarznięte ciało w balii gorącej wody. O tak, to było coś, czego teraz pragnęła. Cockaby chyba czytał jej w myślach, gdyż resztę drogi do kuzyna postanowił pokonać sam, zapłacił im i nawet zarekomendował odpowiednią gospodę. Nicoleta schowała pieniądze do sakiewki, od razu mając na uwadze zakupy książkowe, jakich dokona dla bibliotek w mniejszych miejscowościach.

- No jak uważasz, Cockaby, ale może jednak odprowadzimy cię do kuzyna? - Zaproponowała. - Miasteczko wygląda na ciche, jednak nie wybaczylibyśmy sobie, gdyby coś ci się stało tuż przed dotarciem do celu, prawda? - Spojrzała na towarzyszy. - Pomysł z gospodą jak najbardziej popieram, muszę odpocząć i przede wszystkim wziąć gorącą kąpiel. A i temu uparciuchowi - poklepała Vlada po mokrym łbie, na co osioł zarżał - przyda się sowita kolacja i dach nad głową. Powiedz mi jeszcze, Cockaby, czy w Carrion Hill jest jakaś biblioteka? Lub czytelnia? Chciałabym sprawdzić, czy znajdę dla siebie coś ciekawego.
 
Arsinoe jest offline