No dobra, ale to w zasadzie sprawa jest prosta i nie wymaga chyba szczególnego postowania... Czekamy w ciszy i ukryciu aż wartownik przejdzie, czy ktoś próbuje go ubić po cichu?
Rust nie jest w pierwszej linii, więc decyzja i tak należy do osób, które są na przedzie. Ja bym sugerował spróbować go 'przeczekać' i działać dopiero, jeśli będziemy jednoznacznie spaleni (wtedy też lepiej go dziabnąć cichaczem, niż rwać się od razu do rzeźni).
Docelowo pewnie założeniem było, żeby zobaczyć, jakie tu mamy twarze w tym gronie i potem wyśledzić kogo będzie trzeba (może też coś w razie czego podsłuchać).
Zatem chyba wszystko w deklaracji, bo z mojej strony bardziej post, że Rust siedzi jak mysz pod miotłą wyglądając ruchów kolegów z przodu/sygnału. |