Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2022, 16:08   #198
Lynx Lynx
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
- Echh.. masz rację jak ta macherka ma się udać musisz wiedzieć na czym stoisz.
Cóż urodziłem się w Altdorfie. Dobra rodzinka. Ojczulek prowadził nieźle prosperujące przedsiębiorstwo handlowe. No, ale biznes dziedziczył kto inny. Kto inny też był zastępca, a mnie dano do szkoły z zamiarem, że klechą zostanę. Od Sigmara wspomnę tylko. Koniec końców uznałem, że to nie dla mnie i zwiałem. No dużo się nauczyłem jak się wysławiać itp. W domu jeszcze nauczyłem się tileańskiego, bo rodziciel miał z nimi powiązania biznesowe.
No w skrócie jedyne co umiałem to jakieś wykształcenie z wysławiania się, przemawiania i przekonywania. Wiesz retoryka.
- głośno westchnął na przerywając historię na moment. Mówił jak na spowiedzi. Postanowił zagrać w tej sprawie vabank
Jak mówiłem edukacja na kapłana. Jedyne co umiałem to wciskać kit prostaczką i można powiedzieć, że tym się zająłem. Szarlataneria, czasem trochę wielkich słów, a czasem wystarczyło tylko człowieka wysłuchać, albo lekko pocieszyć i już coś mogłeś dostać. Jak trochę dorobiłem to zająłem się kupiectwem. Ricardo kupiec z Tileai. No głównie cieniem handlowałem, ale pieniądz był z tego nieziemski. Problem był tylko taki, że wzbudzał zainteresowanie i wrogość ludzi, którzy też byli w tym biznesie. Musiałem się zawijać. Miałem już wtedy paczkę znajomych z branży i wpadliśmy na pomysł, który miał nam dać bogactwo i sławę. - zaśmiał się cicho mówiąc to. Następnie wrócił do historii.
Wiem przed chwilą mówiłem, że zainteresowanie to minus poprzedniego biznesu, a teraz o sławię mówię. No ale to był ten jeden genialny pomysł na jaki się wpada pijąc z przyjaciółmi w karczmie. Zanim otrzeźwieliśmy, by się dobrze zastanowić zaczęliśmy wprowadzać go w życie. Wykosztowaliśmy się no i od biedy można by nas nawet wziąć za poczet rycerski. Potem można powiedzieć wróciłem do korzeni. No w kompani byli tacy co to bić się umieli to niekiedy się zdarzyło, że naprawdę pozbyliśmy się jakiś goblinów z lasy, czy paru bandytów, ale często tym straszydłem co to się chłopom naprzykrzało to który od nas latał w przebraniu i wył. Naprawdę nie ma lepszego klienta niż przerażony osobnik co płaci, aby odzyskać spokój. No ale niestety ekipa była i się zmyła, a poszło oczywiście o pieniądze. Z tego podziału łupu zbyt dobrze nie wyszedłem, ale zdobyłem to co najważniejsze. Papier co to szlachectwo osoby go posiadanego potwierdza. No osoba od której go mieliśmy całkiem sprawny w fachu jest bo dzięki niemu udało mi się dostać na służbę do Barona Manfreda z Eigenhof. Potem posłał mnie do Teoffen, a potem resztę to już wiesz. No może oprócz tego, ze mam też pismo o tym, że jako przedstawiciel Barona dalej tu jestem, oraz rozkaz aby mu wieści słać. Starucha rozpoznała mnie niby po “myszce” za uchem. Szczerze to nigdy tam nie patrzyłem. Tego młodego von Werka podobno za młodu porwana. Tyle udało mi się dowiedzieć skończył opowiadać swoją historię Dexter aka Morgden von Werk


Tupik wsłuchiwał się uważnie w opowieść, nie przerywał, nie potępiał, sam miał takie epizody w swoim życiu przy których handel cieniem był tylko cieniem jego działań. Przypomniał mu się Profesorek, jeszcze kiedy prowadził bandę Grabaża, ten to produkował całe masy białego proszku, ale cóż to były odległe czasy… Halfling wsłuchiwał się w dalsza opowiesć , o rzekomym porwaniu Morgdena za młodu , o problemie tożsamości wywołanym na dworze Lorda , świeża przeszłość i papiery szlacheckie dawały mu nieco szerszą możliwość działania. Obmyślał plan i póki co nakreślił go w miarę szkicowo.

Tak więc heraldyka , przynajmniej podstawy bo całej znajomości herbów w krótkim czasie cię nie nauczę, ale wystarczy być orientował się w najważniejszych i by rozumieć niektóre symbole, do tego historia młodości , zdaje mi się że najlepiej byłoby utrzymać , że dotychczasowi rodzice od których masz papiery szlacheckie musieli być porywaczami , a może wyrwali Cię z rąk porywaczy lecz nie miałeś już przy sobie żadnych oznaczeń rodowych więc nie wiedząc komu Cię zwrócić zatrzymali jak swego? Nie wiesz, nie pamiętasz, zbyt młody wtenczas byłeś i tyle.
Trzeba dokładnie ustalić kiedy syn Hildegardy zaginął, czy rzeczywiście zaginął a nie na ten przykład się mu zmarło i tylko biednej szlachciance pomieszały się zmysły. Potrzebujesz sporej dawki informacji i dobrze będzie jak będziesz unikał matrony przez jeszcze jakiś czas dopóki nie dowiem się choć podstaw.



Kwestia służby u barona dawała Werkowi świetne alibi na czas ostatni, ktoś mógł jednak dociekać cóż ów szlachcic robił wcześniej , gdzie mieszkał, czym się zajmował on czy też jego rodzina...


-Skoro znasz Tileański to trzymaj się wersji że w wczesnej młodości wyruszyłeś w wojaże , żądny przygód i rozrywki, to akurat spotyka się wśród młodych szlachciców. Nie zaszkodzi twoja znajomość cienia , ale podkreślał bym raczej że byłeś jego głównym użytkownikiem i ofiarą i że narkotyk ten namieszał ci w zmysłach. To może się przydać także wtedy gdybyś musiał rakiem wycofać się z ostatnich twierdzeń. - Tupik w miarę tworzenia wiarygodnej tożsamości von Werka coraz bardziej był zadowolony. - Będziemy nadganiać w wolnym czasie szlacheckie braki wychowania, doszlifujemy heraldykę, poprawimy etykietę , a jak los dopisze to dochrapiesz się majątku i tytułu po matronie w pełnej krasie. Uważać trzeba będzie na krewnych ale i na to jest sposób, wystarczy że działać będziesz przez pełnomocnika , tłumacząc swą nieobecność chociażby chorobą, pilnymi wyjazdami, czymkolwiek , byle by nie byli w stanie skonfrontować twego pochodzenia. Choć przypuszczam, że możesz być podobny do prawdziwego syna Hildegardy skoro cię za niego bierze…Zresztą skoro “myszka” pod uchem wystarcza samej matce to ciężko by ktoś dopatrywał się innych podobieństw … Gorzej jak kiedyś prawdziwy dziedzic zjawi się na zamku , jeśli pójdziesz dalej tą ścieżką to nie wykluczone że będziesz musiał pozbyć się konkurenta, czy to oficjalnie w pojedynku czy też mniej oficjalnie. Mi to w żaden sposób przeszkadzać nie będzie - uśmiechnął się mając nadzieję na to że halflińskie szczęście uśmiechnie się do nich obojga i nie będa musieli mordować prawdziwego dziedzica. No ale cóż, zabijał już za mniejsze pieniądze, nie on jeden.

-Pomóż mi z tą szafą, zobacz wyraźnie ktoś ją przesuwać w tą i w tamtą, musi się za nią kryć jakieś tajemne przejście, może nie wszystko tu splądrowane - dodał puszczając oko do Morgdena i odwzajemniając w ten sposób zaufanie od na nowo poznanego towarzysza.

Rzuty: 75,48,17,1,62
 

Ostatnio edytowane przez Lynx Lynx : 06-11-2022 o 16:36.
Lynx Lynx jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem