Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2022, 19:40   #36
Nuada
 
Nuada's Avatar
 
Reputacja: 1 Nuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputację


____
7.1


Prawa to ponoć najcenniejsza rzecz na świecie. Tak przynajmniej rodzice wszystkich niemal ras, uczą od małego swego latorośle. Carl Skell, choć swoje lata miał to doskonale pamiętał nauki ojcowski. Żołnierskie życie nauczyło go, że różnie z tym bywa i w tym brutalnym i paskudnym świecie, to nie zawsze dobro, prawda i uczciwość święcą triumfy. Słysząc pytanie kapitana Fegela, postanowił zaryzykować, choć doskonale wiedział ile ryzykuje.
Gospodarz długo milczał, przez większość czasu wpatrując się w gwieździste niebo.
W końcu spojrzał na Carl i kładąc mu dłoń na ramieniu rzekł:
- Rozumiem synu. Nie musisz nic więcej mówić. Daj mi tylko znać, gdy będę mógł ci jakoś pomóc.
Słysząc te słowa Skell ucieszył się, ale widząc zamyśloną twarz gospodarza doszedł do wniosku, że ten wie chyba dużo więcej niż mówi. W sumie nie było w tym nic dziwnego w końcu Carl był dla niego kompletnie kimś obcym, a mimo to dostał zaproszenie do jego domu. Teraz sierżantowi Czarnej Gwardii Ostlandu zdało się, jakby z twarzy kapitana Hansa Fegela spadła maska. Na jego twarzy malował się bowiem smutek i głębokie zamyślenie, jakby oficer poważnie się nad czymś zastanawiał.
Choć w skrytości ducha Carl liczył na choćby jeszcze jakieś jedno słowo szczerości, to do końca proszonej kolacji nie doczekał się żadnego wyjaśnienie o czym dumał oficer.



____
7.2


Rudolf Nirling szybko pożałował swojej pazerności. Wiekowy to był już mężczyzna i doskonale wiedział, że interesy z sigmaryckimi inkwizytorami, to nie jest coś o czym się marzy. Znalazłszy się w potrzasku, aptekarz rzekł:
- Mein herr, com mógł, to zrobił. Znać, że zioła mocno namieszały mu w głowie i duszy. Pewnie wdychał ich woń od długiego czasu. Ja nic więcej zrobić nie mogę. Dobrego medyka mu trzeba, ale śmiem wątpić czy jest ktokolwiek w Wurzen, kto go do zdrowia powróci.

Na koniec, gdy Jung spisał na szybko zeznania Nirlinga, złożone pod przysięgą na święty młot Sigmara, ten rzekł:
- Mein herr wiedz, że na mnie możesz liczyć. Przysięga, to dla mnie świętość. We wszystkim was wspomogę, bo wiele złego się ostatnimi czasy dzieje.

Pankraz w pół słowa zatrzymał gęsie piór i unosząc lekko głowę, rzucił pytające spojrzenie aptekarzowi.
- Masz coś konkretnego na myśli?
- To plotki jedynie…
- Mów! - rzucił Jung, ostrym tonem głosu, który nawykł do wydawania poleceń.
- Wielu ludzi, tak tych szaraczków zwykłych z pospólstwa, jak i z wyższych sfer… szlachty, jak i kapłanów nawet… mówi, że zło ku nam idzie. O znakach się mówi różnych. Wiesz, mein herr, jako takie zwykłe gadanie można by to traktować i tak też sobie o tym do tej pory myślał. Wszak, co nam bogowie ześlą, tam nam dane będzie. Teraz jednak przypomniałem sobie o jednej starowince. Kilka dni temu ona u mnie była i maść u mnie kupowała na ból głowy. Staruszka mówiła, że to dla wnuczka. Ponoć znalazł on nową pracę i odkąd ją rozpoczął, to się na straszne migreny uskarżał. Z ciekawości zapytałem, a cóż to za zajęcie.
Na co starowinka odpowiedziała, że ktoś w Notstand ludzi do pracy szukał, aby wianki pleść. Ponoć bardzo dobrze płacił i dlatego jej wnuk się najął, choć robota raczej dla niewiast bardziej przeznaczona. Teraz po tym, com tu widział, to pomyślałem, że się to może wszystko łączy.
- Wiesz kto tych ludzi najmował? - spytał Jung wracając do spisywania zeznań.
- Nie, mein herr.
- To się dowiedz. Byle dyskretnie. Jak już będziesz wiedział, to zostaw list u mych braci w świątyni.
- Tak jest, mein herr. Czy mogę już odejść?
- Jesteś wolny - odparł inkwizytor, nie spoglądając już na swego rozmówcę.



____
7.3


W zajeździe Tatulka grupa inkwizytorów prowadziła ożywioną dyskusję na temat zdobytych informacji. Jung i Gerstmann planowali jeszcze tej nocy wyruszyć w podróż do Hunde Zitadelle. Bode ostatnie przygotowania czynił, prowiant uzupełniając przed wyruszeniem i koni doglądając. Reichmann pożegnał się z towarzyszami i do wyznaczonych zadań ruszył.

Gdy na stole wylądowały portrety ręką ulicznego artysty uczynione, każdy z członków inkwizytorskiej grupy przyjrzał mu się uważnie. Żaden z nich ani łysego mężczyzny, ani owej młodej kobiety nie znał. Trop to jednak mógł być i dobrze, to o Skellu świadczyło, że o czymś takim pomyślał.
Co innego Tatulek. Ledwo niziołek na pastelowe podobizny zerknął, uśmiechnął się szeroko.
- A ile informacja o tych gagadkach jest dla szanownych panów warta? - spytał. Widzą jednak surowe miny sigmarytów uniósł obie dłonie w uspokajającym geście i szczerząc się nader białymi zębami, rzekł:
- Żartował,żartował. Za zapłatę mi starczy, że do schwytania heretyków się przyczynię. Tego łysego, to nie znam i pierwszy raz na oczy widzę. Paniusia to Hilda Zwing, żona Huberta. To dobry człowiek. Sklep na Łukowej prowadzi. Ona też w porządku kobita. Matka dobra i ugotować potrafi. A co ona takiego przeskrobała, że jej panowie szukacie?
- Nie twoja to rzecz - mruknął Jung posyłając niziołkowi surowe spojrzenie - O łysego się popytaj. Tylko dyskretnie.
- Ma się rozumieć, mein herr. Dyskrecja, to moje drugie imię.

Inkwizytorzy spojrzeli po sobie, ale żaden ni słowa nie wyrzekł.
 
Nuada jest offline