Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2022, 09:39   #3
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Padało. Cały dzień padało. Woda spływała po rondzie kapelusza Karoline. Miasto wyglądało okropnie. Miała na sobie płaszcz, który w zamyśle miał zbierać nadmiar deszczu, ale tak było może kilka dni temu. Teraz już nawet nie zwracała uwagi na to jak wiele wody znajdowało się na niej. Dość powiedzieć, że czuła wyraźnie jak jej ciąży całe ubranie. Irytujący był przemoczony opatrunek na czole. Pamiątka sprzed kilku dni. Gdy podróżowali i natknęli się na inny wóz, którego ochrona nie miała tyle szczęścia. Kilka zombie ich zaatakowało. Szło całkiem dobrze. Karoline zajęła pozycję przy woźnicy. Celowała i trafiała, jednak nieumarli niespecjalnie przejmowali się trafieniami z jej muszkietu. W końcu zmieniła taktykę. Zaczęła strzelać im w nogi.

Gdy trafienie rozszarpało staw kolanowy jednego ze stworów krzyknęła tylko:
[I-]Julinan![/i]
Mężczyzna wiedział co zrobić. Szybko pozbawił wroga głowy. Kroline przeładowywała swoją broń, gdy jeden ze stworów szarpnął ją za nogę i ściągnął z wozu. To wtedy uderzyła głową o ławkę. Spadła w błoto. Jej broń kawałek od niej. Krew z rany zalewała twarz i oczy. Po uderzeniu trudno było jej się skupić na czymkolwiek. Tymczasem Zombie przycisnęło jej drobne ciało do ziemi. Karoline już zdążyła pogodzić się ze śmiercią, gdy wtedy Rita całym ciałem naparła na potwora. Lady Stonebloom nie wiedziała co się potem stało, bo straciła przytomność. Gdy ją odzyskała było już po walce, a bestii, która omal ją zabiła nie dało się rozpoznać po tym jak Rita z nią skończyła.

Rana glowy okazała się płytka, a przyszlą bliznę zakamuflują włosy. Szlachcianka wyszła niemal bez szwanku ze starcia, które omal kosztowało ją życie. Była wdzięczna paladynce.

Polubiła swoich towarzyszy. Chętnie z nimi rozmawiała na popasach. Opowiedziała o ambitnym planie założenia Gildii Poszukiwaczy Przygód, którzy mogliby w przyszłości wypełniać takie zadania jak to, którego się teraz podjęli. W pewnym momencie nawet zaproponowała im honorowe dołączenie do owej jeszcze nie istniejącej gildii, jednak nie spotkała się z entuzjazmem. Więcej nie wracała do tematu.

Najczęściej rozmawiała z innymi dziewczynami. Julian był raczej wycofany. Najlepszą partnerką do rozmowy okazała się Nicoletta. Dziewczyna pełna entuzjazmu i niezwykle inteligentna. Zupełnie nie pasująca na trakt, ale jej podejście do wiedzy bardzo podobało się Lady Karoline.

Rita miała sporo do powiedzenia w zakresie dogmatów wiary. Karolina umiała słuchać. Kiwała przy tym głową i nawet na moment nie dała po sobie poznać, że z czymś się nie zgadza. Czasem zadawała dodatkowe pytania, zwłaszcza gdy dochodziły do rozmów o treningu jaki muszą przejść członkinie zakonu.

Na jednym z popasów Rita zapytała o jej broń. Nie był to klasyczny muszkiet, jakie można było już spotkać na wyposażeniu niektórych szlachciców. Była to broń, która wykorzystywała siłę wybuchu czarnego prochu do wypchnięcia przez lufę zaokrąglonego pocisku z taką siłą, że był w stanie przebić blachy rycerskiego pancerza. Broń Karoline była ładowana odtylcowo, co było ponoć najnowszym krzykiem mody, zaadaptowanym ze znacznie krótszych pistoletów. W efekcie lufy łamało się, a z tyłu umieszczało odważoną wcześniej porcję prochu i odlaną ciężką kulę. Proch i kula były zwinięte i ściśnięte razem, żeby możliwie skrócić proces ładowania. W tym celu szlachcianka miała ze sobą specjalną bibułę. Po załadowaniu broni wciśnięcie spustu uruchomiło mechanizm iglicy. Iglica przebijała ładunek w bibule i tarciem wywoływała zapłon prochu. Proch wybuchał, a pocisk rozrywał bibułę z drugiej strony i wylatywał w cel z ogromną siłą. Karolina pozwoliła Ricie oddać kilka strzałów. Mogło się wydawać, że broń czyni więcej huku i dymu niż realnej krzywdy.

Broń Karoline poza tym, że była łamana do ładowania miała jeszcze jedną cechę nie spotykaną u muszkietów. Dla sprawniejszej walki miała dwie lufy, co pozwalało po jednokrotnym załadowaniu wystrzelić nie jeden, ale dwa pociski. Było to efektywne i efektowne. Chyba, że akurat padało i krzesiwo mogło nie zadziałać. Proch mógł zamoknąć. Albo kto wie co jeszcze…

Od dwóch dni muszkiet (czy jak nazwała go Stonebloom - karabin iglicowy) wisiał na plecach Karoline zawinięty w skóry i szczelnie obwiązany. Szlachcianka nienawidziła deszczu, jednak była zbyt wysoko urodzona, żeby to wyrazić. Nigdy nie narzekała.

Podziękowała handlarzowi chowając zarobione pieniądze, po czym powiedziała:
- Towarzysze, nie wiem jak wy, ale ja za tydzień planuję wracać. Myślę, że warto zatrzymać się w tej karczmie i podpytać o jakieś zajęcie na ten czas. A biblioteka nie ucieknie. O ile jest w mieście to będzie na miejscu też jutro.

***


Karoline stała wyprostowana z wypiętą piersią. Choć była niższa od praktycznie wszystkich mężczyzn, to gdy stała w takiej pozie to wydawała się wyższa o dobre dwa cale.
- Mości panie - rozpoczęła patetycznie w karczmie Pod Wisielcem - przybywamy z daleka, jako ochrona kupca, który podróżował do Carrion Hill. Za tydzień ruszamy w dalszą drogę. Tedy szukam dla mnie i mej kompanii pokojów na sześć nocy. Poza tym chcielibyśmy się posilić i zaznać nieco tak słynnego ciepła Ustalav. Czy jest szansa na ciepłą kąpiel?

Postawa szlachcianki kontrastowała z mokrym strojem i wodą ściekającą z kapelusza na kontuar.
Karoline sięgnęła po mieszek wyliczając pięć srebrników i podała mężczyźnie.

- A to, jakbyś słyszał o jakim zajęciu dla grupy zaprawionych w bojach poszukiwaczy przygód. Co byśmy nie zasiedzieli się zbytnio czekając aż szlachetny pan kupiec znów będzie nas potrzebować.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline