Garret leciał wysoko zgodnie ze wskazaniami aż wreszcie zobaczył jakaś dziwną wieżę wystajacą ponad konary drzew.
- Tam - krzyknął do towarzysza - To jest pewnie nasz cel.
Następnie wylądował przy wieży i przyjrzał się jej.
- Wygląda imponująco. Proponuję poczekać na naszych towarzyszy. Kto wie co czeka na nas w środku. Obudź mnie jak przyjdą.
Położył się na ziemi i zasnął. Obudził się pół godziny póżniej kiedy pozostali wrócili.
- Nareszcie wpadliście. Myśleliśmy, że się już wypisaliście - rzekł zaspanym głosem.
Skoro wszyscy już byli ruszył w kierunku wieży i zaczyna szukać drzwi. Kiedy je znajduje wchodzi do środka. Wolał nie używać siły, ponieważ wieża mogła się po prostu zawalić. |