Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2022, 18:30   #162
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Melody miała rację z pościgiem. Chłopaki byli całkiem zdeterminowani, kiedy wjechali prosto pod lufy czekającego w zasadzce Jamesa, Melody i Artura.
James, odmierzając odległość wyciągnął tytoń ze skórzanego futerału i zaczął skręcać sobie fajka. Tytoń Lorillarda pachniał przepięknie, szczególnie w okrasie zapachu derenia czerwonego, z którego cienia zapewnianego przez gęste, rozłożyste gałęzie rewolwerowiec właśnie korzystał. Karabin winchestera spokojnie ułożony między dwoma obszernymi głazami czekał w gotowości, z lufą skierowaną w stronę szlaku i nadjeżdżających mężczyzn.
Kilkaset metrów. James przekręcił się na drugą nogę, bo prawa bolała go niemiłosiernie. Położył się nieco bardziej na lewym biodrze, usztywniając prawą nogę, aby ból nie dekoncentrował go za bardzo.

Dwieście metrów. Zapalniczka na szczęście zadziałała bez zarzutu i rewolwerowiec zaciągnął się kilka razy, smakując smak tytoniu i uspokajając oddech.

Sto metrów. James odłożył papierosa na skałkę i chwycił karabin, celując w jednego z nadjeżdzających. Poczekał, aż jeździec jadący za celem znajdzie się również na linii strzału i spokojnie ściągnął spust. Przeładował, po czym strzelił jeszcze raz, i jeszcze raz.

Kiedy kurz opadł, okazało się, że wygrali, ale dwom szczęśliwcom się udało. Nie, że cała ich trójka źle celowała. James miał wrażenie, że zeszli z koni i dopadli tych głazów tak szybko, że nawet doświadczony strzelec miałby problem, aby ich wszystkich połapać.
"W sumie to nie kaczki na polowaniu" pomyślał i przez chwilę czekał, aż któryś ponownie pokaże się choć na tyle, by można było go trafić.

James kiwnął głową, dając znać Melody, aby szła do doktora i indianina, w głąb obozu.

- Artur, ty idioto… - mruknął widząc co wykombinował niemiec.
Jamesowi pozostawało jedynie wymierzyć prosto w miejsce, w którym mógłby, i o ile złe przeczucie nie myliło rewolwerowca, pojawi się przynajmniej jeden ze stróżów prawa z zamiarem odstrzelenia tego “negocjującego z całym światem” niemieckiego głąba.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline