Miguel zamarł. Potrzebował chwili, żeby skojarzyć upiornego klauna. Potem wizja lakieru spływającego pod wpływem kwasu stała się zbyt przerażająca.
- Bozos. Są tu Bozos. Cokolwiek się dowiedzieliśmy, musi wystarczyć.
Miguel zaczął szarpać za ramię Hwanga.
- Wyłaź z sieci i zabieramy stąd dupę.
Madrigail siegnął po słuchawkę i starał się uspokoić szybie bicie serca. Wział nawet kilka głębokich oddechów.
- Jest tu klaun z Bozos. Powtarzam, klaun z Bozos przy datapoolu. Ma torta i coś co wygląda jak pistolet na wodę. Zabieram Parka do wozu i podjadę pod wejście knajpy. Spieprzamy stąd, bo zaraz zacznie się zadyma.
Jak powiedział tak zrobił.
Pociągnął Hwanga za sobą.
- Odłączaj się od tego cholerstwa i chodź do fury. I do cholery, trzymaj się nisko.
<Skradanie>