Niersowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, ani zachęcać. Wilki i ogień powodowały, że w pierwszej kolejności należało zająć się zabezpieczeniem koni, potem ogarnąć służbę, a dopiero na końcu otwierać cokolwiek.
Niers, jako doświadczony rębajło wiedział, że siedząc na grzbiecie konia z pałaszem w garści ma o wiele większe szanse na przeżycie draki ze stadem wilków, niż siedząc po kolanach w śniegowej zaspie mając za plecami niesprawdzonych ludzi.
- Dalej kurwie syny! Otwierać stajnie! Konie siodłać i wyprowadzać! - Niers ryknął na skulonych kmiotów, chodzących po majdanie jakby im kto za przeproszeniem męskość w supeł związał. Wiedział, że w kapeluszu z szerokim rondem i skórzanym, czarnym kubraku wygląda jak nie przymierzając, inkwizytor, gotów posłać niewiernych prosto na stos. Niers wątpił, by ktokolwiek przejmował się w Middenlandzie Sigmarem, ale zakrwawiony pałasz wciąż trzymał w prawicy, gotów do zwady, a przepity gorzałą wzrok i kilkudniowy zarost przydawał jego postaci tej odpowiedniej do tej roboty aury. Wszak człek rozgarnięty szaleńca unika, człek nieogarnięty od szaleńca w pysk dostaje. Pierwszemu, najbardziej chyba nierozgarniętemu lub być może głuchemu wyciął w kaprawą mordę wierzchem dłoni, na odlew, posyłając go na ziemię. - Ruszcie pizdy, bo jak mi Sigmar miły, pozabiłam was okurwieńce tak, jak tu stoicie! - Niers wskazał wrota stajni, i chwycił kolejnego kmiota, posyłając go silnym pchnięciem w stronę stajni.
Następnie chwycił stojące obok płotu widły, najpewniej do gnoju, które rzucił następnemu - Łap i ustaw się jak prawdziwy człowiek północy! Łapcie broń i do boju! Nuże, z północy jesteście, a boicie się gromady leśnych kundli! - Rzucił do reszty, pokazując szpicem zakrwawionego miecza miejsca w improwizowanym szyku.
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Ostatnio edytowane przez Asmodian : 17-11-2022 o 05:43.