Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2007, 18:12   #40
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Ravist stanął w drzwiach katedry, mówiąc:
-Wrrrusturrr di morrrte-wywarczał, a następnie stuknął laską w posadzkę. Poczuł przyjemne mrowienie w palcach, świadczące o związku zaklęcia z siłami elektryczności, a wszystko to działo się w błyskawicznym tempie.
Nagle z kryształu kostura wystrzeliło wiele cienkich wiązek błyskawic, a każda z nich trafiła jednego strażnika. powodując gwałtowne wstrząsy.
Taak, o to chodziło...-pomyślał z radością.
Podłączeni do wysokiego napięcia, rycerze miotali się pod wpływem nieprzerwanej wstęgi elektryczności.
Półelf patrzył z okrutnym uśmiechem jak tamci ludzie zaczynają się przypalać i dopiero wtedy przestał. Przez chwilę oglądał swoje dzieło, widząc jak upadają, by już nigdy się nie podnieść.
-Co za różnica, kilka trupów w tą czy w tą-rzekł tak, by go wszyscy usłyszeli, po czym wyszedł ze środka, a za nim ostrożnie podążyła reszta.
Rav z zadowoleniem parzył na swoje dzieło i z radością wdychał swąd palonych ciał, ale nie mogli tu zostać, bo okaże się, że będzie musiał wybić całe miasto. Oczywiście nie na raz, lecz na raty.
-Ruszmy się stąd-warknął, popychając gnoma.
-Prowadź nas w miejsce, o którym mówił Twój przeklęty pan, lub wypatroszę Cię na miejscu-zakończył, a Zack spojrzał na niego, szlochając.
-Już iść, już iść…-odrzekł kierując się do jednej z uliczek.
Ból jaki odczuwał gnom, znacznie złagodził irytację na niego, do tego stopnia, że pojawiło się współczucie do małego człowieka. W czasie drogi obiecał sobie, że nie będzie już okazywał niechęci do niego, ani zdenerwowania.
-Słuchajcie ja nie mam zamiaru nadstawiać karku za coś, co jest strasznie mgliste, i nie wiadomo dokąd zmierza-mimo wszystko, obietnica ta nie wpływała na innych, więc irytacja osiągnęła dawny poziom po wypowiedzeniu Półdrowki.
-Oddal się szybko, chyba że chcesz wyglądać tak jak tamci strażnicy-warknął, a następnie patrzył jak kobieta oddala się.
W czasie marszu co jakiś czas mówił do gnoma łagodnym i uprzejmym tonem:
-Zack, możemy iść trochę szybciej?-lub-Daleko jeszcze?
Gnom zaprowadził go na obrzeża Neverwinter, do małej chatki. Mag zaczął walić w drzwi pięścią, a po chwili otworzyły się. W progu pokazał się przystojny mężczyzna, który powiedział szybko:
-Wejdźcie szybko. Czemu was tak mało, i gdzie jest Ingham?
-Pan Zack nie żyć , nie żyć…-lamentował Zack.
-Nie żyje…-westchnął mężczyzna i usiadł przy stole, ukrywając twarz w dłoniach, lecz tylko jedno świadczyło o tom, w jakim jest on stanie. On płakał z żalu.
Ravist poczuł się trochę winny temu, że kapłan nie żyje. Usiadł przy stole, opierając o niego kostur, a następnie ściągnął kaptur.
-Inghama opanował ktoś lub coś, więc albo zginąłby z ręki tego czegoś, albo z naszej, przy czym zmienił się w wielkiego ohydnego pająka, który zabił jednego z naszej drużyny. Zabijałby dalej, więc trzeba było wyeliminować zagrożenie. Nie ukrywam, że przyczyniłem się do tego, prowokując... to coś, ale nie chciałem robić krzywdy Inghamowi, mimo iż wszystko temu zaprzecza...-zakończył.
-Czy byliście rodziną? Czy byliście spokrewnieni?-zapytał po chwili.
 
Alaron Elessedil jest offline