Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2022, 05:25   #142
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację

- To ten straszny Malarunk, przed którym nieomal puszczały im zwieracze? - Katerina, która jeszcze dobrze nie zdążyła się rozpędzić, a już musiała się zatrzymać, parsknęła. Widząc jak pobratymcy Venaka składają broń, schowała rapier i ściągnęła bełt z kuszy. Podeszła do stygnącego trupa i bez większych ceregieli odnalazła i chwyciła za grot strzały. Podrzuciła go do góry i chwyciła zręcznie w locie, z szerokim uśmiechem na ustach omiatając spojrzeniem niespokojnych małpowatych. - Od wyrokowania nad nimi wolę oględziny tego mitycznego Kręgu, o którym zdążyliśmy się już tyle nasłuchać. Ich los jest mi obojętny, ale niech trupy orków zostawią w spokoju, bo inaczej nic nie zobaczymy z nagrody.
— No dobra zwierzaczki, to wy się tam bawcie a ja zapoznam się ze wspaniałą technologią magiczną moich wybitnych przodków – powiedziała Da’naei, po czym obróciła się na obcasie i udała do komnaty z Wrotami Alsety.
Sid poszedł za Laveną, aby wykryć ewentualne niebezpieczeństwo w jakie czaromiotka mogłaby się wpakować.
Paladyn opuścił miecz i rozejrzał się z satysfakcją. Udało się, charau-ka poddały się, nie musieli z nimi walczyć. Kolejny sukces.
- Wug, będzie trzeba nad nimi zapanować. Jeśli chcesz mieć ich jako sojuszników plemienia, nie można ich puścić samopas. Dasz sobie z tym radę? - zapytał orka, nachylając się nad trupem Malarunka i ściągając mu rękawicę. Rzucił ją barbarzyńcy - To może pomóc, jako symbol. Doktorze, chyba póki co będziesz potrzebny jako tłumacz.
Khair zainteresował się zbroją pokonanego wroga - na pierwszy rzut oka lepszą niż ta, którą miał na sobie.
-Jeśli taka jest moja dola, ale jak zamiast Laveny wróci awatar ognistej zagłady, to nie do mnie miejcie pretensje - rzekł doktor z teatralnym smutkiem.
— Tak jakby to nie było jedno i to samo dziadku! — oznajmiła półelfka zanim zniknęła w głębi pomieszczenia z wrotami.
- Bez obaw, drogi doktorze. Otoczę pannę Da'naei moją czułą opieką - rzuciła Katerina z uśmiechem, puszczając Sidowi oko i, obracając grot w palcach, ruszyła w ślad za czarownicą.
Wug złapał rękawicę i skinął potwierdzająco głową Joreskowi. Schował krótki miecz do pochwy. Trzymał rękawice w geście zwycięstwa i pokazie siły ale nie założył jej. Kojarzyć się mogła małpowatym z reżimem sekty.
- Dziękuję za pomoc Sidoniusie. Chciałbym żebyś w wolnych chwilach trochę mnie poduczył tego smoczego. Tymczasem zapytaj Venaka co powiedział swoim oraz przetłumacz moje słowa. Ja Wug “Łamacz Kości” zwyciężyłem Malarunka. Własnoręcznie go zabiłem. Chcę żebyście zostali moimi wojownikami, nie jestem Charau-ka ale jesteście w nowym świecie i prowadzić będzie was ktoś kto go zna. Wodzem w przyszłości będzie zawsze najsilniejszy, możecie rzucić mi wyzwanie jeśli chcecie nim zostać. Rytualny pojedynek do śmierci jednego z nas. Jeśli klękniecie i uznacie moją władzę. Dam wam dom, zasady i życie. Nie będziecie psami kultu który traktuje was jak mięso armatnie. Nie będzie lekko bo żaden wojownik nie ma lekko. Czeka was jednak lepsza przyszłość niż teraz. Znajdziemy tereny łowieckie godne naszych serc i żołądków. Jeśli ropuchy wasi ciemiężyciele po was przyjdą zabije ich tak jak zabiłem Malarunka i ropuchy które z nim przyszły. Zabijemy ich razem, nie będziecie już nigdy niewolnikami. - uśmiechnął się na chwilę by po chwili znów spojrzeć po Charau-ka. Skinął głową Sidoniusowi żeby tłumaczył.
Sidonius tłumaczył, jednocześnie zastanawiając się czy Joresk ma konkurencję o serce Lavenny.

Sidonius przetłumaczył słowa barbarzyńcy do wojowników charau-ka. Propozycja spotkała się z nieufnością: wyglądało na to, że potrzeba było czegoś więcej niż zapewnień o ochronie i nowym życiu, aby zjednać sobie zaufanie wojowników, jednak, być może z czasem Wug mógł to zaufanie pozyskać.

Sidonius, który spytał się Venaka o to, co powiedział im, został poinformowany, że Venak powiedział im mniej więcej to samo, co sam Wug: że twierdza Altaerein i okolice Rozgórza mogą stać się nowym domem dla charau-ka.

Na samym końcu, jeden z wojowników, chyba ten najstarszy stażem, wyrzekł parę słów, które zaraz potem zostały przetłumaczone przez śledczego.
– Niech i tak będzie - rzekł charau-ka. – Dzieci Dahaka od teraz będą podążać za wielkim wojownikiem, ale nikt z nas nie będzie przed nim klękać. Dość już było klęczenia przed smoczym tyranem.
Wug przez chwilę przyglądał się starszemu wojownikami.
- Godne słowa, niech i tak będzie. - ork skinął głową. - Opowiedzcie mi o rytuale który odprawiał Malarank. Co zamierzał nim osiągnąć? - ork nie znał się na czarach więc zapytał z przezorności. Nie rozróżniał czy była to forma rytuału jak modlitwa czy miał on jakieś magiczne właściwości.
Na wzmiankę o rytuale, charau-ka pokręcił tylko głową.
– Malarunk wiedział, o co chodziło. Myśmy mieli tylko śpiewać ku czci Dahaka, żeby Dahak naprawił bramę elfów, przez którą żeśmy przeszli. Brama nie działa już.
Joresk pokiwał głową z zadowoleniem. Klepnął Wuga po ramieniu w geście, który żołnierze rezerwowali dla towarzyszy broni po przeżytej bitwie.
- Dobra robota - stwierdził - Ale teraz czeka cię trudniejsza część, czyli nauczenie ich dyscypliny. Jeśli będziesz potrzebował wsparcia, służę pomocą. Nie mam wiele doświadczenia jako sierżant, ale co nieco podłapałem - rzucił, udając się w stronę pomieszczenia z bramą. Sidonius miał rację, lepiej żeby ktoś miał na nie oko.
Khair podążył za nim, bowiem tam mogły się rozegrać kolejny etap akcji z wrotami. A jego wiara w to, że działania Laveny będzie cechować rozsądek, była niewielka.
Ork zdjął plecak i wyciągnął z niego swoje zapasy jedzenia.
- Tygodniowe zapasy więc starczy dla każdego. - rozdał je między wojowników by każdy mógł się najeść. - Póki jecie dwóch na warcie potem zmiana. Zbadam portal z towarzyszami. Pilnujcie przejścia do tej komnaty, żeby nikt nam nie przeszkadzał. Przy okazji - pokazał im rękawicę Malarunka - To symbol władzy czy ucisku. A może symbol wyłącznie religijny? - Ork nie do końca wiedział z czym ma do czynienia ani jaki stosunek do przedmiotu mają jego podwładni.
– Żaden - odparł jeden z małpoludów. – Malarunk dostał kiedyś. A może znalazł…? Prawdziwy symbol to tamten tam, co go ruda zabrała… Złota figurka Dahaka. Symbol niewoli.
- Jeśli tak, to może być użyteczną bronią - stwierdził paladyn - Pazury będą równie groźne co miecz, a i tak łatwo jej nie zgubisz.
- Doceniam gest. Magia jest tam zaklęta potężna. Ja walczę młotem dzięki pierścieniowi jego moc uderzenia jest również na mieczu. Szkoda żebym w drugiej dłoni dzierżył coś magicznego skoro magię zapewnia pierścień. Może można to wymienić na miecz uderzenia dla ciebie bądź taki rapier dla Katariny. Tak czy owak wykorzystajmy to lepiej.
~

Tymczasem, pozostali - Lavena, Renali i parę innych osób skierowało się do komnaty głównej.

Kompleks pomieszczeń z reliefami skończył się. Weszli do kolistej komnaty, wysokiej na paręnaście metrów. Kamienne lico ścian było udekorowane w kunsztownie i misternie zaprojektowane, spiralne wzory.

Na północy rozległej komnaty znajdowały się podwójne wrota, zaś na południu otwarte dźwierze prowadziły do schodów - te jednak były zablokowane przez warstwy gruzu, który wyglądał, jakby niedawno spadł z góry. Resztki jednego z charau-ka leżały pod rozsypanymi kamieniami, niewątpliwie pozostałości próby przekopania się przez niestabilny zawał.

W centrum rozległego pomieszczenia znajdowało się sześć statui przedstawiających elfy. Każda z rzeźb była zwrócona na zewnątrz, zaś za ich plecami znajdowała się wyschła fontanna. Zdawało się, że każda statua przedstawiała elfickie bóstwo.

Pierwszym z posągów, tym, który był zwrócony w stronę wrót, z których wyszli, była Alseta, bogini bram i przemian. Sama sylwetka bogini przedstawiała kobietę ubraną w proste szaty bez żadnych ozdób. Z tyłu jej głowy znajdowała się rozpoznawalna, śmiejąca się maska.

Drugim, wysuniętym nieco dalej na południe, była Yuelral, bogini kryształów i magii. Podobnie jak Alseta, ta także nosiła na sobie długie szaty bez zdobień, jednak w jej lewej ręce spoczywał jej atrybut, kamień ioun.

Pod symbolicznie wyrzeźbionym łukiem z gałęzi stała następna bogini, Findeladlara, bogini sztuki i architektury. Szary posąg kobiety wznosił prawą dłoń, wskazując na wrota, które stały przed nią.

Czwartą statuą był elfi bóg Ketephys, w swoich dłoniach dzierżący łuk i strzałę. Oczy boga miały wielkie, okrągłe, nawet jak na elfa źrenice, które przypominały te jastrzębie. Pióra ptaka wyrastały z jego głowy, zaś pod długim płaszczem z kapturem znajdował się wielki pies, który według podań zwał się Meycho, obok niego był jastrząb zwany Gwiazdą. Pod wrotami poświęconemu jego imieniu znajdowały się wykreślone węglem jakieś znaki, które wyglądały na jakiś pogański rytuał charau-ka, który próbował tutaj odprawić Malarunk..

Obok tych bogów znajdowały się jeszcze dwa posągi bogów nieco lepiej znanych w Isgerze: Calistrii i Desny.

Calistria, bogini zemsty i rozkoszy zmysłowych, z zalotnym uśmiechem przywoływała do siebie gestem. Ubrana była, lub, być może lepszym określeniem byłoby: okryta była zaledwie skromną szatą, która odsłaniała więcej niżeli miała zakrywać. Pod stopami bogini znajdował się tuzin os. Rój owadów wylewał się z ram statuy i podążał parę stóp w kierunku bramy, która była jej poświęcona.

Desna, która stała obok Calistrii, wydawała się być jej przeciwieństwem. Nieśmiały uśmiech był skryty za motylimi skrzydłami unoszącej się parę stóp nad kamienną posadzką bogini, a za jej plecami znajdowała się symbolicznie oddana rzeźba firmamentu.

Puste ławy stały w czterech wgłębieniach na wschodzie i zachodzie. Były umieszczone pomiędzy sześcioma bramami, które zostały wbudowane w kamienne ściany. Każda z bram była udekorowana zupełnie odmiennymi od reszty reliefami, glifami i ornamentami, w zależności od tego, dla którego bóstwa został poświęcony.

Poza jednak północno-wschodnią bramą, którą właśnie weszli i która wyglądała na całkowicie zrujnowaną, każda z bram wiodła donikąd - przejście, które powinno być w każdej z bram było zwykłą, kamienną ścianą.

Podwójne wrota na północy były strzeżone przez pojedynczą statuę przedstawiającą strażnika. Kamienny strażnik wyposażony był w tarczę i miecz.

Po wejściu Joresk przez moment przyglądał się pomieszczeniu w pełnej szacunku ciszy.
- Ciekawe, sądząc po tych posągach starożytne elfy miały spory szacunek do swoich bogów- te portale były oparte na magii boskiej, czy tajemnej? - rzucił pytanie, jakby odruchowo, po czym szybko zmienił temat - Wygląda to podobnie do kaplic panteonów, chociaż spodziewałem się, że Alseta będzie miała bardziej prominentny pomnik, w końcu to “jej” wrota - stwierdził, przyglądając się wizerunkowi wspomnianej bogini.
Katerina również poświęciła parę chwil na podziwianie komnaty w ciszy, pierwsze kroki kierując ku pomnikowi Calistrii. Sakralnym niemalże gestem położyła dłoń na kamiennym roju os u stóp Powabnego Żądła, pochylając nawet głowę jakby w krótkiej modlitwie.
- Jej Krąg - odezwała się, mimowolnie zniżając głos do półszeptu. - Ale same portale zdają się być poświęcone każdemu bóstwu z osobna. Wnosząc przynajmniej po tym...
Pokazowo uniosła klucz stylizowany na grot strzały. Skinęła głową w stronę łuku w ścianie naprzeciwko statuy Ketephysa.
- Wrota Łowców, tak? - Po czym podążyła spojrzeniem za osami Calistrii. - Wrota Rozkoszy? Może Zemsty? Te poświęcone Desnie mogą być Wrotami Snów bądź Gwiezdnymi Wrotami. Któż wie...
Bonheur ruszyła powolnym krokiem wzdłuż komnaty, poświęcając każdej bramie chwilę na uważne oględziny z zadumą wyrysowaną na licu, wierzeje strzeżone przez kamiennego wojownika pozostawiając na sam koniec.

Khair z większym spokojem przyglądał się posągom i bramom.
- Ciekawe, czy kiedyś wszystkie działały - powiedział.
— Niewątpliwie — odniosła się czaromiotka. — Moi przodkowie byli niezwykle potężni i mądrzy. Zresztą, po co mieliby budować niefunkcjonalne portale?
Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu, szukając jakichś napisów w języku jej ojca. Liczą, że wyjaśnią jej coś więcej na temat znaleziska.
Wug po wejściu do komnaty aż cicho gwizdnął.
- Ładne to, to. Ciekawe czy też funkcjonalne. Charau-ka oddali się pod moją komendę. Malarunk tyle gadał o żarciu, że pewnie długo tu siedzieli. Dałem im sporo ze swoich zapasów. Dowiedzmy się czy to diabelstwo działa.
Katerina zrobiła mały pochód wokół wrót - każde z nich nosiło na sobie symbole i płaskorzeźby odpowiednie bóstwu, któremu było poświęcone. Sidonius, Lavena, Wug, a także Khair i Joresk mieli okazję poświęcić czas na przyjrzenie się każdemu z portali.

Renali pozostała w tyle, pilnując charau-ka. Wyglądało jednak na to, że nowi sojusznicy Wuga nie knuli jakiejś kontry - małpi wojownicy trwali w ciszy, czekając i z rzadka tylko wymieniając między sobą zdawkowe uwagi, pałaszując dane przez Wuga zapasy.

Zniszczone wrota, przez które awanturnicy wkroczyli do Kręgu Alsety, były udekorowane rzeźbami lilii wodnych i symboli Alsety. Pod wrotami, na niemal zatartej tabliczce, w starożytnym języku, widniał napis: “Wrota Lotosu”.

“Wrota Klejnotu” były kolejną bramą, zlokalizowaną na południe od Wrót Lotosu. Tu rzeźby pokazywały obrazy kryształów, a jej górny łuk stylizowany był na stalaktyty. Ikony święte dla Yuelral dekorowały wrota.

Brama wysunięta jeszcze dalej na południe, za Wrotami Klejnotu, była udekorowana obrazami zachodzącego słońca, sawanny i wydm. Nazwa wrót dedykowanych Findeladlarze, pod wrotami, brzmiała: “Wrota Zmierzchu”.

Zaraz potem znajdowały się Wrota Łowców. Obrazy jastrzębi, księżyca, łuku i strzał przeplatały się z tymi przedstawiającymi gęstą dżunglę. Tu i ówdzie znajdowały się symbole święte dla Ketephysa.

Kiedy Katerina znalazła się nieco bliżej tych wrót, poczuła, jak grot strzały zaczął lekko przyciągać ją w stronę bramy, niczym magnes. Muszkieterka tylko ścisnęła klucz mocniej i obeszła portal szerszym łukiem, nie chcąc go przypadkiem aktywować.

Brama poświęcona Calistrii zwana była Wrotami Zemsty. Na portalu poświęconej bogini znajdowały się obrazy biczów, os, a także fal morza i symboli świętych dla Calistrii.

Wreszcie, ostatnia z bram, która zwana była “Bramą Snów”, zdobiona była w obrazy motyli i gwiazd.

Kiedy Katerina podeszła do kamiennego strażnika, który stał przy sporych wrotach o dwóch skrzydłach, z nieporuszających się ust wielkiej statuy zadudniło:
– Tylko ci, którzy znają znak bogini mogą przejść - rzekł strażnik w języku elfów.
- Hah!, wiedziałam że na coś się przyda - Katerina z uśmiechem ściągnęła plecak z jednego ramienia, wydobywając z kieszeni znaleziony w jednej z komnat cytadeli symbol Alsety. Wątpiła, by rzeźbę usatysfakcjonował sam ustny opis symbolu. Uniosła kuriozum w stronę strażnika, przemawiając w elfickim. - Chwała Alsecie.
- Co powiedziały te drzwi? Coś o Alsecie? - dopytał Joresk.
- Doprawdy, czego was uczą w tych świątyniach - sarknęła muszkieterka. - “Tylko ci, którzy znają znak bogini mogą przejść.” Mniemam, że o znak Alsety chodzi, wszak Krąg jej poświęcony.
- Pewnie tak - zgodził się paladyn - I jeśli to działa jak zaklęcie w cytadeli, to każde z nas potrzebuje takiego symbolu, czas chwilę porysować - westchnął - I nigdy nie uczyłem się w świątyni, żaden ze mnie święty mąż - uśmiechnął się do Kateriny.
Ork podrapał się po głowie.
- Z tym symbolem to pewnie racja. Tylko wystarczy, że jedna osoba przejdzie a potem przerzuci symbol do kogoś przed drzwiami? Nie będzie prościej? Wtedy każdy wejdzie. A rysowane symbole mogą być nie dość dokładne.
- Zadziała, o ile zabezpieczenie działa tylko w momencie wejścia, a nie dla całego pomieszczenia - Joresk zastanowił się przez moment - Najpierw najlepiej niej jedna osoba otworzy drzwi i zobaczy, czy jest w ogóle potrzeba tam wchodzić całą grupą.
- Zazwyczaj strzeże się czegoś wartościowego. Piekielnicy mogli coś tam zostawić, warto więc chociaż zerknąć. Jeśli któremuś aż tak zależy, to jedną dłoń mam wolną - Katerina z uśmiechem i iskrami w oczach wyciągnęła rzeczoną dłoń w stronę towarzyszy. - Wystarczy, że ją ujmiecie i możemy sprawdzić, jak elastyczne są te elfickie zabezpieczenia.
- Ja pójdę. - Ork zdecydowanie wolał akcję niż bezczynne siedzenie na dupie. Schował rękawicę do plecaka i ujął z pewną dozą subtelności jak na brutalnego mięśniaka dłoń Kathariny.
- Weź ją na barana - zasugerowal Khair. Sam by poszedł, ale kompan był szybszy.
- Barana? Po co? - Wug nie rozumiał pomysłu ale z chęcią wysłucha pomysłu kapłana który wydawał mu się zdecydowanie dziwaczny.
- Pobożne życzenie, Łamaczu - oznajmiła Katerina, ruszając przed siebie i ściskając dłoń orka.
— Ależ wy jesteście nudni! — westchnęła półelfka żałując, że nie ujrzy tej komicznej sceny.
Kiedy tylko Katerina uniosła symbol Alsety znaleziony w grobowcu Rycerzy Piekieł, awanturnicy usłyszeli raptowny dźwięk zwalnianego mechanizmu. Za kamiennymi ścianami Kręgu dało się słyszeć rytmiczny odgłos łańcuchów, przekładni i kół zębatych, w akompaniamencie którego stare dźwierze wolno otwierały się. Cal po calu, wrota rozstępowały się.

Wreszcie, wrota otworzyły się całkowicie, a światło dostało się do wnętrza małego pomieszczenia.

Komnata, która ukazała się oczom awanturników była prosta i pozbawiona jakichkolwiek ozdób, stanowiąc kontrast z tym, co mieli za swoimi plecami. Jej ściany zostały wyrzezane w litej skale.

Wewnątrz znajdowało się osiem skrzyń, jednak po uprzednim sprawdzeniu, okazało się, że każda z nich jest pusta. Było tutaj także parę starych, drewnianych stołów i opróżnionych regałów.

Zdawało się, że pusta komnata musiała kiedyś służyć jako skarbiec albo archiwum, jednak teraz była niemalże pusta. Niemalże.

Na stole w centrum komnaty znajdował się plik dokumentów, niewątpliwie należący kiedyś do zakonu twierdzy Altaerein. Plik wypełniony był dziesiątkami stron. Choć pierwsze ze stron otwarcie mówiły, czym były te dokumenta, w pierwsze strony wsunięty był pergamin, jakoby dedykacja.

Cytat:
Przez niezłomne wiekami prawo Asmodeusza, jedynego słusznego pana kontraktów i którego wola jest rzeczywistością Gorejących Piekłach, a także mocą przysięgi, którą złożyli uniżeni słudzy Czarnego Księcia, rada twierdzy Altaerein postanawia zrzec się prawa własności do twierdzy, jako że nie jest już w jej woli utrzymywać swojej obecności w Isger. Tym samym członkowie rady postanawiają złożyć własność twierdzy do rąk okaziciela tego aktu.

Niech się stanie, według praw Isger i Piekieł.


Lictor Acillmar

Przed nimi stał akt własności twierdzy Altaerein.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!

Ostatnio edytowane przez Santorine : 10-11-2022 o 05:39.
Santorine jest offline