Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2022, 20:33   #335
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Świt otulił obóz mgiełką, kryjąc wcześniejszy paskudny obraz pożogi. W oparach snuły się cienie postaci, wpierw służba, obozowa garkuchnia i stopniowo członkowie poszczególnych oddziałów. Gdzieś tam nadal wisiało zagrożenie kolejnego ataku, lecz Carsten w cichości ducha wierzył, że również ich wrogowie odczuli trudy potyczki i minie trochę czasu, zanim ponownie zewrą swe szeregi. Obozowicze zaś z wielką nadzieją wypatrywali orszaku królowej i sił, które miały zapewnić ostateczny tryumf nad jaszczurami.

Najpierw był jednak pogrzeb, jak na warunki w dżungli dość uroczysty z racji zasłużonych poległych. Wpatrzony w świeże nagrobki Carsten czuł jeszcze zmęczenie, bo do późna nadzorował przygotowywanie zbiorowej mogiły. Patrzył po twarzach zebranych wokół ,na których malowała się zaduma, zmęczenie, ale i widoczna ulga, że udało im się uniknąć krainy Morra. Mieli jeszcze los we własnych rękach, mogli dojść do zaszczytów, bogactwa, założyć rodziny, spełnić życiowe plany w przeciwieństwie do tych, dla których wędrówka i śmiałe zamierzenia skończyły się w błotnistym rowie, umocnionym kamieniami i głazami. W ciszy poranka przerywanej jedynie odgłosami dżungli , trudno było się doszukać wczorajszego chaosu bitewnego, jęku rannych i rozpaczy. Nawet odór śmierci został przepędzony, jakby dżungla z nastaniem kolejnego dnia, wymazała przykre doznania, dając zupełnie nowy początek. I mimo pewnej nerwowości w szeregach okazało się, że taki nastrój utrzymał się przez cały dzień zwłaszcza, iż później nastąpiło to, co było wyczekiwane od wielu godzin...

***

Rozmach, przepych i egzotyka - tymi słowami Sylvańczyk określiłby wjazd królowej Aldery do obozu. Korzystał już z gościnności Amazonek, był na wystawnej uczcie, lecz teraz wyglądało to zupełnie inaczej. W obecnych warunkach wojownicze kobiety prezentowały się lepiej, niż niejedna armia. Ochoczo dołączył do szczerego aplauzu i wiwatów żołnierzy. Ucieszyły go znajome oblicza, jakie rozpoznał mimo feerii barwnych pióropuszy, ozdób i błyszczących świecidełek. Zadowolony wybrał się do namiotu jako zaufany człowiek kapitana Rivery, o jakim to zaszczycie na początku drogi nie mógł marzyć. To właśnie w dużej mierze dzięki Amazonkom, których był ochroniarzem doszedł do obecnych wyróżnień i zasług. A przecież nie był to jeszcze koniec wyprawy…

***

Jakże wiele potrafi odmienić się w ciągu jednej doby! – pomyślał Carsten. Tego wieczora namiot narad olśniewał siłą i mocą. Na wielu twarzach ponownie rozpalił się ogień nadziei i wiary rychłego odbicia piramidy z jaszczurzych łap. Powszechny entuzjazm zmącony został nieco wypowiedzią Aldery o tajemniczych zagrożeniach czyhających w świętym miejscu Amazonek. Co bardziej zabobonni wieszczyli już chyba kłopoty, chociaż ze słów tłumacza płynęło zapewnienie, że ich kapłanka zapewni bezpieczeństwo. Siłą ich sojuszu było wzajemne zaufanie. Ludzie kapitana Rivery mieli zapewnić przewagę nad jaszczurami, wspomagając rozbicie ich i przepędzenie z tymczasowego siedliszcza. O plądrowaniu piramidy od początku nie było mowy. Słowa o skinkach mogły skutecznie zgasić zapał co niektórych żołdaków, pragnących na własną rękę uszczknąć coś z dziedzictwa Amazonek. Takie podejście do sprawy wydawało się chronić tajemnice plemienia nieustraszonych kobiet.

- Co do szturmu, warto by tym razem zaatakować na naszych warunkach. Nawet ryzykując nocną bitwę… Niech podstępne jaszczury posmakują naszego gniewu w chwili, kiedy będą ku temu najmniej gotowe. Odpłaćmy im za naszych poległych słuszną pomstą, zanim zewrą swoje szyki i umocnią się wokół piramidy. – wygłosił swój pogląd obecnym. – Kąsani przez nich możemy w ciągu kilku dni wymęczyć się i stracić nadarzającą się okazję…

Carsten uważał, że powinni wykorzystać euforię związaną z przybyciem posiłków królowej Amazonek i po upewnieniu się, że nie czekają na nich pułapki ruszyć ku piramidom i tam urządzić wrogowi krwawe igrzyska…
 
Deszatie jest offline