Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2022, 22:53   #48
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację

- Ja nie znam tutejszego towarzystwa to zdam się na was. Niemniej jestem go ciekawa. Kogo i kiedy uda się zbałamucić. - ciemnowłosa kobieta odparła skromnie z leniwym uśmieszkiem jakby była pewna, że jej pojawienie się na salonach nie pozostanie niezauważone i zaowocuje ciekawymi kontaktami.

- Albo coś z teatrem. Jakaś premiera by się przydała. Ale nie mamy nic gotowego. To znaczy mamy ale tą sztukę to trzymaliśmy na ten turniej i przyjazd trupy aktorskiej z Saltburga. Przysłali do Kamili list wczoraj, że z powodu żałoby na razie odwołali swój przyjazd. Ja jednak bym wolała aby przyjechali. Zastanawiam się aby napisać do nich list i ponowić zaproszenie. Tylko jeszcze nie wiem jak go zredagować i w jaki ton uderzyć. - Averlandka dalej głowiła się nad tymi planami jakie musiała pozmieniać z powodu odwołania turnieju rycerskiego. Przyjazd tych sławnych aktorów miało uświetnić premierę nowego teatru, pierwszego w ich mieście, było też zwieńczeniem prac zarówno pań i panien z elity miasta jakie patronowały temu przedsięwzięciu a na ich czele stały Kamila van Zee i Pirora van Dyke. A przybycie takich gwiazd estrady byłoby wydarzeniem kulturalnym już samym w sobie.

- Wprowadzenie Sorii na salony to świetny pomysł Łasico, swoim nieludzkim urokiem może nam przysporzyć zwolenników - uśmiechnął się Joachim, którzy w przeciwieństwie do Tobiasa nauczył się szanować talenty wyznawców Księcia Rozkoszy. W końcu niewielu miało w sobie dyscyplinę i wolę, by podążać ścieżką wiedzy, a przyjemności ciała przemawiały do prawie wszystkich.
- Jeśli ma udawać szlachciankę, trzeba się do tego dobrze przygotować, skąd jest, z jakiego rodu… może Pirora ma jakiś pomysł. Z drugiej strony czy nie prościej byłoby ją jako artystkę przedstawić? Wtedy raczej by jej zbyt dokładnie nie badali. A skoro ona już nie pojawia się w przybrzeżnych wodach, mogę twierdzić że pokonałem syrenę i rozwiązałem sprawę którą badałem od zeszłej zimy. - Wyprostował się zadowolony z tego pomysłu, w końcu chwalił się przed Hansenami i nie tylko, że rozwiąże tę sprawę.

- Artystkę? Co o tym myślisz Piroro? - zamaskowany lider zboru zamyślił się chwilę nim nie przekazał pytania blondynce z dalekiego południa Imperium. Ta też chwilę to obmyślała.

- Może. Ze szlachcianką to o tyle łatwiej, że weszłaby na salony jako ktoś od nich, z tego samego stanu. Myślałam aby ją przedstawić jako kogoś z dalekich stron. Z Tilei, Estalii, Księśtw Granicznych czy kogoś takiego. Chociaż trzeba by to wymyślić tak na wszelki wypadek. No a jako artystka to to odpada, do pewnego stopnia przynajmniej no ale artyści rzadko są szlachcicami więc u nich raczej szukają sponsorów, bawią ich a ci ich nagradzają i zapraszają jak im to odpowiada. - panna van Dake zawahała się bo każdy z tych wyborów niósł ze sobą plusy i minusy.

- No tak, szlachcianka z dalekich stron…. - Joachim się zadumał - to mogłoby się udać, przynajmniej na jakiś czas, jak zyskałaby sławę to byłoby to coraz trudniejsze. Myślimy o jak długim okresie?

- Tyle ile będzie trzeba. Albo ile się da. Przynajmniej do tego balu. Tylko jak nie ma turnieju to nie wiadomo kiedy on będzie. Może trochę po. Jak się zrobi niewygodne to zawsze Soria może wyjechać z miasta. Chociaż wtedy już nie mogłaby się po nim poruszać tak swobodnie i wygodnie. - odparła blondynka z południa nieco wzruszając ramionami na znak, że nie ma na tym polu sprecyzowanych planów.

- Jak mówimy o kilku tygodniach lub miesiącach, to Soria jako pomniejsza szlachcianka z Tilei albo Estalii może być wiarygodna. Szczególnie z jej prezencją… wątpię żeby ktoś to kwestionował, pewnie spodoba się Freyi i Kamilli.. - czarodziej skinął głową Pirorze.

- Drobniejsza szlachcianka z Estalii czy Tilei… Ale to byś musiała umieć mówić w tym języku. Nie wiem kto dokładnie w towarzystwie w tym mówi, po bretońsku to choćby Fabi, w końcu to rodowita Bretonka. Chociaż ona to tam z południa zdaje się jest, po estalijsku też chyba trochę mówi… - Pirora zamyśliła się nad tą propozycją Joachima. Gryzła się z tym próbując na głos rozważyć różne “za” i “przeciw”. Soria w tymczasie skłoniła uprzejmie głowę astromancie w podziękowaniu za wyrazy uznania.

- Mogę mówić po bretońsku, estalijsku i tileańsku. To nadbrzeżne kraje więc trochę je zwiedziłam w portach i wybrzeżach swego czasu. Chociaż już jakiś czas temu więc nie oczekujcie ode mnie aktualnych wieści. A ta Froya i Kamila to jakieś atrakcyjne panny? - herold Slaanesha okazała się całkiem utalentowana i wykształcona w tych językach obcych co mocno ułatwiało podszywanie się pod którąś ze wspomnianych narodowości. A wzmianka o dwóch szlachciankach i koleżankach Pirory z towarzystwa ją zaciekawiła.

- No tak. Uchodzą za dwie najlepsze partie do zamążpójscia w tym mieście. Piękne, sławne i bogate. I nie stronią od pięknych kobiet. Przy zachowaniu odpowiedniego poziomu dyskrecji i pozorów oczywiście. - Averlandka przerwała te rozważania na temat nowej tożsamosci długowiecznej istoty i rzuciła parę powszechnie znanych faktów na temat owych koleżanek.

- Doprawdy? Brzmi bardzo interesująco. Lubię piękne i interesujące otoczenie. - Soria uśmiechnęła się jakby bardzo ucieszyły ją takie wiadomości.

- Obie te damy są już pod wpływem Pirory, jeśli bylibyśmy w stanie je zwerbować, bardzo by to wzmocniło pozycję naszego zboru w mieście - uśmiechnał się Joachim.


- A z tą syreną to jak uważasz Joachimie. Jednak weź pod uwagę, że zwykle jak chodzi o ubicie jakiegoś potwora to przynosi się jego głowę albo całe truchło. No ale oczywiście można się z tego jakoś wykręcić ale bez takiego trofeum może to budzić pewne wątpliwości. - widząc, że sprawa z nową tożsamością dla Sorii wymaga pewnego namysłu wrócił do drugiej rzeczy o jaką zapytał go uczeń.




***************************************

- No właśnie Joachimie. Przeprowadziłem ostatnio bardzo interesującą rozmowę w sprawie Akademii. - Tobias puścił drobną złośliwość mimo uszu. I jakby nigdy nic zwrócił się do astromanty. Z całego zboru ich dwóch jawnie uznawało Tzeentcha za swojego patrona. Z tego co mówił nauczyciel i guwernant śmietanki towarzyskiej tego miasta to dowiedział się, że jest na terenie Akademii pewien magazyn. W trzewiach lochów pod głównym budynkiem. Zejście miało być do piwnic, gdzieś na terenie biur. Ten magazyn był o tyle wyjątkowy, że tam trzymano najcenniejsze artefakty. Niektóre podarowane przez bogatych sponsorów, inne zdobyte przez tutejszych kapitanów czy kupione w innych portach. Tobias oczywiście tam nigdy nie był ale jego zdaniem to brzmiało jak dobre miejsce aby trzymać jakieś tajemnicze artefakty. Także takie naznaczone mocą Mrocznych Potęg. Przynajmniej to było dobre miejsce do sprawdzenia chociaż jak na razie ani on, ani Joachim dostępu do tego lochu nie mieli.

- Bardzo dobrze Tobiasie. Ja z kolei badałem główny budynek Akademii pod pretekstem zwiedzania i tam raczej artefaktu nie ma, wyczułbym taką moc jakby była blisko. W takim razie powinniśmy zbadać ten magazyn. Możemy albo namówić kogoś z Akademii by nas tam zaprowadził albo się włamać… spojrzał znaczącą w stronę Łasicy i Burgund, z którymi w przeciwieństwie do Tobiasa żył dobrze, a które niewątpliwie znały się na tych złodziejskich sprawkach lepiej od nich.

Tobias posłał spojrzenie obu łotrzycom ale było ono dość krytyczne. Milczał chwilę obracając ten pomysł w swojej głowie.

- Można by spróbować jakoś samemu. Tylko trzeba by wymyślić jakiś pretekst aby się tam dostać. Chociaż po to aby się rozejrzeć. Szkoda, że nie mamy żadnej wskazówki czego właściwie powinniśmy szukać. Może być zamknięte w skrzyni i przejdziemy obok nawet o tym nie wiedząc. - uczony trochę się skrzywił bo jak na razie to za każdym razem początkowe wskazówki i tropy do jeszcze nie odkrytych darów każdej z Mrocznych Sióstr były dość nikłe.

- Nie sądze aby to było coś małego Tobiasie. - wtrącił się Starszy słysząc tą rozmowę. - Zwróć uwagę na ten oto ołtarz Soren. - mistrz wskazał na całkiem spory blok rzeźbionego alabastru jaki stał pod ścianą ładowni. - Ten głaz jaki opisali wasi bracia w jaskini Osten też wydawał się duży. Więc to sugeruje, że to raczej nic co można by zmieścić w dłoni i schować do sakiewki. Tylko coś raczej większego. - lider zboru podzielił się z nimi swoimi przypuszczeniami.

- Słuszna uwaga Mistrzu, to że nie jest to mała rzecz ułatwia nam jej odnalezienie. Jestem formalnie w tym mieście przedstawicielem Kolegium, więc pewnie mógłbym tam się dostać, gdybym stwierdził, że badam jakieś magiczne ślady. Tylko wtedy jak zauważą że coś dużego znikło, to trudno będzie to wyjaśnić. A ty co o tym myślisz Aaronie? - zwrócił się do upadłego magistra.

- Hę? - brodaty rozczochraniec spojrzał na niego jakby był zdziwiony, że w ogóle ktoś go zagaduje. I nawet niezbyt do tej pory uwagi na toczącą się obok dyskusję.

- Najpierw byśmy musieli znaleźć to coś. Jak już będziemy wiedzieć co to jest to pomyślimy jak to wydostać gdziekolwiek by to nie było. - mistrz wolał widocznie metodę małych kroków i nie imaginować nic nadmiarowego zawczasu gdy mieli tak niewiele wiedzy o rzeczonym artefakcie.

- I myślę, że dziewczęta wam nie odmówią pomocy jednak one są oszustkami i włamywaczkami. Ich wiedza i doświadczenie w tej materii jest na pewno bezcenna jednak musiałyby wiedzieć czego by miały szukać. A jeśli to naprawdę by było tak duże jak ołtarz Soren to przecież we dwie i tak tego nie wyniosą a jeszcze skrycie. Zapewne trzeba by to zorganizować na większą ilość osób ale znów to dopiero jak już byśmy wiedzieli gdzie to jest i co to jest. - zamaskowany lider zboru nie miał nic przeciwko współpracy poszczególnych kultystów w słusznej sprawie i wyraźnie zachęcał do tego. W końcu w pojedynkę czy w duecie można było nie mieć potrzebnej wiedzy czy doświadczenia ale od zimy zbór im się całkiem mocno rozrósł i jako całość miał bogatą mieszankę talentów. Na ulicy to taki Tobias czy Pirora wydawali się z całkiem innej półki niż Strupas czy Burgund. Guwernant jednak mimo to skrzywił się niechętnie na myśl o współpracy z łotrzycami no ale otwarcie nie przeciwstawiał się woli mistrza.

- To ja mogę wypytać o ten magazyn moje kontakty w Akademii… jak nie będą skłonni do współpracy to możemy się tam włamać większą grupą - zakładam, że jak będę blisko artefaktu to go zauważę lub wyczuje emanację jego mocy - zaproponował Joachim.

- No tak… Możemy tak zrobić. Najważniejsze to aby ktoś od nas tam w ogóle wszedł. Nawet nie wiemy co tam właściwie może być. Ja tam w każdym razie nigdy nie byłem. - Tobias podrapał się po nasadzie nosa jakby to pozwalało mu się lepiej skoncentrować. I ogólnie przystał na taki pomysł kolegi.

- Zapewne gdyby zaszła taka potrzeba to któraś z dziewcząt pewnie by mogła wam pomóc sforsować drzwi. Ale to już z kolei wy jakoś musielibyście je przemycić. Albo siebie. Więc chyba na początku spróbujecie znaleźć jakiś oficjalny pretekst aby tam wejść. Chociaż rzucić okiem jak to w ogóle wygląda. A kto wie? Może Joachim… Albo nawet Aaron mógłby coś wyczuć czy coś jest na rzeczy. Bo jak nie to nie ma co tracić czasu na ten magazyn. Chociaż nie wykluczone, że trzymają tam inne ciekawe rzeczy. - mężczyzna w masce dorzucił swoje trzy grosze sugerując parę rzeczy no ale i tak jak zwykle, poza ogólnymi kierunkami detale wykonawcze zwykle zostawiał swoim podopiecznym. Ci działali na miejscu to zwykle mieli lepszą orientację w sytuacji na miejscu. Trochę się zawahał jak wspomniał Aarona bo z całego grona to raczej tylko on i Joachim dysponowali niewidzialnym trzecim okiem wyczuwającym Moc. No ale jednak lubujący się w trunkach były magister to było z nim różnie w sprawach planowania i współpracy.



************************************************** ***************

Kiedy Starszy przedstawił swoje plany, Joachim skłonił głowę.

- Mam nadzieję, że podróż do Norski wzmocni nas o nowych, potężnych sojuszników. Ja chętnie bym wyruszył, ale chce pomóc Tobiasowi odnaleźć artefakt poświęcony Panu Przemian, pomogłem Łasicy z artefaktem jej Patronki więc można powiedzieć że mam już pewną wprawę - przypomniał o swojej roli w tym sukcesie. W końcu to on jako pierwszy wpadł na ślad Sorii zeszłej zimy.
- Jeśli chodzi o akcję, myślę że bez większego problemu dostanę się na salę balową. Mogę pilnować, żeby nikt tam nie pokrzyżował nam planów, choć przyznam, że wolałbym nie zostać wykryty jako jeden z organizatorów ataku, jestem chyba bardziej przydatny z moją reputacją porządnego maga z Kolegium - wzruszył ramionami.
- No i nie powinniśmy moim zdaniem zapominać o tym czego dowiedzieliśmy się o żyjących w dziczy mutantach i zwierzoludziach, Mistrzu. Plemiona Liliy i Gnaaka są nam chyba przyjazne, więc możemy wpleść je w nasze plany. Może dzięki odkryciu artefaktów zdobędziemy kolejnych zwolenników pośród innych grup zwierzoludzi?

- Tak. To nie jest wykluczone. Stworzenia pobłogosławione przez mroczne bóstwa wyczuwają pewne moce instynktownie, czasem bardziej niż my. Często różne plemiona, poczwary i bestie przyłączają się do krucjaty prowadzonej przez wielkiego wodza od jakiego emanuje łaska bogów. A ołtarze im poświęcone są tego emanacją. - Merga odparła pierwsza na to pytanie. W końcu miała pewnie największe doświadczenie w takich sprawach.

- Z tego co słyszałam to Soria w pełnej krasie zrobiła niesamowite wrażenie na Gnaku i jego grupie. Nie dziwię się. Tak potężne i niezwykłe istoty też są objawem łaski bogów. To wielki zaszczyt, że zgodziła się do nas dołączyć. - wyrocznia skłoniła swoją głowę z pięknymi, długimi rogami aby oddać hołd pradawnej istocie jaka przybrała postać pięknej kobiety.

- Jest możliwe, że natkniemy się na podobnych jej strażników i heroldów od pozostałych Sióstr. Dobrze by było ich pozyskać dla naszej sprawy. - dodała jeszcze swoją uwagę.

- A z tym balem to raczej wszyscy mamy zamiar aby uniknąć wykrycia. W końcu schwytanie kogokolwiek z nas byłoby niebezpieczne dla pozostałych. Dlatego musimy działać pod odpowiednią przykrywką no i dlatego nie możemy zrobić tego skoku w kamienicy Pirory bo to by czyniło z niej oczywistą winowajczynię. Teatr wydaje się odpowiedni, nie prowadzi do nikogo konkretnie a jednocześnie do większości możnych tego miasta. Pirora by się stała tylko jedną z wielu podejrzanych. Tak samo zresztą jak każdy kto by tam był na tym balu, łącznie ze służbą. - Starszy widocznie już na tym etapie zakładał, że w razie choćby częściowego powodzenia w takiej akcji to zostanie wszczęte śledztwo. Zwłaszcza jak poszkodowanymi będą możni i wpływowi tego miasta a i z reszty prowincji.

- Ale z początku sprawa powinna porazić swoim efektem. I wszyscy będą potencjalnie winni łącznie z tymi co w rzeczywistości nic nie będą mieć z tym wspólnego. No ale to będziemy wiedzieć my a nie władze czy śledczy. Powstanie chaos wzajemnych oskarżeń i podejrzeń co raczej nie pomoże chłodnemu rozwiązaniu sprawy. - w razie powodzenia akcji mistrz liczył na kompletne zaskoczenie i przerażenie takim zuchwałym napadem. Może nawet większe niż zimowe odbicie Mergi i pozostałych z kazamat z jakich nikt, nigdy do tej pory nie uciekł.

- Cieszy mnie twoja wola współpracy i postawa mój synu. Właśnie tak należy podejść do tej sprawy. Wspólnie i złączeni w dążeniu do jednego celu a nie rozproszeni gdy każdy działa samopas nie bacząc na innych. - pomimo maski dało się wyczuć po głosie, że Starszy uśmiechnął się z aprobatą do Joachima chwaląc jego zgłoszenie się do tej akcji.

- A ze zwierzoludźmi owszem, możemy nawiązać współpracę. Chociaż nie sądzę aby na terenie miasta byli przydatni. Z tego co mi wiadomo o ich zwyczajach nienawidzą miast i cywilizacji. No chyba, że podczas ich łupienia i niszczenia. Zapewne mogliby się jednak okazać przydatni poza nim. - zgodził się też z pomysłem na nawiązanie kontaktów z plemionami kopytnych chociaż raczej w samym mieście nie zanosiło się aby mogli jakoś wspomóc kultystów.

- Burgund i Onyx umówiły już spotkanie z ungorami w przyszłą pełnię - myślę że to krok w dobrym kierunku, ja też bym się jeszcze z nimi zobaczył i zbierał informacje, choć w tej chwili nie jest to nasz priorytet. Wyobraźcie sobie jakie możliwości byśmy mieli mając całe plemiona po swojej stronie - ożywił się czarodziej, stuknąwszy laską o podłogę.

- Tak jest! Zobaczycie! Jak tylko spotkam Fabi wszystko jej opowiem! Z wszystkimi pikantnymi szczegółami! Pęknie z zazdrości! Zwłaszcza, że ona nie bardzo może opuszczać miasto i to na noc to na następnej orgii też jej pewnie nie będzie. - Łasica w pełni potwierdziła słowa kolegi i zaniosła się szczerym, złośliwych śmiechem gdy wspomniała o bretońskiej koleżance i kochance znanej ze swojego uległego charakteru i zamiłowania do ekstremalnych przygód. Zresztą koleżanki też się roześmiały do wtóru.

- Chociaż trochę mi jej szkoda. Sporo zabawy ją omija. No ale jak się jej zachciało zostać żoną kapitana no i jest szlachcianką no to musi zachowywać pozory. - Onyx trochę wyhamowała dając znać, że mimo wszystko lubi Bretonkę no i nawet do pewnego stopnia współczuje takiego skrępowania więzami towarzyskymi i dobrego wyhowania jakie powinna okazywać kobieta o jej statusie i pozycji.

- No to na pewno ruch w dobrą stronę. Każdy sojusznik może okazać się przydatny. Zwłaszcza, że my raczej działamy w mieście to dobrze by mieć kogoś poza nim. A zwierzoludzie świetnie uzupełniają tą lukę. Nie możemy być wybredni moje dzieci. Zwłaszcza na plemiona od dawna pobłogosławione przez naszych patronów. - mistrz przytaknął, że tak strategicznie to uważa to za jak najbardziej właściwe. Nawet jeśli tak od zaraz korzyści płynące z sojuszu z kopytnymi plemionami dzikusów z trzewi lasu nie musiałyby być od razu widoczne.



*****************************************

Joachim wrócił do domu ze spotkania w dobrym nastroju - ich plany dość dobrze się rozwijały, a i jego pozycja chyba rosła, w końcu pomógł odnaleźć jeden artefakt Sióstr, a i miał widoki na drugi.

Następnego dnia planował zaprosić Philippa i Noel z Akademii Morskiej na kolację, w związku z tym że tak ładnie go wcześniej oprowadzili po obiekcie. Może będzie okazja, by się wypytać o ten tajemniczy magazyn, o którym usłyszał Tobias.

W drugiej kolejności miał zamiar spotkać się z Państwem van Hansen (może na obiad) i wybadać nastroje pośród elity miasta wobec niejasnej sytuacji z turniejem. A jeśli marynarze już nie ginęli, mógł się pochwalić, że nawet jeśli nie schwytał, to przynajmniej przegonił syrenę swoimi wysiłkami.

 
Lord Melkor jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem