-Ja się dostosuję... A ty Zygfrydzie? - Po tych słowach usiadłem przy ognisku, wyciągnąłem sztylety i zacząłem je polerować, czyścić, ostrzyć i wprowadzać truciznę do ostrza niezważając na resztę towarzyszy.
-Więc panie, jaka jest wasza decyzja? - powiedział po dłuższej chwili, podczas gdy dyskusja towarzyszy na chwilę ucichła. |