Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2007, 20:31   #38
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Vintilian poszedł za Albrehtem idącym do swojej chatki. W tym samym czasie rozmyślał o misji, lecz szybko musiał to porzucić, gdyż zaczął zastanawiać się, dlaczego mężczyzna w czerni zachowywał się tak dziecinnie.
Może jest to celowe zachowanie, które ma wprowadzić nas w błąd, po to, byśmy uważali go za małe zagrożenie. Nie wiem, ale nie jest to ważne, ponieważ nie mam zamiaru go lekceważyć. Może i jest potężnym Magiem, ale nie widzę potrzeby rozgłaszania tego na prawo i lewo.
Jedno jednak jest pewne, nie wolno nikogo lekceważyć. Nie robiłem tak, nie robię i nie będę
-zakończył rozmyślanie, ponieważ doszli do chatki.
-No to jedźmy i wykonajmy tą misję dla Sendriela-rzekł.
Wyruszyli, jadąc powoli, ponieważ do miasta było około dwóch godzin pieszej wędrówki, zaś gdy byli w drodze, rzekł:
-Wiecie, nie wiem czy ma to jakiś związek, ale nas jest sześcioro, jest sześć tajemniczych kamyczków i sześć zadań. Może się mylę, ale sądzę, że każde zadanie jest powierzone w szczególności jednemu z nas. Na pewno też odnalezienie Sandriela nie jest tak proste jak się wydaje, ponieważ coś cenniejszego niż złoto nie może mieć łatwych misji. Tak samo będzie też tutaj. Lepiej przygotujmy się na niespodzianki-zauważył.
Co jakiś czas mijali ludzi podróżujących w przeciwną stronę i pytali ich o ową karczmę, ale oni zgodnie twierdzili, że może chodzić tylko o karczmę w północnej części miasta.

Około trzech godzin po dwunastej, zauważył trzy wyraźnie zbliżające się sylwetki na koniach. Jechali tak szybko, że Vin nie zdziwiłby się, gdyby urządzali sobie wyścigi, lecz podświadomie wiedział, że to nie są wyścigi. To coś innego, a Vinowi wcale się to nie podobało.
Zbliżali się z dużą prędkością, zaś gdy mijali drużynę, mało nie poturbowali Bruna, który uskoczył im z drogi.
-Nie podoba mi się ten ich pośpiech-powiedział ze skrzywioną miną.
Kilka minut później dostrzegł plamę krwi na drodze, a za chwilę rozległ się cichy jęk, który wydobył się z ust prawie nieprzytomnego mężczyzny. Wyglądał na około 29 lat, co zdawał się potwierdzać lekki zarost na twarzy, którą częściowo zasłaniały włosy sięgające ramion.
Poszarpane ubranie, złamana szabla oraz krew pod leżącym mężczyzną świadczyły o jakiejś... może potyczce, walce. Miał głęboką ranę na lewym przedramieniu oraz poobijane nogi.
Vino rozejrzał się po okolicy. Lasek i nikogo dookoła.
-Po… pomóż…cie. Proszę-odezwał się, a następnie zemdlał.
-Coś mi się zdaje, że ci trzej jeźdźcy mają coś wspólnego z tym nieborakiem. Czy ktoś potrafi go opatrzyć? Stracił dużo krwi i może długo tak nie wytrzymać-zapytał Bruno.
-Tak, zgadzam się, raczej mięli z tym coś wspólnego. Może nawet na odchodne przejechali mu końmi po nogach-powiedział.
-Zabieramy tego człowieka. Czy ktoś potrafi opatrzyć ranę? Jakby coś to mogę spróbować doprowadzić do wyschnięcia krwi, poprzez wyparowanie zawartej w niej wody...-rzekł ze spokojem nie pasującym do sytuacji.
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 17-09-2007 o 20:35.
Alaron Elessedil jest offline