Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2022, 12:22   #171
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Myśliwski dworek von Metterichów

Lori drgnął, kiedy pan Niers dotarł do najwyższego stopnia, a za jego plecami pojawił się ściskający topór Franz. Pozornie skamieniały elf oderwał w końcu wieloznaczne spojrzenie od wiedźmy o srebrzystych włosach i przechylił głowę w sposób, który jawił się Olivii zachowaniem zaintrygowanego kota.

- Ten ludzki matecznik to siedliszcze starego zła - powiedział wsuwając lepkie od krwi ostrze do pochwy - A wy przedłużacie jego istnienie aktem bezsensownego miłosierdzia. Zapłacicie za to życiem. Gdzie Norsmen?

WIdząc jak Lori cofa się o kilka kroków robiąc przejście obu towarzyszom czarodziejki, panna von Hochberg pociągnęła wiedźmę za ramię oglądając się jednocześnie w dół schodów. Odgłosy szaleńczej nieludzkiej konfrontacji wciąż wprawiały w drżenie kamienne fundamenty dworku dowodząc nieprawdopodobnej żywotności obu zmiennokształtnych.

- Postradał żywot! - wyrzuciła z siebie Olivia - Podobnie jak Knappe! Idź przodem, do stajni, ja was dogonię!

Szpetny elf pokręcił głową w odpowiedzi, strzepnął z palców rękawiczki kilka kropli krwi.

- Zapomniałaś, co ona nam wywieszczyła po przyjeździe - powiedział - Wszyscy tutaj zginiemy. Skoro to przesądzone, mus nam upewnić się, że żaden pomiot nie opuści tego miejsca.

Srebrzystowłosa wiedźma zasyczała niczym zwierzę słysząc ostatnie słowa Loriego, wbiła swe długie smukłe palce w ramię Olivii niczym szpony - lecz elf nie zwrócił na nią uwagi okręcając się na piętach i znikając w głębi korytarza.

Czując coraz większą słabość w członkach czarodziejka wyszła na korytarz, pociągnęła swoją towarzyszkę jego środkiem kierując się ku drzwiom wejściowym holu, które w międzyczasie zdążyli już otworzyć Karl Peter z Franzem.

Przekleństwa brodatego trapera słychać było w każdym zakątku posiadłości, ale Olivia potrzebowała jeszcze chwili, by zrozumieć, czym był znajomy zapach sączący się w mury dworku. Powietrze zaczynało cuchnąć spalenizną, a spośród stropowych belek popłynęły pierwsze siwe nitki dymu mającego swoje źródło gdzieś w górnej części budowli.

I kiedy obie kobiety wydostały się w końcu na zewnątrz holu, w mroźną noc pełną krzyków, lamentów i przekleństw, Olivia von Hochberg pojęła jak bardzo skomplikowała się jej i tak już dość rozpaczliwa sytuacja.

Na piętrze pałacyku rozprzestrzeniał się pożar, który mógł podłożyć tylko jeden sprawca, szpetny elf o bursztynowych oczach. Płomienie zaczynały wyzierać zza framug okien, lizały gonty i wspinały się po podstawie wieżyczki o mosiężnym sklepieniu. Zamknięci dotąd w stajni służący zbili się w trwożną grupkę opodal zamkniętej na cztery spusty, obejmując się nawzajem, płacząc i złorzecząc. Uwięzione wciąż w swoich boksach konie rżały coraz głośniej, przerażone zapachem spalenizny i coraz głośniejszym trzaskiem płomieni.

- Jakże godna tego widowiska oprawa - powiedziała ledwie słyszalnie wiedźma, puszczając w końcu ramię Olivii i stając o własnych siłach - Przyszedł moment spełnienia.

Panna von Hochberg nie odpowiedziała na owe enigmatyczne stwierdzenie, potruchtała w zamian w stronę siłującego się z masywnymi skoblami bramy trapera. Franz przesunął z wysiłkiem pierwszy z nich, potem znieruchomiał jakby poraziła go jakaś myśl, sięgnął dłonią ku niewielkiej klapki okienka umożliwiającego wyjrzenie na zewnątrz.

A kiedy to uczynił, cofnął się bezwiednie i złożył dłonie na piersiach w geście ochronnego znaku.

- Wilki! - wymamrotał struchlałymi ustami - Za bramą!

Czując zatapiający się w piersi lodowaty sztylet zgrozy Olivia doskoczyła do judasza i wyjrzała na przeciwną stronę z łopoczącym sercem.

Tuziny ciemnych kształtów tkwiły w doskonałym bezruchu na świeżym śniegu, nie wydając żadnych dźwięków, nie czyniąc żadnych ruchów, pozornie nawet nie mrugając dziesiątkami fosforyzujących oczu, które wpatrzone były w jeden punkt.

W bramę posiadłości Otto von Mettericha.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline