Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2022, 09:03   #6
Vertis
 
Vertis's Avatar
 
Reputacja: 1 Vertis ma wspaniałą reputacjęVertis ma wspaniałą reputacjęVertis ma wspaniałą reputacjęVertis ma wspaniałą reputacjęVertis ma wspaniałą reputacjęVertis ma wspaniałą reputacjęVertis ma wspaniałą reputacjęVertis ma wspaniałą reputacjęVertis ma wspaniałą reputacjęVertis ma wspaniałą reputacjęVertis ma wspaniałą reputację
Niziołek uśmiechnął się do Nicolety.
- Dziękuję za troskę, panno Rădacan, ale tak, jak mówi pan Zamfir, nie sądzę, by przydarzyło mi się po drodze coś złego. Pogoda pod psem, ludzie kryją się po domach, a jak rzekłem wcześniej, to tylko trzy ulice. Co do biblioteki, jest tutaj takowa, połączona z antykwariatem. Znajdzie ją panienka w dzielnicy Splątanej, na ulicy centralnej. Mam nadzieję, że znajdzie pani tam coś dla siebie.

- Do Plugawej nietrudno trafić, droga pani.
- Cockaby przeniósł spojrzenie na Ritę. - Wystarczy, że będzie się pani kierować cały czas na zachód. Gdy zauważy pani, że większość domów, a właściwie baraków wzniesiona jest na drewnianych palach zatopionych głęboko w ziemi, to znaczy, że jest pani na miejscu. Jako ktoś, kto nie szuka kłopotów, odradzam jednak wycieczki tam. To niebezpieczne miejsce pełne typów spod ciemnej gwiazdy, szalonych alchemików i bandyterki. Nawet Kruki, elitarny oddział straży Carrion Hill rzadko się tam zapuszczają.

- A co się tyczy kościoła, to jest tu jeden i znajduje się tam, w Dzielnicy Koronnej.
- Niziołek wskazał palcem na usiane budynkami niewielkie wzgórze będące najwyższą, centralną częścią miasta. - Nazywa się Ossuarium, poświęcone jest Pharasmie, ale ponoć kiedyś służyło też za miejsce kultu innych bogów. Nie da się go przeoczyć, bo jak na takie miasteczko jak Carrion Hill, budynek jest wręcz monumentalny. Jego ściany, aż po dach, ozdobione są kośćmi zebranymi z głębin katakumb kościoła, na pewno pani znajdzie. Tymczasem ruszać w drogę muszę, kuzyn na pewno mnie już wygląda. Powodzenia, przyjaciele i oby do zobaczenia!

Wskoczył dziarsko na kozła, strzelił lejcami i woły ruszyły leniwie, ciągnąc trzeszczący i uginający się od towarów wóz, aż ten zniknął wam z pola widzenia za kolejnym zakrętem.

Ruszyliście w podanym przez niziołka kierunku i po chwili znaleźliście się na szerokiej ulicy otoczonej z obu stron wysokimi, ponurymi budynkami. Pomimo lejącego deszczu, nietrudno było zlokalizować gospodę "Pod Wisielcem". Jej umiejscowienie zdradzał rzucający się w oczy, dość osobliwy szyld - powieszona na drewnianym wsporniku kukła przypominająca aż za bardzo martwego mężczyznę.


Nicoleta zostawiła Vlada w przy karczemnej stajni, gdzie młody, na oko dwunastoletni chłopak obiecał zająć się osiołkiem i wspólnie przekroczyliście progi gospody. Od razu po otwarciu drzwi w wasze nozdrza wbił się zapach pieczonego mięsa i alkoholu oraz przyjemne ciepło, które uciekało na zewnątrz. Główna sala pękała w szwach i w większości zajmowana była przez ludzi, choć gdzieniegdzie w tłumie mignęło wam kilku krępych krasnoludów. Część gości spojrzała na was podejrzliwie, a potem wróciła do przerwanych rozmów i czynności. Gospoda była czysta i przytulna - idealne miejsce, by wypocząć i schronić się przed paskudną pogodą. Zajęliście więc wspólny stół pod jednym z okien, nieopodal płonącego kominka, przy którym wygrzewał się jakiś stary pies. Łypnął na was zmęczonymi ślepiami, ziewnął i poszedł spać.

Karoline postanowiła rozmówić się ze stojącym za kontuarem łysym mężczyzną o znaczonej bliznami twarzy mordercy. Oparty obiema rękoma o szynk wpatrywał się w kobietę bez jakiejkolwiek emocji wypisanej na obliczu.
- Mości panie - rozpoczęła - przybywamy z daleka, jako ochrona kupca, który podróżował do Carrion Hill. Za tydzień ruszamy w dalszą drogę. Tedy szukam dla mnie i mej kompanii pokojów na sześć nocy. Poza tym chcielibyśmy się posilić i zaznać nieco tak słynnego ciepła Ustalav. Czy jest szansa na ciepłą kąpiel?

- Witam piękną panią w naszych skromnych progach. Nazywam się Mathijs i jestem gospodarzem tego domu. - Karczmarz odezwał się nieco ochrypłym, ale sympatycznym głosem. - Jedynka ostatnia mi się ostała, mam jeszcze dwie dwójki. Srebrnik za jedynkę, trzy za dwójkę, decydować się trzeba szybko, bo przy takiej pogodzie co chwilę jakiś nowy podróżny się tu zjawia i pokoje schodzą mi jak świeże bułki z rana. Na kąpiel naturalnie można liczyć - trzy miedziaki od balii, za każdą dolewkę wrzątku miedziak ekstra. Dziś na kolację specjalność zakładu poleca królika w pieczonych ziemniakach, można też zjeść kaszę z grzybami i omlet z serem. Do każdego dania dorzucamy zupę, chleb i coś do picia wedle wyboru. Pięć srebrników od osoby.

Zaoferowane przez Karoline pieniądze Mathijs przesunął po blacie w stronę kobiety. Najwyraźniej nie chciał zapłaty za tak błahą sprawę. Wychylił się zza szynku w stronę szlachcianki i rzekł ściszonym głosem.
- Jak szukacie roboty, to do burmistrza możecie się przejść. Ostatnio jakieś kurestwo z kanałów wyłazi, niszczy miasto i zabija ludzi. Kruki, straż miastowa znaczy się, nie może sobie z tym czymś poradzić. Ponoć to coś ogromne jest, ale ludzie różne rzeczy gadają i ciężko się połapać. Większość i tak nie przeżyła, jak to coś wylazło. Burmistrz dobrze płaci, ale można nie dożyć, żeby te pieniądze choćby powąchać.

Z takimi informacjami Karoline wróciła do waszego stolika. Wynajęliście pokoje, zamówiliście wieczerzę i nad talerzami pełnymi gorącego, parującego jedzenia rozmawialiście o zasłyszanej sytuacji. Niedługo później drzwi gospody otworzyły się i do środka wszedł wysoki, szczupły mężczyzna w bordowym, przemoczonym płaszczu. Stojąc wciąż przy drzwiach, wyjął z torby pergamin, rozwinął go i zaczął głośno czytać.


- Carrion Hill potrzebuje bohaterów! Mężczyźni i kobiety o odważnych sercach i nie obawiający się niebezpieczeństw proszeni są o stawienie się w Rezydencji Koronnej w trybie natychmiastowym! Oprócz zadania godnego ich umiejętności i talentów, czeka na nich odpowiednie wynagrodzenie! Zło czai się w ciemnych uliczkach naszego miasta, skłonne zaatakować z zaskoczenia i zburzyć spokój życia naszych mieszkańców! Dlatego do wszystkich Chwatów i Chwatek pragnących dobrze zarobić - przybywajcie do Rezydencji Koronnej! Przybywajcie! Ogłoszenie burmistrza Carrion Hill, Vantona Heggry'ego. Każdy, kto pracą jest zainteresowany, winien się zgłosić jutro po śniadaniu pod wskazane wcześniej miejsce! - Zakończył mężczyzna.

- Chyba cię pojebało, że będę ryzykował swoje zdrowie! Nie po tym, jak jakiś wielki, kolczasty stwór zniszczył ostatnio sklep Antona i żeśmy wszyscy spierdalać musieli - Krzyknął jeden ze szpetnych rębajłów siedzących w kącie sali. Jego kompani przytaknęli mu gromko.

- On nie jest kolczasty, tylko obślizgły! I ma piętnaście par oczu! Tak mi kamrat mówił - odkrzyknął jakiś mężczyzna w rogu sali.

- Dwadzieścia od razu! - Zaśmiał się inny. - Ja żem słyszał, że to jakiś przerośnięty robak jest. Ma kleszcze i rozrywa ludzi na pół, jakby z papieru byli.

- Tutaj bohaterów Heggry nie znajdzie, idź lepiej do "Złotego Pantofla", tam szlachciury siedzą, to się może zdecydują
- dorzucił szczupły fircyk pod wąsem, grający w karty z trzema innymi mężczyznami.

Posłaniec nie skomentował, tylko odwrócił się na pięcie i wyszedł z karczmy, a goście wrócili do swoich spraw. Wyglądało na to, że nikt z lokalnych nie był zainteresowany pracą dla burmistrza.
 
Vertis jest offline