Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2022, 17:48   #7
Arsinoe
 
Arsinoe's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłośćArsinoe ma wspaniałą przyszłość
- Z antykwariatem? - Powtórzyła za niziołkiem Nicoleta. W jej tonie można było wychwycić nieskrywaną radość. - Wspaniale, wręcz fantastycznie! Jutro więc wybiorę się w rzeczone miejsce i pewnie spędzę tam z pół dnia.

Już nie mogła się doczekać wizyty w tym miejscu a na samą myśl o tym, jakie książki tam odkryje aż przechodził ją dreszczyk ekscytacji. Cockaby upierał się przy swoim zdaniu odnośnie dalszej podróży, więc nie naciskała, zwłaszcza, że towarzysze też chcieli jak najszybciej znaleźć się w poleconej gospodzie.

Znalezienie jej trudne nie było, a powieszona nad wejściem figura przypominająca martwego mężczyznę była z czymś ciekawym i oryginalnym. Nicoleta zdawała sobie jednak sprawę, że dla niektórych podróżnych, zwłaszcza tych bardziej bojaźliwych może być też niepokojąca, gdyż z daleka wyglądała jak prawdziwa.

- Zapowiada się przytulnie - zażartowała i zerknęła w stronę stajni, gdzie również paliło się światło. - Idę zaprowadzić Vlada i za chwilę do was dołączę.

Wewnątrz natrafiła na młodzieńca, który wcześniej wylegiwał się na kupce siana pod ścianą a na jej widok poderwał się jak rażony piorunem.
- Nie musisz się tak denerwować - powiedziała, uśmiechając się lekko. - Chciałam zostawić tutaj swojego osiołka. Znajdzie się dla niego miejsce?
- T-t-tak
- odparł nieco speszony chłopak. - Wszystkie boksy zajęte, ale jeden jest wolny.
- No to idealnie. Desna jest dzisiaj dla mnie łaskawa.
- Wręczyła chłopcu uzdę i wskazała osła dłonią. - To jest Vlad, z reguły nie sprawia problemów, więc powinien również i z tobą współpracować. Na grzbiecie niesie swoje jedzenie, proszę, żebyś karmił go tym, co tam jest i dawał mu wody. Zresztą, chyba wiesz, jak zajmować się zwierzętami?
- T-tak, proszę pani.
- To świetnie
- odrzekła Nicoleta i sięgnęła do sakiewki. - Jak ci na imię?
- Zivko, proszę pani.
- No więc, Zivko…
- kobieta chwyciła chłopca za rękę i włożyła mu w dłoń srebrną monetę. - To jest dla ciebie i chcę, żebyś zajmował się Vladem najlepiej, jak potrafisz. Ale tak najlepiej, najlepiej. Miej na niego oko, nie pozwól mu zgłodnieć a gdyby coś się z nim działo, daj mi szybko znać. Zatrzymam się na kilka dni w gospodzie, więc tam mnie znajdziesz. Vlad to mój przyjaciel, zatem chcę, by miał najlepszą opiekę. Zrozumieliśmy się?
- Oczywiście, proszę pani. Ale… to jest strasznie dużo pieniędzy.
- Dlatego musisz dać z siebie wszystko. Liczę na ciebie.
- Pacnęła lekko Zivko palcem wskazującym w nos, zabrała swoją torbę z grzbietu Vlada, pożegnała się ze zwierzęciem i ruszyła do środka gospody.

Zerkając jeszcze na odchodne przez ramię widziała, jak chłopak wciąż wpatrywał się w srebro na swojej dłoni, jakby nie mógł uwierzyć, że naprawdę tyle dzisiaj zarobił. A Nicoleta wiedziała, że od teraz Vlad będzie oczkiem w głowie stajennego.


Wnętrze karczmy prezentowało się zdecydowanie zachęcająco, nawet pomimo tego, że pękało niemal w szwach. Czarodziejka dołączyła do stolika zajętego przez kompanów, od razu zwracając uwagę na psa śpiącego przy palenisku. Pogłaskała go i podrapała za uszami, pamięcią przywołując Milly i Radka, dwa psy obronne, które ojciec kupił kilka lat temu a które na pewno czekały teraz z utęsknieniem, aż Nico wróci do domu. Po skończonych pieszczotach chwyciła za wolne krzesło stojące przy stoliku obok, po czym ustawiła je przy kominku i rozwiesiła na nim swój mokry płaszcz.

Karoline rozmówiła się w tym czasie z gospodarzem i gdy wróciła do stolika, najpierw wspomniała o dostępnych pokojach i kolacji.
- Wzięłabym dwójkę dla siebie, jeśli nie macie nic przeciwko. Lubię mieć dużo przestrzeni. I przy okazji nikogo nie będzie denerwowało, gdy nabałaganię - powiedziała, zerkając zwłaszcza w stronę Rity. - Niemniej, jeśli mogę coś wam uzmysłowić. Badania przeprowadzone kilka lat temu na Uniwersytecie Lepidstadt dały interesujące wyniki: chaos na biurku czy w najbliższym otoczeniu wskazuje wcale nie na to, że jesteś brudaskiem, ale na to, że twój mózg koncentruje się na tym, co naprawdę ważne. Ponadto, uczeni analitycy są przekonani, że nieuporządkowane środowisko jest doskonałym sposobem na pobudzenie twórczego nastroju.

“Cała ja!”, pomyślała, ale już nie dodała. Ostatecznie stanęło, że weźmie wspólny pokój z Karoline. Opłaciła swoją część na sześć dni wraz z kąpielą a na kolację zamówiła królika w ziemniakach. Do tego dostała chleb, zupę warzywną i grzane wino. Jedząc dobrze przyrządzony posiłek wysłuchała, czego szlachcianka dowiedziała się od karczmarza. Właściwie od razu zainteresowała ją opowieść o potworze niszczącym budynki i zabijającym mieszkańców. To był problem, który zdecydowanie wymagał jej atencji. Wiedziała, że musi i chce się w to zaangażować, by pomóc lokalnej społeczności. No a potem jeszcze zjawił się posłaniec od burmistrza, który tylko zaostrzył apetyt czarodziejki na tę sprawę.

- Musimy się tego podjąć - powiedziała z całkowitym przekonaniem i pewnością w głosie. W oczach tliła się iskra ekscytacji. - Skoro nawet lokalna straż nie może sobie z tym poradzić, to musi być coś bardzo poważnego. Pamiętajcie, że Carrion Hill zbudowano na szczątkach innych aglomeracji, więc cokolwiek nawiedza mieszkańców, może pochodzić z jakichś dawnych czasów. Albo to całkowicie nowe zagrożenie. Jeśli nie sprawdzimy, nie dowiemy się. Jestem za tym, żeby z rana wyruszyć do burmistrza i dowiedzieć się o szczegółach tych ataków.

Słuchając i obserwując zgromadzonych w sali gości widziała, że temat jest im znany i nimi porusza, ale nikt nie chciał podejmować się próby odnalezienia tego, co niszczy ich miasto. Nie dziwiła im się. Pewnie gdyby nie miała w sobie tego naturalnego pędu do chociażby prób rozwikłania dziwnych spraw i potrzeby jakiejś dawki adrenaliny, zapewne też odmówiłaby współpracy. W pewnym momencie złapała się nawet na tym, że chciała zerwać się i chodzić od stolika do stolika, żeby wypytywać o to, co zgromadzeni w sali wiedzą na temat tej sprawy, ale ostatecznie się powstrzymała. Wyszłaby na jakąś nawiedzoną i pewnie tylko zraziłaby do siebie wszystkich zebranych. Skupiła się więc jedynie na mężczyźnie, który opowiadał o tym, że musiał uciekać z towarzyszami spod sklepu niejakiego Antona.

No i ciekawość zwyciężyła, gdyż pomimo zmęczenia postanowiła wraz z nowymi towarzyszami odwiedzić miejsce ataku.

Rozpytując o sklep Antona, drużyna nie miała problemu z ustaleniem jego położenia. Znajdował się zaledwie trzy ulice od gospody w linii prostej, więc po kolacji awanturnicy ruszyli przez niesłabnącą ulewę, by przyjrzeć się temu miejscu. Lampy gazowe ustawione w równych odstępach wzdłuż brukowanej ulicy rozświetlały mrok i pozwalały omijać co większe kałuże.

Niedługo później cała czwórka znalazła się na miejscu. Pogrążony w ciemnościach, opustoszały budynek wyróżniał się znacząco na tle pozostałych, gdyż był w kompletnej ruinie - brakowało połowy frontowej ściany i całej bocznej, a dach w tym miejscu zawalił się do środka. Tam, gdzie mogły znajdować się drzwi wejściowe, ktoś postawił drewniany znak ostrzegawczy z napisem ‘NIE WCHODZIĆ! GROZI ZAWALENIEM!”. Cokolwiek spowodowało takie zniszczenia musiało być niesamowicie silne i znacznych rozmiarów.

Próbując zajrzeć do środka przez dziurę w ścianie, awanturnicy dostrzegli część zasypanej gruzem wyrwy w podłodze. To stamtąd musiało wyleźć coś, co zniszczyło budynek. Zagruzowany otwór był jednak zbyt wąski, by można się było przez niego przecisnąć nawet najszczuplejszej z całej czwórki Nicolecie. Gdzieniegdzie na deskach i resztkach kamienia dostrzegli ciemne plamy, które musiały być zaschniętą krwią. Nic więcej nie udało im się ustalić.

- To naprawdę poważna sprawa, trzeba ją dokładnie zbadać - powiedziała, wpatrując się w wąski prześwit w podłodze prowadzący pod ziemię. - Szkoda, że nie damy rady rozejrzeć się tam na dole. Trzeba będzie jutro porozmawiać z burmistrzem i wyciągnąć z niego jak najwięcej informacji na temat tych ataków. Teraz wracajmy do karczmy, i tak niczego więcej tu nie wskóramy. Jestem wykończona i marzę tylko, żeby wejść do balii a potem zakopać się w ciepłym łóżku.


Po powrocie poczekała, aż służki Mathijsa przygotują jej kąpiel, domówiła wiadro gorącej wody i zanurzyła się w balii po same usta. Przyjemne ciepło od razu otuliło jej ciało i pozwoliło się całkowicie zrelaksować. Na Pharasmę, jak ona tego teraz potrzebowała! Zacinający o szyby deszcz czynił tę chwilę wytchnienia jeszcze bardziej wyjątkową a czarodziejka pozwalała jej trwać. I trwać. Do czasu, aż woda zrobiła się letnia i trzeba było podnieść swoje zmęczone cztery litery.

Po umyciu się przyjemnie pachnącym, różanym mydłem, wytarła się w zaoferowane przez gospodarza kawałki materiału i wślizgnęła do łóżka. Zauważyła, że jej ubrania i rzeczy wciąż leżą na podłodze, ale nie miała już siły, żeby to wszystko posprzątać. Jedynie różdżka powędrowała pod poduszkę, gdyż z nią nigdy się praktycznie nie rozstawała. Miała też nadzieję, że gdy Karoline przyjdzie do pokoju i zastanie ten rozgardiasz na podłodze to się zbytnio nie zdenerwuje.

Nicoleta rozmyślała jeszcze chwilę na temat tego czegoś, co mogło niszczyć budynki w mieście, ale gdy nadchodzący sen rozlał się rozkosznym ciepłem po jej zmęczonym ciele, nie była w stanie dłużej utrzymać otwartych powiek i zasnęła dosłownie w chwilę. Przy akompaniamencie padającego za oknami deszczu.
 

Ostatnio edytowane przez Arsinoe : 08-11-2022 o 18:01. Powód: drobne modyfikacje.
Arsinoe jest offline