Data Pool w Jersey Downside
Ostrzeżenie Miguela potrzebowało dłuższej chwili, by zakotwiczyć się w atakowanym mnóstwem reklamowych bodźców umyśle Hwanga - kiedy jednak Park pojął, o czym Pepito do niego mówił, krew momentalnie zlodowaciała mu w żyłach.
Bozosi, psychopatyczni trefnisie, których już dawno powinna była wystrzelać straż sąsiedzka we wszystkich szanujących się podmiejskich dzielnicach Night City!
Jednym impulsem myślowym sieciarz zamknął połączenie z cyberprzestrzenią, drugim zaczął czyścić szyny neutralnego koprocesora z niepotrzebnego już oprogramowania diagnostycznego, które po przerwaniu sprzęgu tylko spowalniało naturalne procesy myślowe chłopaka.
A potem sięgnął ręką po swoje okulary i właśnie wtedy gdzieś przerażająco blisko coś wybuchło budząc do życia przeraźliwy skowyt i wycie pokaleczonych ludzi. Zaskoczony i wstrząśnięty tym doznaniem, Park zgasił ikony wyświetlane wciąż na szkłach gogli i przełączył je w tryb pełnej przezroczystości akurat na czas, by ujrzeć jak potworny klaun morduje w biały dzień w środku spokojnej dzielnicy jedną z cybergotek.
Wszędzie wokół słaniali się na nogach zakrwawieni sieciarze, niektórzy wlekący za sobą pęki wpiętych w interfejsy kabli, niektórzy targani konwulsjami zdradzającymi niekontrolowane wyjście z sieci. Kilka nieruchomych ciał leżało opodal Data Poola w rosnących kałużach krwi dopełniając straszliwego obrazu.
W uszach Parka narastała paniczna kakofonia ludzkich głosów, ale przez cały czas dominował ponad nią inny dźwięk: demoniczny rechot szaleńca, który szarpał rękami ciało martwej śmieciarki próbując zrobić z niej nieżywą już tarczę.
- Ty jebany maszkaronie! - wrzasnął z wstrętem Hwang macając jednocześnie obiema rękami po krzyżu. Streetmaster wpadł mu w dłoń jakby przypadkiem, szczęknął zwalniany bezpiecznik, włączyły się dzięki czujnikom chwytu podświetlenia przyrządów celowniczych.
A potem broń wypaliła z hukiem, który wprawił w drżenie sklepienie czaszki Hwanga.