Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2022, 16:58   #34
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Okolice baru "JoyStick"
Jersey Downside


Aidan zarechotał w najlepsze, gdy Agent zawibrował i wydał z siebie krótki dźwięk, zwiastujący nową notyfikację, która okazała się być reklamą stylizowanego dildosa. Zdjęcie towarzyszące ofercie powiększył stuknięciem palca, oglądając akcesorium z bliska i kiwając aprobująco głową. Zabawka nadałaby się idealnie na prześmiewczy prezent urodzinowy dla Hwanga lub Miguela, gdyby nie ta wygórowana cena i prośba o tracking.

- Apollo, kochanie, filtruj lepiej spam - zakomenderował.

W iście aidanowym stylu chłopak nazwał proste, służalcze SI operujące Agentem na cześć starożytnego, greckiego boga. Jakby tego było mało, narzucił nań jeszcze więcej okowów niż zwyczaj nakazywał, zupełnie kastrując SI z funkcji głosowych i ograniczając je jedynie do wibracji oraz dźwięków. Chował właśnie smartfona do kieszeni, gdy wpadł na niego znajomy kształt.

- Funfle i utrzymankowie?! FUNFLE I UTRZYMANKOWIE?! - Ganimedes uniósł się, gdy Maryśka skończyła mówić. - Ale co ty mi tutaj sugerujesz, przepraszam bardzo? Jakieś brzydkie uprzedzenia i osądy, no wiesz co!

Norwid, znając Kallistera, zignorowała jego oburzenie i tylko okręciła się na pięcie, ale to był jeden z kardynalnych grzechów. Aidan nienawidził być tak bezczelnie ignorowanym i, łyknąwsze przynętę, ruszył w ślad za nią. "Kibble Emporium" miał w dupie, nic z niego nie potrzebował, ale prędzej piekło miało zamarznąć, zanim odpuściłby sobie walkę o ostatnie słowo. Dreptał więc za nią, nawijając żywiołowo.

- Usrałaś się na te kamienie nie wiadomo po co, a że nie mieli to teraz na mnie się wyżywasz? Na mnie?! Kamieni się, kurwa, zachciało. Ty wiesz, ile w takich kamieniach byłoby syfu i bakterii, hm? Biotechnika tyle gówna narobiło w laboratoriach, że nawet alkohol by ich nie wysterilizował, a ty o kamienie płaczesz! - Aidan, niczym irytujący dron, był tuż nad jej ramieniem i nie przejawiał zamiaru odpuszczenia sobie pościgu. - Wiesz, że łyk byś wzięła takiej whisky i by ci macica uschła? Ale może to i lepiej, bo tylko tego nam brakuje, kolejnej miniaturowej wer... HEJ!

Aidan był tak oddany swojemu słowotokowi, mającemu na celu sprowokować Norwid, że nie zauważył nawet jak z pobliskiego progu wstają dwa chłystki, którym zamarzyło się chyba bycie jeźdźcami na białych rumakach. Dopiero dłoń na piersiach, odpychająca go w tył i sylwetki blokujące drogę przerwały perorę. I wściekłość, już czysta i prawdziwa, zagotowała mu krew.

Grzech kardynalny numer dwa - Kallister nie lubiał być dotykanym, gdy nie wydał na to przyzwolenia. Zwłaszcza przez jakichś śmierdzących uliczników w porwanych łachach. Dał się jednak ponieść impetowi pchnięcia, cofając o krok, dwa w tył. Maryśka tylko rzuciła mu przez ramię kpiarski uśmieszek i przerysowanego całusa, w geście zdającym się mówić "radź sobie sam, powodzenia". No tak.

- Tej, piękniś, skąd żeś się urwał, co? - Pryszczaty obdartus rzucił bełkotliwym tonem. - Chyba musimy cię kultury nauczyć, co?

Drugi szczyl nadął się niczym balon i uderzył pięścią o otwartą dłoń, zapewne w geście który jego ograniczone moce przerobowe uznały za groźny. Aidan miał ochotę parsknąć na to śmiechem, nie czując wcale strachu przed dwoma gówniarzami ledwo trzymającymi się w pionie. Zamiast tego jednak, wbił zwężone spojrzenie w tego, który nazwał go "pięknisiem", napinając się niczym struna. Lub wąż gotujący się do ukąszenia.

- Ach, tak? - Ganimedes rzucił słodko-jadowitym tonem. - Chcecie mnie uczyć? Uczcie. Zamieniam się w słuch.

- To słuchaj - obdartus poczuł się pewniej, dźgnął nawet Kallistera w pierś palcem. - Tylko słuchaj mię uważnie, bo nie będę się powtarzać. Po pierwsze...

Po pierwsze, to w Night City należało zawsze być gotowym, by wznieść gardę. Nawet przy rozmowie. Pryszczaty gonk takiej gardy nie wzniósł i, zdzielony prosto w nos pięścią, mógł tylko zatoczyć się w tył. Aidan poprawił drugim uderzeniem, fundując mu pospieszny lifting nosa, z którego buchnęła krew. Zaplątany we własne nogi obdartus runął jak długi. Jego kolega, gdyby nie refleks stępiony alkoholem i bogowie wiedzą czym jeszcze, pewnie byłby w stanie zareagować, ale Kallister był szybszy. Johnny wyskoczył z kabury, lufa wymierzona w szczyla stanowczo osadziła go w miejscu. Przynajmniej na chwilę, bo górę wziął instynkt samozachowawczy i pozer wziął nogi za pas.

Aidan przez chwilę miał ochotę posłać parę naboi w ramach motywacji do szybszego biegu, ale dźwięk Agenta w kieszeni skutecznie odwiódł go od tego działania. Zagrała "La Cucaracha", zwiastując wiadomość od Miguela. Kallister kopnął jeszcze leżącego, grzebiąc w kieszeni i przyszpilił go do parteru, osadzając ciężki bucior na pachwinie. Wiadomości wysłuchał, przewracając oczami.

- Zostawić was gdzieś na chwilę samych - sarknął w słuchawkę.

Westchnął teatralnie, spoglądając na leżącego pod nim pryszczatego. Dla samej już przyjemności krzywdzenia przeniósł cały ciężar ciała na but osadzający go w miejscu. Splunął mu jeszcze prosto w twarz.

- Na przyszłość, mierz siły na zamiary, brudasie - poradził przyjacielsko.

I zostawił zwijającego się z bólu gonka w tyle, szybkim krokiem wracając do "JoySticka" po Reiko i Annę.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 07-11-2022 o 22:44.
Aro jest offline