Niektórzy nie potrafili przystosować się do określonej sytuacji. Należeli do tej grupy zarówno dwaj kowboje, którzy przeżyli to starcie, jak i Arthur. Ci pierwsi zagrali bohaterów, ten ostatni - dobrego Samarytanina. Na szczęście Arthurowi się upiekło - dzięki czujności Melody i Jamesa.
Dwaj idioci, dwa kolejne trupy.
Ale tym już nie kopali grobów
- Wymieńmy konie, zabierzmy ze sobą dwa luzaki i trochę broni - zaproponował John. - To, co zmieści się w jukach i nie będzie zbytnio rzucać w oczy.
* * *
Miasto oferowało wypoczynek i rozrywkę, ale mogło też stanowić niebezpieczną pułapkę. Szczególnie gdy był tam szeryf, który mógł zwołać do pomocy paru mieszkańców miasteczka. Jeśli znajdzie takich, co zechcą zaryzykować życie, a wszędzie można było znaleźć głupców i zapaleńców.
- Arthur ma rację - powiedział John. - Trzeba stąd szybko wyjechać. Zachowujmy się spokojnie, pohandlujmy i jedźmy dalej.