Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2022, 19:08   #2
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Co do zarzutów odnośnie do mojej postaci to od początku podkreślałam, że jest zrobiona pod fabułę. Nie będzie więc min-maxowana. I konsekwentnie się tego trzymałam. Stąd, chociażby niska Kondycja. Niemniej jednak w tym, co miała robić, była bardzo dobra, jeśli nie najlepsza. Chociażby jej obrażenia od ognia były zmaksymalizowane, większych chyba zadawać się nie da.

Jeśli chodzi o tradycję arcane to chętnie bym ją wzięła (szczególnie bolał brak magic missle na Ralldarze), ale to bloodline determinuje tradycję. A ten feniksa pasował mi fabularnie, miał fajne elementy supportowe i buffował obrażenia od zaklęć (więc jest imho ciekawszą i wszechstronniejszą alternatywą do elemental dla blastera).

Co do skoncentrowania na jednym elemencie, to moja postać miała jeszcze horizon thunder sphere i heal. Ale jak wspomniałam, była robiona pod fabułę i miała być piromantką, stąd dominował ogień.

Odnośnie do rzutów na refleks i atakowania AC, to właśnie zapoznałam się z listą zaklęć ofensywnych z tradycji primal 1 oraz 2 poziomu i nie widzę tam innych opcji (poza wymienionym healem, który działa jedynie na nieumarłych). Musisz za bardzo sugerować się tradycją arcane i occult, które mają większe możliwości w tym zakresie. Zwłaszcza ta pierwsza.

Co do braku buffów, debuffów, oczarowań itp. to dość skromnie z nimi w ścieżce primal, tych trzecich praktycznie nie ma (tak samo jak czarów iluzji). Tradycja primal to ścieżka magiczna typowo dla druida. Taki mix divine i elemental. Dominuje leczenie, utility i obrażenia od energii. Do tego jest 3 pod względem ilości zaklęć (Arc - 325, Occ - 282, Pri - 230, Div - 169), ma prawie 100 zaklęć mniej niż arcane! Poza tym moja postać była projektowana jako blaster, stąd wolałam zaklęcia pomocnicze i kontrolujące mieć na zwojach lub najwyżej jedno na poziom. Szczególnie że w drużynie był bard. W nastawionym na teamplay i synergie pf2e robienie postaci wszechstronnej ma niewielki sens, zwłaszcza sorcerera z malutką ilością znanych zaklęć.

Co do niskiego AC, to nie mając dostępu do Shield ani Mage Armor ciężko mieć sensowny casterem. Można oczywiście wziąć general feat na proficiency w light armor, ale wolałam podnieść percepcję, by mieć lepsze wykrywanie pułapek i inicjatywę. Zresztą filozofia grania casterem jest taka, by stać w takim miejscu, by ataków nie otrzymywać. Poza tym pancerz nakłada kary do rzutów, a moja postać ma zdumpowaną siłę.

Jeśli chodzi o scenariusz to typowy lochotłuk. Niewielka ilość social encounterów, praktycznie brak zagadek (dwie, jeśli podciągnąć oszukanie nieumarłych przebraniem i zabicie ich rozbrojeniem glifu oraz odgadnięcie tożsamości Voz). Głównie walka. Stąd niewiele rzeczy mogę pochwalić. Fabułę ratowały przede wszystkim same postacie graczy i powstała między nimi dynamika, nie to, co oferowała przygoda per se.

Odnośnie mechaniki, to pf2e jest niemal doskonałym dedekoidem. Bardzo fajnym, jeśli zależy nam na taktycznych potyczkach, komforcie rozgrywki, wysokim balansie i braku dużych dysproporcji siły w drużynie oraz buildów pułapek. Mam jednak mały zarzut o coś, co w o wiele bardziej skrajnej formie przewija się przez reddit i wiele forów tematycznych, a mianowicie to, że blaster na niskich poziomach jest bardzo underwhelming i behind w stosunku do melee damage dealerów. Dopiero na wyższych poziomach i przy walkach z większymi grupami wrogów ten gap się zmniejsza, więc niestety w tym scenariuszu Pewien problem też widzę w wynikającym z balansu wymogu optymalnego teamplayu (zwłaszcza jak gramy trudny scenariusz). Flankowanie, demoralize/fear, bon mot, bless/inspire courage, magic weapon [jak nie ma run striking] to podstawa. Jeśli gracze się do tego nie stosują i zachowują w sposób losowy/nieprzemyślany, to walki stają się niemiłosiernie trudne. Zwłaszcza takie były dla mnie, bo nawet ignorując częste w Age of Ashes odp. na ogień, to moja tradycja nie pozwala żonglować sobie wyborem weak save (o czym wspominałam wyżej; oczywiście o ile enemy ma w ogóle taki słaby save, bo nie zawsze tak jest), poza tym ataki zasięgowe nie mogą flankować. Flat footed mogłam mieć u kogoś dopiero od 2 poziomu tylko na początku walki (dzięki archetypowi łotrzyka), ofkors, o ile miałam wysoką inicjatywę i to rzuconą z stealtha :v Inna ewentualność to jakby ktoś używał trip lub np. unbalancing finisher Nie kojarzę takich sytuacji Zaś obniżenie sejwów poza opcją z użyciem demoralize, wymaga nałożenia Drained, Stupefied albo Clumsy, czego nikt poza casterem raczej nie ma. Na pewno nie miał tego nikt u nas. Tak więc szanse na sukces u mojej postaci były ustawione mocno na niekorzyść. Stąd walki były dla mnie przeważnie źródłem frustracji.

Jeśli chodzi o poziom trudności to dla mnie było trudno. Jednak głównie z wymienionych wyżej powodów. Jakby drużyna była bardziej zsynergizowana mechanicznie i konsekwentnie grała mocno taktycznie, to pewnie nie byłoby trudno. Mimo to uważam, że spell attack Voz był absurdalnie wysoki jak na nasze ówczesne poziomy I poza tym, to moim, może mylnym, zdaniem dostawaliśmy fory na Ralldarze Gdyby więcej atakował z tymi przekokszonymi statami, niż castował, to by dawno nas pozamiatał.

Co do MG, to Santorine jest zdumiewająco sumiennym prowadzącym (zwłaszcza jak na pbfy). Przez 7 miesięcy (byłoby o wiele krócej, jakbyśmy od początku grali w aktualnym tempie) poprowadził book do końca i nie zawalił chyba żadnego terminu. Rano otwierałam w pracy docka i miałam absolutną pewność, że odpis już będzie leżał Poza tym umie fajnie pisać, uczciwie rozlicza mechanikę, a myli się w tej kwestii rzadko. Nie dyskryminuje graczy, nawet jak mają sesję w tyłku albo zwyczajnie mają mniej czasu, niż inni. Ogólnie mam wielkie nadzieje na kontynuacje (nie tylko dlatego, że chciałabym kontynuować "Legendę Laveny" ), bo Santorine to MG, na którym można polegać i wiem, że jak ktoś doprowadzi kampanię do pomyślnego końca, to na pewno on. Prowadzi mocno RAW, ale czasami pozwoli na luźniejszy ruling albo drobnego hałsrula, więc nie ma aż takiej wielkiej tragedii

Chyba wystawię mu taką samą notkę :v



Co do drużyny to dla mnie była najjaśniejszym punktem całej sesji. Dzięki niej udało się z suchego lochotłuka zrobić całkiem barwną i godną zapamiętania sesję. Wszystkie te międzydrużynowe dialogi, flirty, docinki, konflikty itd. były bardzo barwne i świetnie rozegrane. Gdybym grała z inną ekipą graczy i postaci, to niewykluczone, że przygoda dawno by mi się znudziła i odeszłabym z sesji. Dlatego dziękuję serdecznie całej ekipie za wspólną grę :3

Dziękuję również MG za grę i włożony czas oraz wysiłek w sesję Mam nadzieję, że jednak będzie kontynuacja, w końcu obiecałeś to w sondzie (to miała być kampania, a nie jednostrzał )! Nie no żartuję Wróć do nas kiedy będziesz miał czas i ochotę Po prostu fajnie się z Tobą grało i wiem, że warto Bo jest to inwestycja pewna i dająca satysfakcję. Zwłaszcza że mamy fajną drużynkę ze sporym potencjałem i dużo przygód do przeżycia (a także wpadek do przejścia )
 
Alex Tyler jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem